Rozdział 12 - Grupa Defensywna

2.6K 166 44
                                    


Następnego ranka siedząc w pustej Wielkiej Sali, Harry pił kawę, jakby to był sok dyniowy. Zasnął jakoś wpół do czwartej, jednak obudził się dwie godziny później przez bliznę i prawą rękę pulsującą bólem. Z rozdrażnionym jękiem, Harry wyczołgał się z łóżka i odepchnął od siebie wszelkie przepływające przez niego dziwne uczucia niecierpliwości. Te dziwaczne uczucia naprawdę zaczynały go irytować, a stały ból utrudniał mu jasne myślenie.

Harry skończył kolejną filiżankę kawy i w końcu zaczął czuć się przytomny. Dziś miał być kolejny długi dzień, skoro miał mieć późnym wieczorem szlaban. Nie czując się w tym momencie szczególnie społecznym człowiekiem, Harry spędził resztę czasu przed zajęciami w bibliotece, po czym przeszedł do swojej rutyny chodzenia z zajęć na zajęcia, starając się maksymalnie skupić uwagę na materiale.

Praktykowali na zaklęcia wyciszające na żabach ryczących, co Harry zdołał osiągnąć po pierwszych pięciu minutach ćwiczeń, ale niektórzy nie mieli tyle szczęścia. Przez całe zajęcia słyszał, jak Hermiona karci Rona, że nie radził sobie z czarem, mimo że deszcz uderzał o szyby. Nie pomogło też to, że Ron dostał dodatkowe zadanie domowe, jako że był jednym z nielicznych, którzy nie wykonali swoich zadań.

Gdy skończyły się zajęcia na ten dzień, Harry powtórzył wczorajsze działania: zjadł szybką kolację nim udał się szybko na szlaban. Dokładnie jak wieczór wcześniej, Harry został zmuszony pisać linijki własną krwią, co wyryło je na wierzchu jego dłoni, która przestała powracać do normy, będąc zaczerwienioną nawet po zniknięciu słów. Harry wiedział, że nie minie wiele czasu, nim nacięcia na jego ręce staną się trwałe. Myśl o ciągłym przypominaniu mu o tej nieludzkiej karze sprawiała, że się wzdrygał. Co zrobił, by sobie na to zasłużyć?

Właśnie zapadła ciemność, gdy nagły ból z blizny na jego czole spowodował, że Harry upuścił pióro i złapał się za głowę. Ból z rana był niczym w porównaniu z tym, co czuł teraz. W rzeczywistości, nie czuł takiego bólu, od kiedy Voldemort obudził się ze śpiączki, co nie oznaczało nic dobrego. Nie wiedział, jak, ale Harry mógł powiedzieć, że Voldemort był o coś wściekły, naprawdę wściekły.

Potrząsając głową w nadziei, że odsunie wszelkie myśli o Voldemorcie, Harry chwycił ponownie pióro i kontynuował pisanie. Nie chciał wiedzieć, co Voldemort czuje. Miał dość rzeczy do zamartwiania się, bez myślenia, co może robić niebezpieczny Czarny Pan. Ból powoli przygasł do drobnego zwyczajnego bólu, pozostawiając Harry'ego z bólem dochodzącym z wierzchu jego dłoni, ale gdy porównał go do poprzedniego bólu głowy, nie było to coś, na co mógł narzekać.

Gdy nadeszła północ, profesor Umbridge ponownie sprawdziła prawą dłoń Harry'ego i potrząsnęła ze smutkiem głową, nim oświadczyła, że będzie musiał wrócić jutro wieczorem, by mogła się upewnić, że wiadomość całkowicie wsiąknęła. To rozwścieczyło Harry'ego. Jakie prawo miała profesor Umbridge by to robić? Nawet profesor Snape nie był tak okrutny. Wychodząc z gabinetu, Harry zanotował sobie, żeby się dowiedzieć, jakie dokładnie kary są dozwolone na szlabanach. Sądził, że mógł sobie poradzić z tym, czymkolwiek Umbridge mu dokopie, ale trzy szlabany za coś, na co nie miała żadnych dowodów były śmieszne.

I co z tym zrobić? Co mógłby zrobić, gdyby odkrył, że profesor Umbridge nie ma racji? Nie mógł powiedzieć innym bez wywoływania problemów między Zakonem a Ministerstwem, na co Zakon nie mógł sobie pozwolić w obecnej chwili. Nie ważne, że bardzo mu się to nie podobało, Harry wiedział, że musi sobie z tym teraz poradzić. Zakon był w tej sytuacji z jego powodu. Nie miał zamiaru jej pogorszyć.

Następnego ranka Harry znalazł się w takiej samej sytuacji, co zeszłego poranka, poza tym, że jego blizna nie pulsowała tak mocno, jak jego prawa dłoń, co utrudniało mu wykonanie pozostałych prac domowych podczas śniadania. Wierzch jego dłoni wciąż był zaczerwieniony i zapalony, zmuszając Harry'ego do naciągnięcia rękawa na to miejsce, wciskając kciuk do otworu będącego poniżej mankietu rękawa. Tkanina koszuli podrażniała mu dłoń, ale zaczerwienienie nie było zbyt widoczne, więc zostawił to w taki sposób.

Ciężar Przeznaczenia | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz