rech, rech, rech, rechocze ropucha, w moim życiu jest pełno miłych ludzi, jednak koniec końców wszyscy zmieniają się nie do poznania i wyrastają im rogi. ― idealnie opisuje moje życie. dosłownie ścieżka dźwiękowa z mojego życia. ale nie mam co narzekać prawda? wszędzie znajdzie się mnóstwo dobra, przynajmniej dopóki nie grzebie się zbyt głęboko. w większości przypadków źle to się kończy. szczególnie, kiedy nie powinno się zbyt blisko dostać.
czy dlatego mówię tak mało? chyba, że mnie o coś zapytasz?
a sama przecież też nie pytam.
w większości przypadków sam mówisz. taka gaduła z ciebie. pewnie nie żałujesz niczego, czego mówisz. jesteś strasznie ogarnięty.
ze mnie straszny nieogar, a wiem, że takich rzeczy nie żałuję. bardziej mi ciąży, kiedy czegoś nie powiem. ostatnio dużo się takich rzeczy mi nazbierało. nie umiem ich wypowiedzieć. boję się, że mogę już nie mieć okazji, jednak to nie powstrzymuje mojego tchórzostwa, przed stawaniem mi kołkiem w gardle.
a przecież mam tyle do powiedzenia. dużo o wszystkim myślę.
moje tchórzostwo mi mówi:
― lepiej czekać. przecież jest jeszcze dużo czasu. przynajmniej powinno być... tak mi się wydaje, że powinno być...
na co głosik w mojej głowie odpowiada:
― a kto wie, co będzie jutro? kogoś może zabraknąć, na przykład ciebie i skończy się na tym, że nikt się o niczym nie dowie.
to jest chyba mój strach.
śmierci jako takiej się nie boję, ale bardziej tego, że zabierze mi okazję, którą dostawałam za każdym razem, kiedy mówiłeś, że mnie kochasz.
to właśnie wydaje mi się smutne. taka moja niemoc.
dużo jeżdżę po nocach, kiepsko widzę, szlajam się po nocach i do tego zadaję z ludźmi, z którymi pewnie nie powinnam. nawet raz na jakiś czas.
trochę za dużo możliwych kombinacji jak na jedną osobę, żeby wszystko kiedyś w końcu nie gruchnęło.
a co z moimi myślami? zabiorę je ze sobą.
czubek góry lodowej zostanie gdzieś na powierzchni, zanim cała ta kupa lodu nie zniknie pod wodą.
to byłby mój największy żal i prawdopodobnie jedna z myśli, która przemknęłaby mi przez świadomość, zanim odejdę. żałosne.
kiedyś myślałam, że jestem wygadana, ale od paru lat, w najważniejszych sprawach nie mogę zabrać głosu. umiem za to pisać. i to całkiem nieźle. cokolwiek tu nie napiszę będzie lepsze, niż niejeden thriller psychologiczny. możesz mi z tym uwierzyć. słowa na papier przechodzą o wiele łatwiej, niż kiedy się je wypowiada. nie znikają w powietrzu, ale wsiąkają i zostają na dłużej.
jednak to jest jeszcze 1/2 problemu. kiedy pisze się o sobie, to traci się obiektywizm, wszystko staje się za bardzo osobiste i tym samym traci na jakimś uroku.
w ten sposób nie zdobędę się na żadną szczerość, a jedynie spłycę rzeczywistość.
to wszystko powinno bardziej wyglądać jak jedna z moich historii. ja nie będę mną, a ty sobą. wszystko to będzie jakimś zmyślonym opowiadaniem, życie będzie wyglądało zupełnie tak jak sobie kiedyś wymyśliłam i nie przyznam, że poszczęściło mi się i wszystko dzieje się naprawdę.
to będzie sama abstrakcja.
czysta fikcja.
bo takie rzeczy nie mają miejsca w prawdziwym życiu.
dokładnie tak jak do tej pory myślałam.
➖
chyba nie za bardzo lubię tą historię
no ale jak już jest to dam ją seokjinowi
bo jego lubię
nie będzie aż taka okropna
następna będzie z nct dla ZajebistySmiec
CZYTASZ
― beautiful decay ; kim seokjin
Romance«c o m p l e t e d» ❝kiedy się kogoś kocha, to zawsze znajdzie się dla niego czas... kiedy się kogoś kocha, to nie mówi się mu - spokojnie - gdy mówi ci, że mu ciebie brakuje... tego po prostu... nie... nie, przepraszam, nie wiem, czego oczekiwałam...