- Lovino? - Antonio patrzy na mnie z uśmiechem. W dłoniach nadal trzyma gitarę.
- Tak? - pytam przyglądając się jego twarzy. Za rok się już nie spotkamy, więc trzeba korzystać.
- Dlaczego tak spanikowałeś, gdy usłyszałeś to słowo? - mruga oczami, jakby nie rozumiał i czekał na wyjaśnienia. A przecież to oczywiste.
- Boję się tego słowa. Pomimo tego, jak bardzo jest sprzeczne, że to aż głupie. Jak ty. - przygryzam policzek żeby się nie uśmiechnąć.
- To słowo może być sprzeczne? - patrzy na mnie, jak idiota, którym w sumie jest, więc powinienem się poprawić. Patrzy na mnie jak on sam. - W jaki sposób?
- Powiedz dotyk, a twoje usta mówiąc to, nie dotkną się. Ale gdy mówisz, że są osobno, one się dotykają. A przecież znaczenie tych słów jest odwrotne. - wyjaśniam.
- Nigdy tak o tym nie myślałem... - opiera głowę o dłoń i wpatruje się w moją twarz.
- Bo ty w ogóle nie myślisz idioto. - teraz już nie powstrzymuję lekkiego uśmiechu.
- Nie no, czasem się zdarzy. - wzrusza ramionami nadal nie odrywając ode mnie wzroku. To krępujące nooo. Tylko ja mogę się tak na niego wgapiać. On nie może na mnie. Pff.
- Coś rzadko to czasem. Za rzadko. Jest niemal tak częste, jak nigdy. - odwracam wzrok. Udawajmy, że mnie nie zawstydza swoją obecnością. To dobra strategia.
- Antonio! - słyszę kobiecy głos.
Odwracam się, żeby sprawdzić, kto śmie nam przeszkadzać do jasnej cholery. Jakby nie mogła przyjść za godzinę, czy dwe. Nie wiem, kiedy, ale wtedy, kiedy mnie już tu nie będzie. Pani Erzsébet patrzy na nas i momentalnie się uśmiecha. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Och.. chyba wam w czymś przeszkodziłam. - patrzy w naszą stronę jak... pedofil? Myślę, że aktualnie lepszego określenia nie znajdę.
- Nie wyobrażaj sobie za wiele. - Słyszę spokojny, ale wesoły głos Antka. - My tylko rozmawiamy.
- Ostatnimi czasy bardzo często tak sobie rozmawiacie... - Mruczy kobieta. - Mi to oczywiście nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie.
Kontem oka widzę, jak Antonio przewraca oczami. Zamyka je na chwilę i bierze głęboki oddech. Wypuszcza powietrze otwierając oczy.
- Elka. To szkoła, a ja jestem tu, żeby pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują. - O nie! Tosiek jest poważny i się nie uśmiecha! KONIEC ŚWIATA!!!! - Więc łaskawie powiedz po co przyszłaś, skończ swoje teorie i wyjdź.
- Jasne, jasne. - Nauczycielka ustawia ręce w obronnym geście. - Ale wiesz, ja i tak swoje wiem.
- Ta... - Wzdycha Tosiek. Uśmiech powraca na jego twarz. - To o co chodzi?
- O Gilberta. - Odpowiada krótko i podchodzi dostawiając sobie krzesło spod ściany.
- Co on znowu odpierdolił? - śmieje się Antonio i opiera czoło na dłoni.
Kompletnie nie mam pojęcia o czym oni rozmawiają, ale posłuchać nigdy nie zaszkodzi. Może dowiem się czegoś więcej o moim przyszłym niedoszłym mężu.
CZYTASZ
Paint my world [SPAMANO]
Roman pour AdolescentsChodź. Pokażę Ci piękny świat. Piękne emocje. Chwyć moją rękę. Uważaj, bo cieknie po niej czerwień. Krew. Krew od pocięć... Książka nie ma na celu propagowania zaburzeń odżywiania, ani samookaleczania. #679 w dla nastolatków - 23.04.2018