Niedługo po skończonym przyjęciu, wszyscy wrócili do swoich pokoi. Jedynie Gabe zgodził się na wartę tej nocy, podczas gdy Javi czuł się bez porównania lepiej, niż wcześniej. Clementine wróciła się do głównego budynku, zapominając, że zostawiła tam swój nóż.
Gdy znalazła się na klatce schodowej, znalazła nóż leżący przy starej komodzie. Sięgnęła po niego, słysząc, że z pokoju muzycznego dobiega dźwięk pianina. Po chwili namysłu, zaczęła iść w stronę pokoju.
Obserwowała go przez uchylone drzwi, słuchając jak pięknie grał. Gdy weszła do środka, uśmiechnęła się. Louis na jej widok zrobił to samo.
Louis: Pomyślałem, że mógłbym jeszcze trochę pograć.
Clementine: To dobry pomysł. Nie miałeś ku temu wielkiej okazji na przyjęciu Ruby.
Louis: Nie było łatwo zagrać czegoś, co się kojarzy z czymś, przez co wszyscy byli smutni.
Clementine: Domyślam się. Mimo to, dobrze ci wyszło.
Louis: Dzięki. Wiesz, skoro już tu jesteś, może mogłabyś mi pomóc?
Clementine: W czym?
Louis nacisnął na jeden z klawiszy pianina.
Louis: Brzmi okropnie, co? Wszystko co trzeba zrobić, jest nastrojenie tego. I właśnie do tego cię potrzebuje.
Louis podniósł się, podchodząc do pianina od strony strun, zaś Clem zajęła miejsce przy klawiszach.
Louis: Kiedy dam ci znać, wciśnij klawisz A.
Clementine: Ta... który to klawisz A?
Louis: No wiesz... klawisz A. Obok klawisza B, za klawiszem G.
Chłopak wskazał palcem na klawisz, który Clementine miała nacisnąć.
Louis: Dobrze. To z pewnością pomogło. Teraz naciśnij pedał, kiedy ja zajmę się regulowaniem.
Clementine zrobiła tak, jak powiedział jej Louis.
Louis: Świetnie, ta część jest najważniejsza. Szybko, teraz nadmuchaj na struny. Wiem, to brzmi dziwnie, ale nadmuchaj na nie. Chłodniejsza temperatura pomoże je nastroić.
Clementine mimo sporego zdziwienia słowami Louisa, podniosła się i zrobiła tak, jak powiedział.
Louis: Okej, to nic nie dało. Bo to nie wszystko, czego potrzeba, by nastroić pianino. Ale chociaż było zabawne!
Chłopak odszedł od strun, siadając obok Clementine przy klawiszach pianina.
Louis: Cóż, to mogło coś zrobić w bardzo molekularnym stopniu. Albo to po prostu szczęście w dmuchaniu na struny.
Clementine zaśmiała się, patrząc na Louisa.
Clementine: Nie wierze, że się na to nabrałam!
Louis: Dobrze jest cię widzieć taką.
Chłopak ponownie zaczął grać. Clementine przysłuchiwała się melodii z uwagą.
Clementine: Co grasz? I nie odpowiadaj „pianino".
Louis: Piosenkę, którą napisałem.
Clementine: Naprawdę? Jaki ma tytuł?
Louis: Jeszcze nie wiem. No i już. Pierwszy raz zagrane. Powinniśmy jakoś oznaczyć tę okazję.
Chłopak wyjął z kieszeni płaszcza swój nóż, dziergając nad klawiszami literę L, po czym podał nóż Clem, a ona wzięła go, zastanawiając się, co wydziergać. Po chwili, wydziergała literę C tuż obok litery L i oddała Louisowi nóż.
CZYTASZ
Inna historia Clementine - Część II: The Walking Dead Fanfiction
FanfictionDruga część pierwszej dylogii o młodej dziewczynie, Clementine, żyjącej w postapokaliptycznym świecie. Wraz z Jane, swoją przyjaciółką, ze swoim wychowankiem, sierotą Alvinem Juniorem i z córką Jane o imieniu Jaime, żyje ona w bezpiecznym mieście Ri...