To mój kolejny tydzień w lesie obok lotniska. No dobra, to chyba trzeci dzień.
- Tak, uciekłem do lasu - powiedziałem do siebie sam w to niewierząc
Jako że jestem prawdziwym survivalowym świrem, to przeżycie tu jest dla mnie banalne. Nawet przyjemnie tu jest, ale w drzewach nie ma gniazdek i nie mogę naładować telefonu. Leżałem w moim szałasie rozmyślając co dzisiaj zjem. Nagle zobaczyłem warchlaka.
- O KURWA! - krzyknąłem
Pobiegłem do najbliższego drzewa, bo tak mówi survivalowa zasada nr 1 "Kto spotyka w lesie dzika ten na drzewo szybko zmyka". Nie udało mi się wdrapać na drzewo. Postanowiłem być miły dla dzika.
- Dzień dobry Panu, jestem nowym sąsiadem - przywitałem się grzecznie
Warchlak wydał ryk. Podszedł do mnie i podał mi kopytko.
- Miło mi, Pawełek jestem - przedstawiłem się potrząsając jego kopytko
W oddali zobaczyłem dym. Były to znaki dymne z Koreani.
- TAK! UDAŁO SIĘ! - krzyknąłem szczęśliwy
Pan sąsiad dziwnie na mnie spojrzał, bo nie rozumiał o co mi chodzi.
- Już Panu tłumaczę o co chodzi, ale teraz TEA TIME - krzyknąłem zadowolony
Usiedliśmy w moim szałasie i poczęstowałem Pana Dzika herbatką.
- Proszę Pana, ja uciekłem z domu, bo nie mogłem patrzeć jak moja księżniczka kocha Janka. Wszystkim powiedziałem, że lecę do Koreani, ale wie Pan, ja bardzo boję się latać - opowiadałem mu
Widziałem, że Pan Dzik mnie rozumie. Był inny niż wszyscy. Czułem, że chce mnie wspierać. To jest najlepszy przyjaciel jakiego kiedykolwiek miałem.
- Więc wysłałem tam robota, który wyglądał identycznie jak ja. Jego zadaniem było wyeliminować Janka. I wie Pan, te znaki dymne to wiadomość od niego. Janek już nie będzie przeszkadzać mi i mojej księżniczce, więc mogę już wrócić do domu. - dokończyłem historię
Dzik znów ryknął. Wiedziałem, że jest ze mnie dumny.
- Proszę Pana, bardzo fajnym Pan jest sąsiadem, ale ja już muszę iść - powiedzałem smutno
Pan Dzik spojrzał na mnie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Doskonale go rozumiałem.
- Dziękuję, że Pan we mnie wierzy - odpowiedziałem mu
Spakowałem swoje rzeczy i wstałem.
- Do widzenia Panu. Na pewno kiedyś odwiedzę Pana z moją księżniczką - pożegnałem się
Przytuliłem Pana Dzika. Pan były sąsiad pomachał mi kopytkiem, a ja poszedłem do Krzysia.
CZYTASZ
WWC - Wybitnie Wielka Cebula
Non-FictionTo historia o jeszcze nie wiem czym (bo spontan, ale będzie ciekawie). Przygoda księżniczki Krzysia, Janka - człowieka, który lubi buty (może stópki też?), Pawełka - miłośnika kryptyd oraz Dominika - reptylianina w croptopie (czarnym!). Jak los złąc...