Rozdział 7.

209 13 4
                                    

Weszliśmy do mieszkania i zajęliśmy miejsca w salonie. Ci wielce uprzejmi dżentelmeni (czytaj: Maciek, Olek i Bartek) zajęli całą kanapę, więc ja i Tibo musieliśmy zadowolić się podłogą. Przez dłuższy czas siedzieliśmy i śmialiśmy się. Muszę też wspomnieć, że w między czasie rozmów sięgaliśmy po kolejne dawki alkoholu. Teraz to chyba całe osiedle nas słyszy. Jak to możliwe, że sąsiedzi jeszcze nie wezwali policji? Dobra, mniejsza o to...

W pewnym momencie ktoś wypalił z pomysłem żeby zagrać w butelkę (tak, wiem trochę oklepane, ale niestety pijany człowiek nic więcej nie wymyśli). Bez namysłu wszyscy się zgodzili. Usiedliśmy na dywanie i zaczęliśmy rozgrywki.

Po jakimś czasie wszyscy oprócz mnie mieli już za sobą bardzo, jak by to nazwać...'nietypowe' i 'kreatywne' wyzwania oraz pytania. Gdy w końcu padło na mnie trochę się przestraszył na co wpadną tym razem. Stwierdziłam, (a raczej pijana Zuzia, bo to nie byłam ja) że nie mogę być gorsza od nich i wybrałam wyzwanie. Siatkarze długo się naradzali odnośnie mojego zadania:

- Długo jeszcze?- spytałam zniecierpliwiona

- Właściwie to już.- zaśmiał się Bartek w niezrozumiały dla mnie sposób.

- Wiemy, że nie przepadasz za naszym kochanym Śliweczką...- wyobraźcie sobie pijanego Maćka mówiącego te słowa. 

-Więc masz z nim wytrzymać przynajmniej pięć minut w jednym pomieszczeniu!- dokończył Tibo z tym samym dziwnym śmiechem co jego poprzednicy.

Muszę przyznać, tego to ja się nie  spodziewałam...przecież to jest śmieszne, że niby nie wytrzymam z nim w jednym pokoju. Za kogo oni mnie mają? Może za nim nie przepadam, ale bez przesady...

Zostałam wepchnięta do sypialni Maćka, a zaraz za mną Olek. Teraz tylko posiedzieć tu przez te durne pięć minut i po krzyku.

Reszta zamknęła drzwi na klucz i udała się najprawdopodobniej ponownie do salonu. Chciałam sięgnąć po telefon, żeby sprawdzić, która godzina, ale zapomniałam go wziąć z salonu . Kurde...

Siedzę sobie na podłodze i czuje na sobie wzrok Śliwki. Przyznam, że było trochę niezręcznie.
Wydaje mi się, że mija wieczność, a oni nas nie otwierają:

- Ile my już tu siedzimy? - powiedziałam sama do siebie.

Podeszłam do drzwi cały czas bacznie obserwowana. Zaczęłam wołać siatkarzy, ale odpowiedziały mi tylko  ciche śmiechy. No ja ich zabije, co oni znów wymyślili . O nie, ja tak tego nie zostawię, przysięgam zabije ich. Co oni sobie myślą, żeby mnie z nim zamykać, co znowu im odwaliło?

Zniechęcona moimi niewysłuchanymi prośbami, a raczej krzykami osunęłam się zrezygnowana na drzwi, a ten idiota dalej się na mnie patrzył. O co mu chodzi, znowu ma zamiar się mnie czepiać, czy co? A może myśli, że ja tego nie widzę?

Schowałam twarz w dłonie i zastanawiałam się co teraz robić. Perspektywa spędzenia nocy z nim w jednym pokoju jakoś do mnie nie przemawia, ale chyba nie będę miała wyjścia. Z moich wewnętrznych rozterek wyrwał mnie dobrze znany głos:

-To co teraz zrobimy? - jakbym sama wiedziała to już by mnie tu nie było.

- Chyba musimy tu zostać do rana... - odpowiedziałam w końcu.

- Prześpij się na łóżku, mi wystarczy podłoga. - jaki nagle miły się zrobił... normalnie nie wierzę

- okej... - syknęłam krótko w jego stronę po czym poszłam do szafy Maćka, wyciągnęła z niej jakiś koc i podałam swojemu obecnemu współlokatorowi.

Ułożyłam się wygodnie na łóżku i miałam zamiar zasnąć, ale chyba przez alkohol płynący w moich żyłach rzuciłam w stronę Śliwki dosyć słyszalne "dobranoc".  Co ja robię? Dobra nieważne i tak jutro nic nie będzie pamiętał.

Byłam mega pijana więc, kiedy tylko przykryłam się kołdrą i zrobiło mi się ciepło, moje powieki zrobiły się ciężkie, a potem same opadły, tym samym zabierając mnie do krainy snów...

Hejka Kochani!!!😁🏐
Coś zaczyna się wreszcie dziać. Kolejny raz dziękuję enjoy_me_69 za nową jeszcze lepszą okładkę😏.

PS. I jeszcze taka mała rada: NIGDY nie graj w butelkę z pijanymi siatkarzami.😂

Do następnego
ACupOfTea123😗

Nie zapomnij o gwiazdce! 😉

Gra o wszystko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz