Rozdział 18.

157 13 7
                                    

- Co mu się stało? - spytałam, będąc w szoku.

- No, bo... - zaczął wyraźnie zdenerwowany Olek.

- Nie udawaj, że cię to obchodzi. - wybełkotał Maciek.

- Przepraszam, że co? Czekam tu na ciebie tyle czasu, martwię się, a ty wracasz w środku nocy, pijany i jeszcze takie coś?

- Kazał ci ktoś czekać? - nie poznaje Maćka, coś się musiało stać.

- A ty mu się dziwisz? Nagle się z ciebie taka dobra przyjaciółka zrobiła? - spytał Bartek.

- O co wam do cholerny chodzi?!

- Nie udawaj, że nie wiesz. Myślałaś, że się o niczym nie dowiemy?

- Ale co ja mam ukrywać?

Czuje jak za mną pojawia się Kacper.

- Zuźka tu odchodziła od zmysłów, a wam się chciało zabalować. Następnym razem chociaż odbierajcie telefon. - chociaż mój kuzyn mnie wspiera.

Po tych słowach, Maciek jakby oprzytomniał, spojrzał na Kacpra, a później na mnie. Stanął już na własnych nogach i poszedł prosto do swojego pokoju, trzaskając drzwiami i zamykając się w nim.

- Co mu się stało? - spytałam chłopaków.

- Kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć najlepiej. - powiedział Tibo. O co w tym wszystkim chodzi?

- Ale przecież ja nic nie zrobiłam, nie rozumiem was...

Bartek i Tibo spojrzeli tylko na mnie i najzwyczajniej w świecie wyszli z mieszkania. Został tylko Olek.

- Błagam chociaż ty mi coś powiedz.

- Tak szczerze, jak zobaczył to zdjęcie, to było jeszcze gorzej. Nic więcej Ci nie powiem, nie będę się wtrącał. Chyba po prostu musicie szczerze porozmawiać.

- Ale jakie zdjęcie?

- Zuzia, nie musisz udawać, my już o wszystkim wiemy. Jutro przyjdę do niego, żeby go obudzić, bo trener nas zabije, jak nie przyjedziemy na trening. - mówi Olek, po czym także wychodzi z domu zostawiając mnie w szoku. Patrzę tylko bezradnie na Kacpra, a on bez słowa mnie przytula. To nie miało tak być, to Maćka miałam przytulać, miałam się cieszyć, że wrócił, być może wreszcie powiedzieć co czuje, a wszytko jak zwykle musiało się spieprzyć.

- O co im do cholery chodzi? - mówię łamiącym się szeptem.

- Nie mam pojęcia. - odpowiada mi Kacper, po czym głaszcze mnie po głowie. - Nie martw się, porozmawiacie i wszytko się wyjaśni.

- A jeśli on nie będzie chciał ze mną rozmawiać? - mówię coraz bardziej łamiącym się głosem. Chyba nie wytrzymam. Nie mogę go stracić, nie rozumiem dlaczego się tak zachowuje. Mimowolnie po moim policzku spływa samotna łza, którą wyciera mój kuzyn.

- Nawet mi się nie waż płakać, wszystko będzie dobrze rozumiesz? - kręcę twierdząco głową i uspokajam się. - Teraz idziesz spać, a jutro wszystko się wyjaśni.

Kacper idzie ze mną do mojego pokoju. Kładę się na łóżku i przykrywam kocem.

- Dziękuję...

- Nie ma sprawy, jutro po południu jeszcze do ciebie wpadnę. - no chyba, nie. On ma jutro ostatnie spotkanie z Jagodą, nie mogę mu tego zabrać.

- Przecież nie możesz, miałeś się spotkać z Jagodą.

- Odwołam to, póki co ty jesteś ważniejsza. - wiele to dla mnie znaczy, ale nie mogę stać mu na drodze.

- Ani mi się waż tu przyjeżdżać. Jedziesz do niej i koniec. To, że mi się nie udało, nie znaczy, że ty masz marnować swoją szansę.

- Niech ci będzie, ale i tak przyjadę pojutrze, żeby się pożegnać. - nie wiedziałam, że pojutrze wyjeżdża, będzie mi trudno bez niego, ale przecież on ma swoje życie, szkołę, znajomych.

- Tak szybko?

- Muszę wracać, i tak już mam dużo nieobecności. Ale spokojnie wpadnę do was na ferie. I tym razem przysięgam, że będę dzwonić częściej. Dobranoc.

Powiedział i wyszedł. Zostawił mnie samą z moimi myślami. Coś czuję, że czeka mnie długa, bezsenna noc.

~~~~~~~~

Witam serdecznie w kolejnym maratonowym rozdziele.
Z dobrych wiadomości:
Mamy awans do Final Six!
Jak widzicie drama powoli się rozkręca, tylko nwm jeszcze jak długo potrwa.

Do następnego
ACupOfTea123

Nie zapomnij o gwiazdce!😅

Gra o wszystko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz