- Więc... Masz jakieś pytania?
- Tak... Dwa. Czemu zerwałeś przyjaźń z Larrym dla... Dla mnie?
- Nie miał ani grama racji, a podejście na zasadzie "gdyby umarł byłoby lepiej" zupełnie mnie denerwuje. Poza tym ko... przy-przyjaźnimy się, prawda?
- Jesteś moim jedynym, prawdziwym przyjacielem Sal.
- W tym momencie, ty jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- W takim razie ty też. - uśmiechnąłem się, i zarumieniłem lekko. Sally jest taki uroczy...
- No więc? Jakie jest twoje drugie pytanie?
- Co? Aa... Um... Ten pocałunek, on... Podobał ci się? N-nie żebym coś sugerował, a-a-ale...
- Nie, ani trochę. Nie kocham Larrego, tylko... Inną osobę.
- Tak, Ashley... No, dobrze to co robimy?
- Jest ładna pogoda, może wyjdziemy na spacer?
- Dobry pomysł! - powiedziałem emtuzjastycznie, po czym zerwałem się z miejsca, aby ubrać buty. Chwilę później razem z Salem byliśmy już poza budynkiem.
Postanowiliśmy iść do najbliższego parku, aby pospacerować wśród natury. Po drodze tak jak przystało na naszą dwójkę, rozmawialiśmy niemal o wszystkim. O Larrym, o słodkim związku Todda i Neila, trochę o moim dzieciństwie i trochę o jego dzieciństwie. Tematy jeden po drugim narzucały nam się na język, niczym strzały z pistoletu.
Kiedy doszliśmy do małej rzeczki płynącej przez park, wpadłem na ciekawy pomysł.
- Sal, a może zdejmijmy buty i skarpetki, i wiedźmy do wody?
- Zwariowałeś?! Jest wiosna, i jakieś 13°C! Możemy się przeziębić!
- To jak?
- Wchodzę w to. - rozpoczęliśmy mój "plan", i chodziliśmy po brzegu rzeczki. Woda sama w sobie była strasznie zimna, ale i tak uczucie było przyjemne. Ukojenie po przejściu kilku kilometrów.
Razem z Salem usiedliśmy na przeciwko siebie, każdy po drugiej stronie strumyka, i moczyliśmy w nim nogi. Między nami nastała cisza. Ale to nie była ta niezręczna cisza. To był ten rodzaj ciszy, która wszystkim odpowiada.
- Travis... Chyba...
- Tak?
- Chyyyba będzie padać...
- I co?
- Przeziębimy się, i nie pójdziemy do szkoły.
- Jeśli obchodzi Cię rzeczywiście szkoła, możemy wrócić do domu, ale jeśli chodzi ci tylko o to, że nie chcesz, żebym ja się przeziębił to zostajemy.
- Ale Travis, zachorujesz, i to będzie moja wina! - powiedział i wstał.
- Ale Sally, przecież tak dobrze się bawimy! - odpowiedziałem, i również wstałem patrząc na kitka. Kiedy się denerwuje, jest taki uroczy...
Nagle poczułem, jak niebieskowłosy chwyta mnie za rękaw, a chwilę później obydwoje wpadamy do wody.
- Travis? Tak bardzo przepraszam..!
- Ale nie masz za co słodziutki! - krzyknąłem, i zacząłem się śmiać, a chwilę później dołączył do mnie Sal. - Powinniśmy chyba wrócić. Zaczyna padać.
- Więc chodźmy! - powiedział malutki, i złapał mnie za rękę. Kiedy wrociliśmy do domu, byliśmy cali mokrzy, ale mimo wszystko cudownie się bawiliśmy.
CZYTASZ
I'm not gay! | Sally Face | Travis X Sal
FanficTravis nigdy nie czuł czegoś tak silnego, od czasu przybycia do szkoły Sally Face. Ten mały, niepozorny chłopak namieszał w jego życiu, do kwadratu. Jednak ile czasu tak naprawdę zajmie mu dowiedzenie się, o co w tym wszystkim chodzi, i co tak napra...