Rozdział 13.

176 8 2
                                    

Pov. Maciek

Wreszcie usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Gdy zobaczyłem uśmiechniętego i wyraźnie dumnego z siebie Olka byłem prawie pewny, że chyba udało im wreszcie się pogodzić. Swoją drogą strasznie długo siedział z nią w tym pokoju, ciekawe o czym rozmawiali. Mam nadzieję, że Śliwka nic jej nie wspominał o naszej rozmowie.

- I jak poszło? - spytałem ciekawy przebiegu zdarzeń.

- Wreszcie normalnie że sobą rozmawialiśmy. Szczerze mówiąc, nawet nie miałem okazji poznać jej z tej strony. Myślałem, że jest zupełnie inna...

- Można jaśniej? - niewiele zrozumiałam z jego wcześniejszych słów.

- Oczywiście, że można. Pogodziliśmy się!!! - w takiej euforii to ja go dawno nie widziałem. No to teraz jestem jeszcze ciekawszy co się tam stało. Spojrzałem na niego, a on uśmiechnął się ze szczęścia. Jego oczy aż się świeciły.

- Olek... - zacząłem gdy Śliwka już szykował się do wyjścia - chyba nie mówiłeś Zuzi o naszej wcześniejszej rozmowie? - wolałem być pewny.

- No chyba ty głupi jesteś. Stary, co jak co. Mogę zrobić za ciebie wiele rzeczy, ale dziewczyny to ja ci szukać nie będę...masz sam z nią porozmawiać i jej wszystko powiedzieć, zrozumiano? - odpowiedział dosyć stanowczym tonem, ale z nutką ironii i żartu.

Ulżyło mi, teraz jestem pewien, że mam przyjaciela, który dotrzymuje moich tajemnic i któremu mogę powiedzieć o wszystkim.

- Łatwo ci mówić, bo ty już masz dziewczynę. Dobra, na razie. - pożegnałem się

- Szykuj się na ostry trening, niedługo gramy pierwszy mecz. Do jutra. - zaśmiał się Śliwka.

Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kolację. Dziś niestety jakaś lekka sałatka, bo przecież jutro upadł bym na parkiet szybciej niż piłka. Po zjedzeniu posiłku, usiadłem na sofie w salonie i zacząłem oglądać jakiś film.

Nie mogłem się na nim w ogóle skupić. Cały czas myślałem o Zuzi.
Po dłuższym czasie stwierdziłem, że pogadam z nią jutro po treningu, ponieważ dziś jest już za późno i mógłbym wszystko zepsuć.

Szczerze mówiąc gdy pierwszy raz zobaczyłem ją w pociągu, wiedziałem, że to nie będzie nasze ostatnie spotkanie. Biła od niej pewnego rodzaju empatia i tajemniczość, które po prostu mnie urzekły. Przez cały czas patrzyłem na nią jak na przyjaciółkę, traktowałem ją jak dobrego kumpla, jak chłopaków z drużyny. Jednak gdy znalazła się przeze mnie w niebezpieczeństwie, zrozumiałem, że cały czas tylko sobie wmawiałem, że jest moją przyjaciółką. Przecież gdyby nie spodobałaby mi się w pociągu, nie podszedłbym do niej i nie przedstawił się. Gdyby nie spodobałaby mi się nie zaproponował bym jej wspólnego mieszkania. Gdyby nie spodobałaby mi się, nie martwił bym się o nią i nie szukałbym jej cały dzień. Jaki ja byłem głupi, nawet inni widzieli moje uczucia, a ja tyle czasu żyłem w błędzie. Maciek, trzeba to w końcu powiedzieć jasno:
Kochasz ją i nic na to nie poradzisz.
Ale lepiej późno niż wcale, prawda?

Boję się tej rozmowy. Tak naprawdę mogę spodziewać się wszystkiego. A jeżeli odmówi? A jeżeli mnie po prostu wyśmieje i uzna to za kolejny żart?
Jedyne co mi pozostaje to nadzieja.
Ona zawsze umiera ostatnia...

W którymś momencie moich rozważań, zamknąłem oczy i udałem się do krainy Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Słyszę dziwny dźwięk. Przecieram oczy i powoli się budzę. Jezu, kto się tak dobija do tych drzwi? Wstałem z sofy, na której wczoraj zasnąłem i ruszyłem w stronę drzwi.
Przekręciłem kluczyk i zobaczyłem Śliwkę. Czego on znowu chce?

- Czyrek czy ty wiesz, która jest godzina? - zaczął się drzeć.

- Przestań się tak wydzierać. Nie, nie wiem, ale raczej rano.

- To ja cię może oświecę: jest godzina szósta czterdzieści trzy, a gdybyś nie wiedział za siedemnaście minut zaczynamy trening.

- O kurwa... - byłem w szoku. - sorki, wczoraj myślałem o...

- Już ja dobrze wiem o kim ty myślałeś, ale przez nią nie możesz zaniedbywać swoich obowiązków. Dobra masz siedem minut i widzę cię na dole.

- Dobra, już się szykuje.

- Tylko szybko, ja już wyczerpałem limit spóźnień, a o ile się nie mylę to masz na dziś chyba ważniejsze plany niż sprzątanie ze mną całej hali po treningu? - zaśmiał się Olek.

- A żebyś wiedział, że mam. - odpowiedziałem pewnie i biegiem ruszyłem w stronę łazienki. Wzięłam ultra szybki prysznic i pospiesznie ubrałem się w pierwsze, lepsze ubrania znalezione w mojej szafie. Spakowałem w torbę wszystkie rzeczy potrzebne na trening i byłem gotowy. Nie miałem czasu zjeść śniadania, ale zanim wyszedłem z domu wzięłam sobie na drogę jabłko, które niestety będzie musiało mi jakoś wystarczyć.

Dojechaliśmy na Podpromie trzy minuty przed rozpoczęciem treningu. Nie wiem jakim cudem zdążyliśmy się przebrać i zdążyć na halę razem z resztą zawodników. Zaczęliśmy ćwiczenia, a Olek cały czas patrzył się na mnie z uśmiechem na ustach. Trochę wkurzające, ale starałem się nie zwracać na niego uwagi.

Nie potrafiłem się na niczym skupić i nawet zwykłe przyjęcie sprawiało mi wielkie trudności. Moje myśli nieprzerwanie zajmowała pewna dziewczyna, a właściwie jej reakcja na to co mam zamiar wyznać...

Jakoś udało mi się przetrwać wszystkie te okropne ćwiczenia. Gdy przyszedł czas na mały sparing, nie wytrzymałem i podeszłem do trenera:

- Trenerze, nienajlepiej się czuję. Mógłbym jechać wcześniej do domu?

- Właśnie widzę, od początku jesteś jakiś nieobecny. Jedź już i porządnie się wyśpij. Jutro czeka nas kolejny trening jak zwykle o siódmej. I nie myśl o żadnej taryfie ulgowej, masz przyjść i męczyć się razem z resztą...

- Bardzo dziękuję trenerze. - podziękowałem i natychmiast wybiegłem z sali, przebrałem się i udałem do domu. Mam nadzieję, że uda nam się dzisiaj szczerze porozmawiać...

Do następnego
ACupOfTea123

Nie zapomnij o gwiazdce!😁

Gra o wszystko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz