Rozdział 18 - Ujawnione prawdziwe kolory

3.3K 175 167
                                    


Następnego ranka Harry obudził się wcześnie i dostrzegł, że w kącie pokoju profesor Dumbledore rozmawia cicho z Syriuszem i Remusem. Po usłyszeniu powodu obecności Dumbledore'a, Harry marzył, by mógł po prostu ponownie zasnąć. Jak się okazało, profesor Dumbledore pociągnął za sznurki i ustalił przesłuchanie na ósmą rano następnego dnia. Oczywiście Harry będzie musiał formalnie wyrazić swoje zarzuty przeciwko profesor Umbridge, w co wchodziło ponowne opowiedzenie o przemocy słownej, której na nim używała. Profesor Dumbledore miał wziąć swoją myślodsiewnię, jako dowód i Harry miał zapewnić swoją prawą rękę.

Ponieważ Harry był nieletni, będzie to zamknięte przesłuchanie, co oznaczało, że nie pozwolą na żadnych reporterów. Pozwolą na obecność Syriusza, Remusa, Tonks i Alastora Moody'ego na prośbę profesora Dumbledore'a dla obrony Harry'ego. Nie miało znaczenia to, czy Ministerstwo wierzyło, że Voldemort powrócił, czy nie. Obecność Harry'ego Pottera w Ministerstwie z pewnością sprowadzi uwagę, której Harry naprawdę nie chciał.

Dzień zdawał się ciągnąć niewyobrażalnie. Syriusz i Remus próbowali wszystkiego, by odciągnąć myśli Harry'ego od nadchodzącego przesłuchania. Próbowali gry w szachy, wyszukiwania materiałów, które powinny być wyciągnięte na spotkaniach GD i lekkiego treningu. Rozproszenie działało częściowo przez krótki czas, ale Harry po prostu nie mógł uspokoić nerwów. Wiedział, że prawda była po jego stronie. Wiedział, że Umbridge się myliła, ale stawienie czoła i postawienie na swoim przy Ministerstwie było całkowicie czymś innym. Głównie bał się, że to nie jemu uwierzą pomimo dowodów.

Po bezsennej nocy, następnego ranka mieszkańcy Dworu Blacków wstali z łóżek niezwykle wcześnie. Szalonooki Moody przybył niemal dwie godziny przed przesłuchaniem, pouczając wszystkich, że najlepiej będzie przyjść wcześniej. Aby uniknąć opóźnień, sieć fiuu została ich środkiem transportu. Moody poszedł pierwszy, zaraz potem Remus, Harry, Syriusz, a na końcu Tonks. Przybyli do długiego korytarza pełnego kominków. Harry nigdy wcześniej nie widział aż tylu w jednym miejscu.

Gdy już wszyscy rzucili na siebie Chłoszczyść, żeby oczyścić się z sadzy nabytej podczas podróży, Harry został otoczony przez czwórkę dorosłych. Moody szedł z przodu, Syriusz po prawej, Remus po lewej, a Tonks z tyłu. Zaczęli iść szybkim, ale swobodnym krokiem. Bycie otoczonym z każdej strony blokowało widok Harry'ego, ale w tym momencie był zbyt nerwowy, by w ogóle myśleć o tym, że pierwszy raz w życiu faktycznie był w Ministerstwie Magii. Może gdy wszystko się skończy to sobie je obejrzy.

Przechodząc obok wielkiej fontanny ze złotymi, większymi niż naturalnie posągami, okrągłym basenem i lśniącymi strumieniami wody, które wystrzeliwały w powietrze, Harry mógł usłyszeć tylko trzaski i pyknięcia, gdy czarodzieje i czarownice aportowali się do środka. Harry posłusznie poszedł za Szalonookim Moodym do biurka pod tablicą „Ochrona" obok złotych wrót na najdalszym końcu sali. Siedział tam wyglądający na zmęczonego czarodziej w brązowych szatach, czytający Proroka Codziennego.

- Eskortujemy gościa, który potrzebuje dyskrecji – burknął Moody. – Jego różdżka jest już spersonalizowana i nie może być dotykana przez nikogo poza nim.

Strażnik uniósł wzrok na Moody'ego, przesunął go na Remusa, a potem na Syriusza, po czym znów spojrzał na Moody'ego.

- Proszę za mną – powiedział, wstając. Przeszedł do pobliskiego pokoju i odsunął się na bok, pozwalając Moody'emu, Harry'emu, Syriuszowi i Remusowi wejść przed nim. Tonks została na straży przed pokojem. Strażnik podszedł do Harry'ego z długim, złotym, elastycznym prętem w dłoni. Przesunął nim w górę i w dół przed i za Harrym, po czym spojrzał na Moody'ego i skinął głową.

- Panie Potter, mógłby pan pokazać różdżkę?

Wystarczył jeden ruch nadgarstka, by różdżka Harry'ego znalazła się w jego dłoni, sprawiając, że strażnik podskoczył z zaskoczenia. Nastolatek obserwował, jak czarodziej podchodzi do najbliższego stolika i podnosi mosiężny instrument, który wyglądał jak waga, ale tylko z jedną szalką. Po zerknięciu na Syriusza, Harry położył różdżkę na szalce i cofnął się o krok, gdy naczynie zaczęło wibrować. Po krótkiej chwili z podstawy wyślizgnął się cienki pasek pergaminu.

Ciężar Przeznaczenia | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz