10. TEA TIME (czyta Krystyna Czubówna, tak naprawdę to Pawełek)

31 2 0
                                    

To mój kolejny tydzień w lesie obok lotniska. No dobra, to chyba trzeci dzień.

- Tak, uciekłem do lasu - powiedziałem do siebie sam w to niewierząc

Jako że jestem prawdziwym survivalowym świrem, to przeżycie tu jest dla mnie banalne. Nawet przyjemnie tu jest, ale w drzewach nie ma gniazdek i nie mogę naładować telefonu. Leżałem w moim szałasie rozmyślając co dzisiaj zjem. Nagle zobaczyłem warchlaka.

- O KURWA! - krzyknąłem

Pobiegłem do najbliższego drzewa, bo tak mówi survivalowa zasada nr 1 "Kto spotyka w lesie dzika ten na drzewo szybko zmyka". Nie udało mi się wdrapać na drzewo. Postanowiłem być miły dla dzika.

- Dzień dobry Panu, jestem nowym sąsiadem - przywitałem się grzecznie

Warchlak wydał ryk. Podszedł do mnie i podał mi kopytko.

- Miło mi, Pawełek jestem - przedstawiłem się potrząsając jego kopytko

W oddali zobaczyłem dym. Były to znaki dymne z Koreani.

- TAK! UDAŁO SIĘ! - krzyknąłem szczęśliwy

Pan sąsiad dziwnie na mnie spojrzał, bo nie rozumiał o co mi chodzi.

- Już Panu tłumaczę o co chodzi, ale teraz TEA TIME - krzyknąłem zadowolony

Usiedliśmy w moim szałasie i poczęstowałem Pana Dzika herbatką.

- Proszę Pana, ja uciekłem z domu, bo nie mogłem patrzeć jak moja księżniczka kocha Janka. Wszystkim powiedziałem, że lecę do Koreani, ale wie Pan, ja bardzo boję się latać - opowiadałem mu

Widziałem, że Pan Dzik mnie rozumie. Był inny niż wszyscy. Czułem, że chce mnie wspierać. To jest najlepszy przyjaciel jakiego kiedykolwiek miałem.

- Więc wysłałem tam robota, który wyglądał identycznie jak ja. Jego zadaniem było wyeliminować Janka. I wie Pan, te znaki dymne to wiadomość od niego. Janek już nie będzie przeszkadzać mi i mojej księżniczce, więc mogę już wrócić do domu. - dokończyłem historię

Dzik znów ryknął. Wiedziałem, że jest ze mnie dumny.

- Proszę Pana, bardzo fajnym Pan jest sąsiadem, ale ja już muszę iść - powiedzałem smutno

Pan Dzik spojrzał na mnie, jakby chciał mi coś powiedzieć. Doskonale go rozumiałem.

- Dziękuję, że Pan we mnie wierzy - odpowiedziałem mu

Spakowałem swoje rzeczy i wstałem.

- Do widzenia Panu. Na pewno kiedyś odwiedzę Pana z moją księżniczką - pożegnałem się

Przytuliłem Pana Dzika. Pan były sąsiad pomachał mi kopytkiem, a ja poszedłem do Krzysia.

WWC - Wybitnie Wielka CebulaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz