nie jestem negatywna.
zbyt twardo stąpam po ziemi, ale jeszcze mieszczę się w granicach normy.
jakie to ma w ogóle znaczenie?
dzisiaj wydaje mi się, że żadne.
coś zaczęło mi dźwięczeć w uszach:
― nie wiem, od czego to zależy... może dla ciebie zaczyna się robić za poważnie?
nic na to się nie odezwałam, bo też nie miałam pojęcie, co mogłabym powiedzieć.
kiedy zaczyna się jeździć na łyżwach, to normalne, że początkowo wszystkie ruchy są niezdarne, powolne i ostrożne.
to nie jest aż za bardzo podobne do mojego stosunku do ciebie?
widzisz jakiekolwiek podobieństwo?
moim największym lękiem jest moment, kiedy zobaczysz, że faktycznie możesz mieć nade mną kontrolę i to ciebie skusi. wykorzystasz to.
to nie jest żaden test.
nie umiem zachować kontroli nad samą sobą, więc oddaję ją innym w nadziei, że nie
wykorzystają jej przeciwko mnie.
jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby ktoś mnie mile zaskoczył. zawsze kończyło się tak samo. kiedy
było już za późno, nie odzywałam się. tylko znikałam.
to nie jest coś takiego, co można wybaczyć.
miłość jest jak nóż, który daje się drugiej osobie z nadziei, że ta ciebie nim nie dźgnie.
ten nóż, to kontrola, zaufanie, wiara, przekonania, myśli ― zawiera wszystko, co wkłada się w związek.
może u mnie jest za dużo tej kontroli, ale wraz z nią idzie wiara i ufność, które ją równoważą.
jak można nadal być z kimś, kto tego nadużył i ciebie rozciął?
nie można.
kiedy spytałam, jakie są różnice charakterów, których nijak nie da się pogodzić, to chciałam to zrozumieć.
teraz się zapytam, czy to, co się dzieje teraz, to brak zrozumienia z twojej strony?
czy to jest jednorazowe?
co to w ogóle znaczy?
dlaczego teraz się ciebie o to nie zapytam, tylko piszę to tutaj?
ja to muszę z siebie wyrzucić, bo eksploduję.
nie mogę tobie teraz tego powiedzieć, bo masz inne rzeczy na głowie, a ― przynajmniej tak mi się wydaje ― nie jest to nic ważnego. przynajmniej takie mam wrażenie. bo to nic poważnego, prawda?
bardzo chciałabym to wiedzieć. teraz, w tej chwili.
albo mogłabym o tym zupełnie zapomnieć.
to wszystko przez to, że gdy jest dobrze, to jest dobrze, a kiedy myślę o innych rzeczach, to zaczynają się wiązać supły. czy tak już będzie zawsze?
mogłabym z tym iść do psychoterapeuty, ale boję się, że zacznie mi narzucać określony tok myślenia. taki tok myślenia, w którym staniesz się wrogiem, kimś, kogo lepiej skreślić.
co mam teraz zrobić?
➖
pozbywam się
to dwa
CZYTASZ
― beautiful decay ; kim seokjin
Romance«c o m p l e t e d» ❝kiedy się kogoś kocha, to zawsze znajdzie się dla niego czas... kiedy się kogoś kocha, to nie mówi się mu - spokojnie - gdy mówi ci, że mu ciebie brakuje... tego po prostu... nie... nie, przepraszam, nie wiem, czego oczekiwałam...