2: Tęsknię za nim...

74 12 6
                                    

             Kolejne dni ogłosiłam najpiękniejszymi w moim życiu. Pierwszy raz od wielu lat śmiałam się, spokojnie spałam i cieszyłam się każdą krótką sekundą.

- Hej Katie! - wołał Joseph za każdym razem, gdy się mijaliśmy. To on jedyny mówił tak do mnie. W jego ustach moje zwyczajne imię brzmiało wyjątkowo. Jakbym była kimś więcej niż myślę ja i inni. To on narażał się na śmieszność i żarty swojej paczki z powodu znajomości ze mną. Mimo tego z dnia na dzień jego uśmiech stawał się coraz większy podczas naszych krótkich spotkań.
Nie miałam żadnych wątpliwości co do tego, że chciałabym, by Jo był dla mnie kimś więcej. Bo przecież jak wyjaśnić moje skaczące do gardła serce, gdy widzę pływające złoto w jego oczach. Jak wytłumaczyć to, że minutę po zobaczeniu się z nim czuję pustkę. Tęsknię za nim... Tęsknię za tym poczuciem bezpieczeństwa, za tym śmiechem...
Jednak ciągle mam wątpliwości. Boję się. Nie tego, że on zrani mnie. Tego, że to ja zranię go. Rodzice nie nauczyli mnie troszczyć się o drugiego człowieka, nie potrafiłam tego robić.
Chciałam być dla niego wsparciem, nie problemem...

********
Dzisiaj taki krótki rozdział ❤

Co myślicie kochani?
Ja osobiście już ich razem kocham i trochę ubolewam, że w sumie to nie o nich jest książka haha

Całuje was mocniutko :*
movska <3
Ps. Pamiętajcie Czytasz = Komentujesz 🌸❤

MYSELFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz