Rozdział 13 - Cena Sławy

2.7K 170 104
                                    


Przez następne dwa tygodnie GD powoli przekształciło się w ekscytujące doświadczenie edukacyjne. Przedstawiciele Domów albo „Rada", jak byli teraz nazywani, szybko nauczyli się, jak działać w drużynie i wykorzystywać swoje mocne strony. Największym zaskoczeniem był Neville, który pozbywszy się swojej nerwowości, nie miał problemu z wykazaniem się. Spotkania GD odbywały się w sobotnie wieczory, a spotkanie Rady następnego ranka. Było też kolejne spotkanie w środy wieczorem w Pokoju Życzeń, żeby przerobić cały materiał i upewnić się, że każdy członek Rady potrafi wykonać zaklęcia, czary i klątwy, którymi będą się zajmować.

Podczas spotkań GD Harry tylko obserwował, rzucając komentarzami tylko wtedy, gdy to było potrzebne. Wykorzystywanie styl nauczania Remusa z pewnością się opłacało. Każdy członek GD robił postępy i czuł się lepiej, że przygotowują się tak szybko, jak to możliwe. Jak dotąd nikt nie miał pojęcia o istnieniu GD, co pozwalało na regularne terminy spotkań.

Mając spotkania GD, niemal cowieczorne treningi Quidditcha i pracę domową, Harry miał szczęście, jeśli przesypiał w nocy pięć godzin. Pierwszy mecz sezonu był w sobotę, a skoro był to mecz Gryfoni vs. Ślizgoni, cała szkoła chciała zobaczyć grę. Problem polegał na tym, że oprócz profesor Umbridge i Snape'a, Harry musiał martwić się wpadnięciem na Ślizgonów, który mogli próbować go przekląć, ponieważ nigdy nie przegrał z Malfoyem, szukającym Ślizgonów.

Ron radził sobie coraz lepiej jako obrońca, ale wciąż miał przed sobą długą drogę. Miał tendencję do frustrowania się po straconych golach, przez co tracił kolejne. Cała drużyna próbowała przekonać Rona, że musi skupić się na teraźniejszości, a nie przeszłości, ale to działało tylko do kolejnego straconego kafla. Harry miał przeczucie, że im wcześniej złapie w sobotę znicza, tym lepiej pójdzie Ronowi.

Wraz z nadejściem pierwszego tygodnia listopada, wyjące wiatry stały się przenikliwie zimne, zmuszając wszystkich do zakrycia każdego kawałka odsłoniętej skóry. W poranek dnia meczu Ron był ten raz na nogach o tym samym czasie co Harry. W ciszy zjedli lekkie śniadanie, które mogli przełknąć. Wielka Sala była wypełniona wcześniej niż zwykle, wiele osób życzyło drużynie gryfońskiej powodzenia, co tylko zwiększyło nerwowość Rona. Ręce Rona widocznie się trzęsły tak bardzo, że Harry musiał chwycić jego ramię w próbie uspokojenia go...

... i przytłoczyła go fala niepokoju, które wywołała pulsowanie w jego głowie. Harry szybko puścił ramię Rona, potrząsając głową, starając się odepchnąć dziwne uczucie, które szybko odeszło. Skąd to się wzięło? Pocierając wciąż bolące czoło, Harry spojrzał na Rona, którego dłonie już się nie trzęsły. Cokolwiek to było, Harry był pewny, że nigdy więcej nie chciał tego zrobić ponownie.

Nie minęło wiele czasu, nim Angelina zwołała drużynę, by skierowała się na boisko. Hermiona życzyła im obu powodzenia, całując ich w policzki, co zdawało się wyrwać Rona z oszołomienia. Szok z powodu tego, co się właśnie wydarzyło wydawał się usunąć całą nerwowość, gdy szli na boisko. Szybko się przebrali, po czym spotkali na pogadankę przed meczem. To wtedy Harry i Ron dowiedzieli się, że Crabbe i Goyle byli nowymi pałkarzami drużyny Ślizgonów. Dzisiejszy dzień na pewno będzie interesujący.

Drużyna Gryfonów wyszła na boisko i została powitana ogłuszającymi okrzykami i gwizdami. Drużyna Ślizgonów już na nich czekała; kapitan, Montague, wyglądał na ogromnego, gdy otaczali go Crabbe i Goyle. Malfoy stał z boku i z uśmieszkiem na twarzy patrzył na Harry'ego. Och, tak, Harry już nie umiał się doczekać, aż ta dra się skończy.

- Kapitanowie, uściśnijcie sobie dłonie! – krzyknęła pani Hooch, sędzia. Wszyscy czekali, aż Angelina i Montague podejdą do środka pola i podadzą sobie ręce. – Wsiądźcie na miotły! – ogłosiła pani Hooch, po czym włożyła gwizdek do ust i gwizdnęła.

Ciężar Przeznaczenia | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz