Wchodząc do klubu, zostawiłam za sobą prawdziwe ja, oddzielając pracę od trosk. Przekraczając próg Dolce Vita , stawałam się kimś innym na następne kilka godzin. Z prawdziwej siebie przeistaczałam się w hardą, zimną i bezwzględną kobietę, inaczej klienci robiliby ze mną, co chcieli, a szef wykorzystywałby mnie na wielu płaszczyznach. Nie byłam już tą samą nieporadną dziewczynką, co jeszcze kilka lat temu. Wręcz przeciwnie, gdy było trzeba, potrafiłam być suką, twardo stąpającą po deskach klubu, czym niewątpliwie zasłużyłam sobie na szacunek specyficznych bywalców lokalu.
Po wejściu udałam się bezpośrednio na tyły, do garderoby, żeby przebrać się w roboczy strój, a raczej jego brak. No może poza koronkową górą - stanikiem à la bikini - i stringami, również w całości wykonanymi z koronki. Tej nocy bielizna miała barwę bieli, więc siłą rzeczy w poświacie lampy ultrafioletowej można było dojrzeć moją sylwetkę z drugiego końca sali. Każdego wieczoru, gdy tu pracowałam, mój roboczy „uniform” różnił się kolorem od strojów pozostałych dziewczyn pracujących na tym samym stanowisku. Zgodnie z życzeniem szefa i człowieka, u którego mieszkałam, miałam wyróżniać się z tłumu. Strój, w jakim prezentowałam się klienteli, dawał jasno do zrozumienia, iż należę do bossa i pod żadnym pozorem nie wolno składać mi jednoznacznych propozycji, a nawet dotknąć.
– Moje miłe panie – zaczął Lorenzo, nasz szef, wkraczając do pomieszczenia ciężkim krokiem i uciszając jednocześnie gdakanie moich koleżanek.
Wiedziałam, że jeśli pojawił się osobiście w garderobach, musiał mieć solidny powód. Zazwyczaj zajmował się nami któryś z jego pionków, ale ci z kolei ślinili się na nasz widok jak wygłodniałe psy, chociaż mogli korzystać z usług prostytutek w drugiej części lokalu.
– Za jakąś godzinę do Dolce Vita zawita mój drogi przyjaciel, więc oczekuję od was dostępności. – Dostępność w rozumowaniu naszego kodeksu pracy oznaczała: daj się macać, a jeśli klient sobie tego życzy, to nawet daj się zerżnąć. Na szczęście jeszcze nigdy do tej pory nie byłam główną kelnerką, dziewczyną opiekującą się przyjacielem Lorenza. I miałam cholerną nadzieję, że i tym razem przez wzgląd na to, co łączyło mnie z szefem, ominie mnie ta przyjemność. – Peach, Olivia, wy dzisiaj zajmiecie scenę i będziecie dbać o to, żeby mój gość miał przyjemne widowisko... – Zajęta nakładaniem makijażu na twarz nie przywiązywałam większej wagi do rozporządzeń Lorenza, lecz kiedy skierował wzrok na moje odbicie w lustrze, poczułam strach, odpowiedzialny za nagły ucisk w żołądku. – Carla, skarbie, wyjątkowo to ty dzisiaj będziesz główną kelnerką – powiedział stanowczym tonem, przeszywając mnie lodowatym spojrzeniem.
Rozchyliłam usta, aby zaoponować, ale Lorenzo podniósł dłoń, dając mi do zrozumienia, że to nie podlega żadnej dyskusji. Przełknęłam ślinę i nie dając po sobie poznać, że w moim wnętrzu szaleje tornado, zmrużyłam oczy i pokazałam mu środkowy palec.
Na twarzy Lorenza wymalował się cwany uśmiech, a jego właściciel po chwili zniknął za drzwiami garderoby, zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu.
Cholerny dupek! – krzyczała moja podświadomość, gdy ja nadal tępo wpatrywałam się w lustro, z ręką przy ustach. Miałam zamiar zabarwić wargi szminką, ale cóż, nie zrobiłam tego. Opuściłam dłoń z kosmetykiem, zaciskając na nim palce z całej siły, aż pobielały mi knykcie. Kontrolowałam emocje, nie było widać ich na mojej twarzy, jedynie bladość, jaka zalała skórę, zdradzała, iż w środku jest zupełnie inaczej. Poczułam ciepło na ramieniu, odwróciłam twarz w stronę Peach.
– Carla, słonko, wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej – wyszeptała, spoglądając mi w oczy.
Co miałam jej powiedzieć? Że nie jestem taka jak one? Że nie zarabiam na życie ciałem, choć pieprzyłam się z Lorenzem? Przecież tak to właśnie wyglądało. Rozkładałam nogi przed nim, a on płacił mi tysiąc dolarów więcej do pensji oraz chronił mnie przed innymi. Nie sądziłam, że nadejdzie dzień, w którym będę musiała zadowalać jednego z jego przyjaciół, więc nie powinno nikogo dziwić, iż wkurwiłam się mocno, a to z kolei wprowadziło mnie w stan zawieszenia.
Wzdrygnęłam się, gdy przez umysł przewinął mi się obraz, jak obce dłonie krążą po moim ciele, a obcy kutas wchodzi w moją kobiecość.
Kurwa!
– Tak, tak, wszystko w porządku. Ze mną jak najbardziej, po tej nocy to z Lorenzem nie będzie w porządku – odparłam spokojnie, aż za spokojnie, biorąc pod uwagę dudniące serce w piersi i ból dłoni, spowodowany nerwowym ściskaniem szminki.
– Carla – wtrąciła się Olivia, mącąc panującą w garderobie ciszę. – Ten dzień musiał kiedyś nadejść. To, że posuwa cię szef, nigdy nie oznaczało, że nie będzie robił tego także ktoś inny. Powinnaś zdawać sobie sprawę z tego, iż chował cię na wyjątkową sytuację. – Położyła dłonie na moich ramionach i skrzyżowała spojrzenie z moim. Widziałam w jej oczach rywalizację oraz czystą satysfakcję. Oli dałaby wiele, aby znaleźć się na moim miejscu. – Pocieszę cię, następnym razem podejdziesz do tego na większym luzie, wierz mi. – Parsknęła i odeszła.
Miałam ochotę przywalić tej zazdrosnej żmii w twarz, lecz nie mogłam. Mimo wszystko, gdy pomyślałam o tym, na moment kąciki mych ust nieznacznie się uniosły. Prawdę powiedziawszy, rozważałam odejście, więc równie dobrze mogłam strzelić jej liścia. Ostatecznie powstrzymałam morderczy instynkt, wiedząc, iż nadejdzie dzień, w którym żmija dostanie to, na co zasłużyła.
Nie było takiej opcji, żebym podeszła do sprzedawania tyłka na większym luzie, ponieważ nie zamierzałam godzić się na kolejny raz. Przysięgłam sobie, że chociaż potrzebowałam forsy, odejdę z Dolce Vita, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nikt nie będzie zmuszał mnie do robienia czegoś wbrew mojej woli, dziwką nie byłam i nigdy nie będę, prędzej zdechnę z głodu. Ponadto Olivia miała rację. Wiedziałam od początku, na co się piszę, ale gdzieś w zakamarkach umysłu błądziła myśl, że być może jestem dla Lorenza ważna, że nie będzie dzielił się mną z nikim innym. Jak widać, cholernie się myliłam.
Wzięłam kilka uspokajających oddechów, rozluźniłam dłoń i aby nie pokazać dziewczynom, iż pożera mnie strach przeplatany ze złością, a mdłości wstrząsają żołądkiem, wstałam z krzesła przy toaletce, posłałam im tajemniczy uśmiech, po czym rzuciłam komendę, by zabrały się do roboty, i opuściłam garderobę.

CZYTASZ
Syn mafii TOM 1 | w księgarniach!
RomanceMiłość. Tajemnica. Zdrada. Śmierć. Salvatore Costello, dziedzic najbardziej wpływowej rodziny mafijnej, wraca do Nowego Jorku, aby przejąć stołek po nieżyjącym ojcu. Poniekąd, ponieważ jest jeszcze coś, czego pragnie równie mocno - Audrey Davis, ko...