Pierwsze cztery lekcje minęły dość szybko, do czasu matematyki. Pani Packerton, z racji, że jest naszą wychowawczynią przedstawiła nam Sala. Tak, jak powiedział mi Philip, Sal to był chłopak. Ale było w nim coś... Innego. Coś, czego nie ma w takich osobach, jak moi znajomy, czy kumple. To naprawdę dziwne do wytłumaczenia, ale patrząc na jego twarz, a raczej (jak sam zauważył) protezę nie czułem tego samego, co przy reszcie uczniów. Może go po prostu nie lubię? Tak, to chyba najlepsze wytłumaczenie. Zajął ewentualne miejsce w paczce, w której chciałbym być i podświadomie mam mu to za złe. Travis, nie jesteś jednak aż tak głupi, jak wszyscy myślą.
Przez resztę lekcji rozmyślałem o Sally. Naprawdę mnie zaintrygował, ale powinienem to zignorować. Przecież to tylko kolejny chłopak. Co innego, jakby była to dziewczyna. Może mógłbym wtedy się z nim umówić na kawę, ale nie teraz, kiedy go nie lubię. Poza tym, to chłopak, nie dziewczyna, a jak powiada ojciec: "Uczucia, między tą samą płcią są niedopuszczalne Travis, tak zachowują się tylko ci, którzy zbłądzili w drodze do Boga!". Jednak, czy powinienem w ogóle wierzyć w te brednie, o których mówi mój ojciec? Gdyby nie miał w tym tak wielkiego poparcia ludzie uważaliby go za co najmniej obłąkanego. Ale jednak, ludzie w to wierzą.
Po matematyce zostało mi już tylko nic, jak wrócić do domu. Wsiadłem do busa, ledwo co zdążając. Nienawidzę jeździć tym cholerstwem, ale mam strasznie daleko mieszkanie, i nie mam tyle szczęścia co Sal - nie mieszkam w Apartamentach Addisona, które są rzut monetą od szkoły.
Wysiadając, ciągle myślałem o Sally. Czy ten cholerny dzieciak nie może wyjść z mojej głowy?! To denerwujące! Powinienem się skupić, świecić przykładem by ojciec był ze mnie dumny, a ja odwalam jakieś głupoty. Jestem okropnym synem...
Trzy tygodnie później
- Szczęść Boże ojcze.
- Bóg zapłać. Travis, chłopcze, podejdź do mnie na chwilę. - zdziwiony podszedłem do mojego ojca. Minę miał dość poważną. - Muszę z tobą porozmawiać. Wiedz, że wchodzisz w okres dojrzewania, i powinieneś mieć swoją sympatię. Czy ktoś wpadł ci w oko drogi synu?
- Sally Fisher...
- Słucham!? To niedorzeczne! Sally Fisher to chłopak!! A ty nie możesz być gejem!!
- Tato! Nie jestem gejem! Po prostu on ciekawie wygląda!
- ZAMILCZ!! - wrzasnął, po czym uderzył mnie prosto z pięści w moje oko - A teraz marsz do pokoju, i lepiej żebyś przemyślał swoje zachowanie młody człowieku!! - uciekłem od tego szaleńca najdalej, jak się dało, czyli do mojego pokoju.
Jak on do cholery mógł to zrobić własnemu synowi!? I to prosto w twarz! Rozumiem, w tyłek, tak jak daje się dzieciom, ale nie coś TAKIEGO! Czy ja wyglądam, na jego znajomego? Nienawidzę tego gnoja, i zaczynam się go bać. Gdyby mama tu była... Wszystko byłoby inaczej.
Położyłem się w łóżku, i zacząłem płakać. Co ja powiem jutro w szkole? Może po prostu... Jakiś dres mnie zaczepił, i chciał pieniądze ale mu nie dałem, więc mnie zlał. Tak. Plan idealny. Nikt się nie domyśli, bo "Travis przecież NIE myśli".
CZYTASZ
I'm not gay! | Sally Face | Travis X Sal
FanfictionTravis nigdy nie czuł czegoś tak silnego, od czasu przybycia do szkoły Sally Face. Ten mały, niepozorny chłopak namieszał w jego życiu, do kwadratu. Jednak ile czasu tak naprawdę zajmie mu dowiedzenie się, o co w tym wszystkim chodzi, i co tak napra...