my dream~
Położyli Yute na leżance w gabinecie lekarza. Doktor bardzo przejęty nagłym omdleniem nastolatka zabezpieczył chłopaka dobre łóżko i odpowiednio miękką poduszkę pod głowę. Specjalnie obejrzał nałożony na ranę bandaż, a nie doszukując się żadnych czerwonych plam na materiale z głębokim westchnieniem opadł na swój kręcący się fotel.
- Najwyraźniej zaskoczył go pan swoim przybyciem. - mruknął lekarz nie bardzo wiedząc, czy mógł przyszyć Sichengowi miano nastolatka czy młodego dorosłego.
Ciemnowłosy podniósł zmartwione spojrzenie z Japończyka na doktora, obserwując uważnie wyraz jego twarzy. Mało przelatywało mu myśli przez głowę, był jakby za wielką ścianą oddzielającą go od rzeczywistości. Jeszcze rok temu nie sądził iż pojawi się w sali szpitala zlokalizowanego w rodzinnym mieście, podczas drobnej podróży.
- WinWin, tak na mnie mówią. - nastolatek przybrał bardziej sympatyczny wyraz twarzy i czując się już mniej komfortowo w towarzystwie lekarza i nieprzytomnego blondyna, złapał za stołek siadając tuż przy leżance Yuty.
Pomimo zajęcia miejsca tuż przy szpitalnej leżance Nakamoto, która miała być podłożem przy prześwietleniu, nadal nie potrafił całkowicie wyzbyć się zmartwień. Blondyn kojarzył się nastolatkowi z wiecznymi problemami, stresem i wstydem wywołanym zbyt dużą rozpoznawalnością. Jednakże wbijał melancholijne spojrzenie w twarz Yuty nie objętą żadnym uczuciem.
- WinWin, jesteś kimś ważnym dla Yuty? - doktor dla niepoznaki złapał za pierwszą lepszą kartę pacjenta, miętosząc w jednej z dłoni pióro.
Sicheng przez drobną chwilę otworzył szerzej usta, chcąc coś sensownego wydusić z siebie. Jednak z gardła nie wydobył się żaden dźwięk, chłopak nie miał pojęcia kim był dla drugiego nastolatka. Nigdy nie widział Nakamoto przez pryzmat przyjaźni, podobnie jak romantyzmu. Spotykając blondyna Sichengowi towarzyszyły bardziej wzburzone emocje, jak wściekłość bądź odraza. Od kilku godzin było to także uczucie współczucia, może nawet i chęci pomocy.
- Nie wiem. - mruknął Chińczyk całkowicie zatapiając się w myślach.
- Mam wrażenie, że jednak tak. W końcu mój pacjent zemdlał. - lekko zażenowany lekarz chrząknął delikatnie i wywrócił oczami wiedząc jak wstydliwie poczuje się z kontynuacją tej konwersacji - Spróbuj przemówić mu do rozumu. Jego życie jest zagrożone.
WinWin natychmiast przerzucił spojrzenie na doktora i nie musiał pytać, by widzieć odpowiedź w błyszczących oczach. Nastolatek momentalnie odczuł falę zdezorientowania, a jego zmartwienia pogłębiły się. W geście odstresowania poprawił na swoich ramionach czarnego Judasa, nadal posiadając nadzieję na lepsze jutro. W końcu Nakamoto zawsze wychodził ze swoich bójek wyjątkowo dobrze i tym razem nie mógł tak po prostu się poddać.
- Spróbuję. - mało przekonany, odparł od razu, mając chociaż drobne nadzieje iż uda mu się ocalić nastolatka przed katastrofą.
Sicheng mimo wszystko nie miał pojęcia, jakby mógł zabrać się do tej sprawy. Mógłby uznać siebie za hipokrytę, gdy rok po wydaniu przez sąd zakazu o zbliżaniu się do nastolatka, WinWin sam podchodzi i wyciąga pomocną dłoń. Miał świadomość iż jego towarzystwo jest odbierane pozytywnie tylko i wyłącznie przez lekarza, który nie znał przeszłości chłopców. Nie wiedział co między nimi zaszło, ani do jakiego stopnia Nakamoto uprzykrzył życie Chińczyka.
- A ty nadal tutaj?
W pierwszej chwili usłyszał szept, przez który chciała przedrzeć się chrypa spowodowana ówczesnymi krzykami. Dopiero po domyśleniu się czyj głos rozbrzmiał Sichengowi w uszach, chłopak przerzucił spojrzenie wprost na szklane oczy Yuty. Nastolatek o blond włosach był albo naprawdę opanowany, albo przybrał wyjątkowo dobrą maskę obojętności. WinWin dosyć niezręcznie czując się pod przenikliwym spojrzeniem nastolatka, spuścił nieco wzrok, trafiając na nawet nie zadraśniętą dłoń jasnowłosego. Serce podpowiadało mu by złapał za nią i dodał otuchy Yucie, umysł natomiast pamiętał ich najbardziej groźne i niebezpiecznie spotkanie skutecznie powstrzymując nastolatka od zakłopotanych ruchów.
CZYTASZ
Bad squishy (jaeyong)
FanfictionProblematyczny i uczuciowy. Taki wydawał się, gdy spotkał go po raz pierwszy. Opanowany i pociągający był, gdy prosił o pierwszego papierosa. Pewnego wieczoru dwójka uczniów spotyka się, by zapalić razem papierosa, a wokół nich unosi się dym palone...