Rozdział 24 - Porady na przyszłe kariery

2.4K 150 55
                                    


Podczas przerwy wielkanocnej, uczniowie piątego roku zostali zbombardowani ulotkami, broszurami i notkami odnośnie przyszłych karier. Harry naprawdę nie wiedział, co myśleć, ponieważ tak poważnie nigdy nie myślał o życiu po Hogwarcie. Wszystko wydawało się obracać wokół Voldemorta, więc jak miał niby planować swoją przyszłość, skoro teraźniejszość w kółko wymagała od niego ciągłego ryzykowania swojego życia?

Po zerknięciu na tablicę ogłoszeń, Harry zobaczył, że w poniedziałek o wpół do trzeciej ma spotkanie z profesor McGonagall, by przedyskutować jego możliwą przyszłość. Nie było zaskoczeniem, że Hermiona miała niemal dwa razy więcej ulotek i broszur niż wszyscy inni. Jasne było, że chwyciła wszystko po kolei, ponieważ w jednej minucie czytała o relacjach z mugolami, a w następnej sprawdzała, co jest wymagane, by trenować trolle obronne. Może nie był jedyną osobą, która kompletnie nie miała pojęcia, co zrobić z życiem po Hogwarcie.

Następnego ranka Harry spotkał się z Syriuszem i Remusem po jakąś radę. Syriusz natychmiast zaproponował zostanie profesjonalnym graczem Quidditcha, twierdząc, że Harry powinien bawić się jak najdłużej to możliwe. Z drugiej strony Remus zaproponował nauczanie, ponieważ Harry tak dobrze sobie z tym radził na zajęciach Gwardii Defensywnej. Harry nie był zbyt przekonany co do tych wyborów. Kochał latać, ale miał przeczucie, że robiąc to profesjonalnie, nie miałby z tego takiej radości. Również cieszyła go jego rola w GD, ale nie wiedział, czy chciał to robić w życiu.

Tak więc nadeszło poniedziałkowe popołudnie, a Harry wciąż nie miał pojęcia, jaką karierę chciałby wybrać. Docierając do biura profesor McGonagall, Harry zawahał się przez sekundę, po czym zapukał. Wiedział, że wszyscy spodziewają się po nim, że będzie wojownikiem broniącym niewinnych, ale czy rzeczywiście tym właśnie był? Tak naprawdę to nie. Bronił to, w co wierzył, ale myśl o zabiciu kogoś wywoływała w nim mdłości. Nie chciał ranić ludzi. Więc czego chciał?

- Wejść. – Doszedł do niego głos profesor McGonagall z głębi biura.

Otworzywszy drzwi, Harry z zaskoczeniem zobaczył, że profesor McGonagall nie jest sama. Siedziała za biurkiem, podczas gdy po jej lewej siedziała trójka ludzi, których Harry nigdy wcześniej nie widział. Najdalej od drzwi był wysoki czarodziej z jasnobrązowymi włosami, który posłał Harry'emu przyjazny uśmiech. Obok niego była czarownica z długimi blond włosami i łagodnym uśmiechem na twarzy. Najbliżej drzwi był czarodziej o średniej wysokości z całkiem krótkimi włosami w kolorze piasku. Wydawał się przez dłuższy moment przyglądać Harry'emu, po czym skinął głową.

Harry nagle poczuł się bardzo świadom siebie. Co oni tu robili?

- Eee... przepraszam – powiedział nerwowo. – Nie chciałem przeszkadzać.

- Nie przeszkadza pan, panie Potter – powiedziała surowo profesor McGonagall, przekazując Harry'emu cichą wiadomość, że nie pochwalała obecności trójki osób. – Pan Andrews, panna Winters i pan Grint zostali tu wysłani ze swoich miejsc pracy, żeby zamienić z tobą kilka słów.

To było niespodziewane. Harry pozostał w drzwiach, niepewny, jak przyjąć nową wiadomość.

- Dlaczego? – zapytał bez ogródek. – Nie zrobiłem nic złego, prawda?

- Panie Potter – powiedział z pełnym profesjonalizmem wysoki czarodziej. – Z pewnością nie zrobił pan nic złego. Jesteśmy tu, by asystować panu w planowaniu przyszłości. Jestem Wesley Grint i reprezentuję Departament Przestrzegania Prawa Magicznego, Biuro Aurorów. Obok mnie jest Evelyn Winters, która jest z biura Relacji Publicznych w Ministerstwie, a obok niej Daniel Andrews z Departamentu Magicznych Gier i Sportów.

Harry spojrzał na profesor McGonagall, która siedział dość sztywno, po czym skupił swoją uwagę na reprezentantach z Ministerstwa.

- Syri... eee... profesor Black i Remus nic nie mówili, że będą tu ludzie z Ministerstwa – powiedział ostrożnie. – Miałem wrażenie, że będę sam z profesor McGonagall.

Ciężar Przeznaczenia | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz