Rozdział 10 - Poczucie obowiązku

3K 174 60
                                    


Niewiele stało się w ciągu następnych dwóch tygodni. Harry był teraz w stanie uczestniczyć dwa razy w tygodniu w treningach Quidditcha, Ron lepiej radził sobie jako obrońca dzięki radom pani Hooch, Harry zdołał całkowicie zniknąć swoją mysz i przeszedł z Hermioną do znikania kotków, wreszcie minęła histeria z początku roku szkolnego i nie powiedziano nic więcej na temat tego, by Harry uczył obrony. Ron i Hermiona nie podjęli ponownie tego tematu od tamtego wieczora i starali się intensywnie, by dać Harry'emu przestrzeń.

Koniec września przyniósł też jedną znaczącą zmianę dla Harry'ego. Pani Pomfrey w końcu ogłosiła, że jest zdrowy, co oznaczało koniec porannych wizyt w skrzydle szpitalnym. Ulga, którą Harry poczuł po usłyszeniu tego, była nie do opisania. To było tak, jakby wielki ciężar w końcu został zdjęty z jego ramion. Znów był zdrowy. Nic się już nad nim nie piętrzyło.

Kolejną zmianą w życiu Harry'ego było to, że teraz nosił tłumiący naszyjnik, który stworzył dla niego Dumbledore. W tej chwili nie był aktywny, ale Harry czuł się bezpieczniej ze świadomością, że ma pomoc, jeśli będzie jej potrzebował. Wybuch z nocy, gdy Voldemort się obudził był ostatnim – dużym czy małym – jaki Harry miał, co było niezwykłe. W poprzednie wakacje zwykle miał niewielkie wybuchy przynajmniej raz na tydzień.

Pracując nad eliksirami w bibliotece, Harry przeszukując regały w poszukiwaniu azjatyckich antydot przeciw truciznom. Dostrzegł szepty Rona i Hermiony, które zaczęły się w chwili, gdy odszedł od stołu, ale nie powiedział nic na ten temat. Cokolwiek knuli wyraźnie nie chcieli go w to mieszać. Harry nie wiedział, czy ta myśl go raniła, czy przynosiła ulgę.

Tak bardzo, jak Harry nie chciał tego przyznać, bał się Umbridge i tego, co mogła zrobić. Wiedział, że nie akceptowała Remusa i Syriusza. Profesor Umbridge nie zamierzała ukrywać swojej niechęci wobec nie-ludzi. Według Syriusza to Umbridge opracowała przepis przeciw wilkołakom dwa lata temu, co niemal uniemożliwiło każdemu wilkołakowi zdobycie pracy. Jedynym powodem, dlaczego Remusowi się to udało by fakt, że był drugim opiekunem chłopca, który przeżył, więc wielu wierzyło, że nie był tak zły, jak inni.

Remus nie był szczęśliwy, gdy się dowiedział, że Syriusz powiedział o tym Harry'emu. Nalegał, że to nic specjalnego, ale każdy mógł stwierdzić, że było inaczej. Remus był wyjątkowo skrytą osobą, gdy chodziło o sprawę jego likantropii. Nie lubił, gdy inni wiedzieli, co nakładało na niego to przekleństwo i co mu zabierało, łącznie z prawem do bycia ojcem.

- Harry?

Odwróciwszy się szybko, Harry westchnął z ulgą, gdy zobaczył stojącą za nim Cho i patrzącą na niego z nadzieją. Był tak pochłonięty myślami, że nie usłyszał jej nadejścia. Naprawdę muszę przestać to robić. Nie chciał myśleć, co by się stało, gdyby to jakiś Ślizgon go zaskoczył.

- Cześć, Cho – powiedział w końcu Harry. – Stanąłem ci na drodze?

- Um... nie – powiedziała nerwowo Cho, przenosząc ciężar ciała z tyłu na przód. – Zastanawiałam się, czy moglibyśmy porozmawiać o... no wiesz.

Harry stłumił jęk, zmuszając się do przypomnienia sobie, że Cho była dziewczyną Cedrica. Był mu to winny.

- Pewnie – powiedział cicho, po czym skinął na nią, by za nim poszła. Przeszedł na dalszy koniec biblioteki i odciągnął krzesło od pustego stołu, a Cho zrobiła to samo chwilkę później. Usiedli naprzeciw siebie. Dasz radę, Harry. – Co chcesz wiedzieć?

Cho zaczęła wiercić się ze zdenerwowaniem, unikając wzroku Harry'ego.

- Co się stało po tym, jak zniknęliście z labiryntu? – zapytała cicho.

Ciężar Przeznaczenia | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz