Rozdział 15

260 17 9
                                    

Clementine: Kim jesteście? Czego od nas chcecie?

- Usłyszeliśmy wołanie o pomoc.

Odpowiedziała blond włosa dziewczyna. Nie miała ona uniesionej w górę kuszy, co pokazało Clem i Gabe'owi, że zarówno ona jak i jej dwóch kolegów ma dobre zamiary.

- Jestem Violet. Ci tutaj to Aasim i Mitch. Coście za jedni?

Clementine: Clementine, a to jest Gabe. Jego wuj, Javier został ciężko ranny. Ma gorączkę i wciąż traci krew. Zabandażowałam ranę, ale nie zdziałamy wiele bez żadnych leków.

Gabe: Proszę, pomóżcie nam! Javi umiera, potrzebujemy pomocy!

Clementine: Proszę... już dzisiaj straciliśmy jednego człowieka. Nie możemy pozwolić, by zginął kolejny.

Gabe: Błagam, to moja najbliższa rodzina. Tam skąd jesteśmy, ma on żonę i dwójkę małych dzieci. Nie pozwólcie, by oni też go stracili.

Gabe i Clem odłożyli broń jako znak dobrej woli. Violet skinęła głową w stronę Aasima i Mitcha, podchodząc bliżej.

Violet: Podnieście go i chodźcie za nami.

Clementine i Gabe spojrzeli na siebie. Gabe chwycił Javiego za ramiona, a Clem za nogi. W milczeniu szli przez las za Violet, Aasimem i Mitchem, by kilkanaście minut później zobaczyć otoczony murek budynek.

Do budynku prowadziła spora brama, osłonięta przez stare meble. Obok znajdowała się mniejsza brama, a tuż obok strażnica na której stał niskiego wzrostu chłopiec o krótkich, ciemnych blond włosach i jasnych oczach. Trzymał w ręku łuk, który napiął widząc Clem i Gabe'a, jednak wtedy Aasim podniósł rękę, dając chłopcu znać, by nie strzelał.

Grupa weszła mniejszą bramą na dziedziniec, mijając maszt i stoły piknikowe. Violet zaprowadziła grupę do głównego budynku, gdzie znajdowała się spora klatka schodowa, a z prawej strony widoczne było przejście do kolejnej sali z której co Clementine zdziwiło, słychać się dało pianino.

Z pomocą Gabe'a, Clem wniosła Javiego na górne piętro, kładąc mężczyznę na sofie, tuż przy wejściu do kolejnego z pomieszczeń.

Clementine: Dzięki. Że nas wpuściłaś.

Violet: Zaraz sprowadzę kogoś, kto mu pomoże. Zostańcie tu. Aasim, pilnuj ich.

Mitch: Pójdę na strażnicę. Niech Willy odpocznie.

Violet: Okej.

Violet i Mitch poszli w stronę schodów, zaś Gabe uklęknął przy Javim, który nadal był nieprzytomny. Chwycił wuja za rękę, patrząc, jak krew nadal przeciekała przez ubranie mężczyzny. Clem stanęła za Gabem, obejmując go.

Clementine: Wszystko będzie dobrze, Gabe. Słyszałeś ją. Powiedziała, że sprowadzi kogoś, kto nam pomoże.

Gabe: To, że ktoś może nam pomóc, nie oznacza, że Javi na pewno z tego wyjdzie.

Clementine podniosła się, zwracając się do chłopaka obok.

Clementine: Aasim, tak?

Chłopak przytaknął.

Clementine: Macie tutaj jakiegoś lekarza? Kogoś, kto zna się na lekach? Na ranach?

Aasim: Nasza przyjaciółka, Ruby. Ona wie, jak się tym zająć.

Gabe: Macie tu jakieś leki?

Aasim: Na tyle, by pomóc waszemu znajomemu.

Gabe: To nie znajomy! To mój wujek. Najbliższa rodzina, jaką mam.

Inna historia Clementine - Część II: The Walking Dead FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz