🍅Miasto miłości🍅

691 78 113
                                    


- Smutna? A nie romantyczna? - pytam delikatnie marszcząc brwi. - W końcu Paryż to miasto miłości. Ten klimat, atmosfera. Tysiące par zakochanych w sobie ludzi.

- No właśnie. To smutne, że Paryż kojarzy się tylko z miłością. Mi z nią w ogóle się nie kojarzy. - mężczyzna wzrusza ramionami.

- To w takim razie jakie miasto jest twoim miastem miłości? - pytam. Sam nie wiem dlaczego. Po prostu chcę wiedzieć. Zainteresował mnie tym rozmyślaniem.

- Myślę, że jest nim dla mnie Rzym.

- Rzym? - zerkam na niego z zainteresowaniem.

- Tak. Zakochałem się w tym mieście kiedy tylko tu przyjechałem. Od razu postanowiłem tu zamieszkać. To tutaj, a nie w Paryżu spotkałem moją miłość.

Nie wiem czemu, ale ostatnie zdanie mnie zabolało. Tak w okolicach serca. Do moich oczu napłynęły łzy. Nie chcę płakać, ale nie umiem się powstrzymać.

- Lovino? - słyszę jego delikatny głos. - Wszystko w porządku?

- Nie. Nic nie jest w porządku. Ja ci zaufałem. I... i chyba cię polubiłem. Ale tak bardziej. Nie wiem. Wiem, że jest źle, bo za bardzo się do ciebie przywiązałem idioto, chociaż wiedziałem, że to się tak skończy. A teraz jak mi to mówisz czuję, że moje serce krwawi. Znaczy wiem, że ciągle krwawi, ale teraz pękło. Jak coś chodzi o przenośnie. Jestem poetą. Filozofem. Artystą. Kurwa. Nie wiem. Chcę umrzeć.

- Lovino, ja... ja... - mówi delikatnie wycierając łzy z moich policzków. - Jesteś dla mnie bardzo ważny.

Czekaj. Ja to powiedziałem? O nie... życie mnie nienawidzi.

- To tylko autokorekta proszę pana. - próbuję szybko znaleźć jakąś wymówkę.

- Ale ty to powiedziałeś, a nie napisałeś w wiadomości. - patrzy na mnie z lekkim rozbawieniem.

- To mój mózg za szybko działa i zdania mi się złączyły! - bronię się dalej. Chociaż nie wiem, czy to ma w ogóle jakiś sens.

- A. Okej. - mówi Antonio. Słyszę jego delikatny chichot. - Mój w ogóle nie działa.

Uśmiecham się delikatnie. Może wygadałem za dużo, ale wygląda na to, że on i tak nie ogarnął. Może to i lepiej. Chcę poznać tą jego dziewczynę. Na ogół mam do nich szacunek, ale tą bym zamordował. Nie mam pojęcia czemu ja się łudziłem w ogóle, że mam u niego szanse. Że możemy być razem. To chore. On jest dorosły. To psycholog. Pewnie przestrzega zasad moralnych.

- Lovino? A dla ciebie? - słyszę jego wesoły głos. - Które miasto jest twoim miastem miłości?

- Nie wiem. To pytanie jest ciężkie. Rzym jest piękny, ale kojarzy mi się też ze złem. Może... Madryt? Jest piękny. Wenecja też jest cudowna. I Barcelona... - rozmyślam. Nie umiem zdecydować. - Ale myślę, że nie mam jeszcze takiego miasta.

- Lubię z tobą rozmawiać. - mężczyzna uśmiecha się w moją stronę delikatnie mrużąc oczy. Promienie słońca oświetlają jego twarz.

- Dziwne. Zazwyczaj denerwuję ludzi. - odpowiadam zgodnie z prawdą. - Irytuje ich moje zachowanie.

- Jak ktoś tak uroczy i słodki może denerwować innych? - pyta, czochrając mi włosy.

- Nie wiem. Na przykład tak: Zostaw mnie idioto! - mówię i zaczynam z niewielką siłą uderzać pięściami w jego tors.

- Oh~ Lovino! - Antonio mówi z ogromnym entuzjazmem. - Jesteś taki uroczy gdy się złościsz~!

- Zamknij się idioto! - wołam i robię obrażoną minę.

- Taki słodki~.

🍅🍅🍅🍅
Bawię się w czytanie między słowami.

Paint my world [SPAMANO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz