Zjawiłem się klubie tylko z jednego powodu, z dokładnym planem działania. Nie przewidywał on zabijania kogokolwiek, naprawdę. Miałem w odpowiednim czasie pokazać się jej, by wiedziała, iż wróciłem, i zrozumiała, że będę domagać się swego.
Być może wszystko poszłoby po mojej myśli, ale w życiu capo często bywa tak, że w nieodpowiednim miejscu i czasie pojawiają się nieodpowiedni ludzie. Tym razem, niestety, tak też było.
W miarę możliwości nie spuszczałem z niej wzroku, kodowałem każdy ruch, uśmiech, gest dłoni, ruch warg, to, jak przeczesuje włosy i zbiera je, układając na ramieniu. Nadal była tak samo piękna i porywcza jak kilka lat temu. Taką ją uwielbiałam, taką ją kochałem.
Przez cały wieczór panowałem nad rozrywającym mnie od wewnątrz gniewem, lecz przyszedł moment, gdy byłem już na skraju wytrzymania.
Zbyt wiele dla mnie znaczyła, bym mógł zignorować kolesia, który dopuścił się haniebnego czynu.
Lorenzo latał za nią jak pies, choć nie do końca umiał panować nad emocjami i ciężkimi rękoma, co momentami doprowadzało mnie do białej gorączki. Mimo iż z przyjemnością rozjebałbym mu czaszkę w drobny mak, musiałem pohamować morderczy instynkt, zduszając w zarodku mieszkającego we mnie potwora.
Sergio dał znać, że obiekt został zwerbowany w zaciszne miejsce. Idealnie się złożyło. Lorenzo i Audrey nie było w loży, więc nie musiałem wymyślać żadnej bajeczki o powodzie mojego zniknięcia. Rozprostowałem palce, czując, jak kości strzelają, i wstałem, udając się w ślad za moim człowiekiem.
Stając naprzeciw karalucha, który odważył się klepnąć ją w tyłek, splunąłem mu w twarz, okazując swoją pogardę. W chwili, gdy wyjąłem berrettę odziedziczoną po ojcu zza paska spodni, koleś zbladł. Zrobił się biały jak papier. Zaczął błagać i przepraszać, ale byłem głuchy na jego prośby. Kiedy miałem zabić człowieka, traciłem kontakt z rzeczywistością, skupiając na celu całą uwagę. Powinien całować mnie po stopach za to, że w ostatnich minutach życia to ja poświęciłem mu cenny czas, a nie lać pod siebie jak starzec.
– Nigdy więcej nie klepniesz jej w tyłek, skurwielu – warknąłem, nabuzowany adrenaliną. Zatoczyłem głową koło, rozluźniając mięśnie szyi i barków, po czym nacisnąłem spust.
Schowałem broń, spojrzałem przelotnie na zwłoki i wyszedłem z pomieszczenia, omal nie zderzając się z nią.
Westchnąłem, gdy uciekła. Odczekałem dwie minuty i wróciłem na salę, by w dalszym ciągu móc ją obserwować.
CZYTASZ
Syn mafii TOM 1 | w księgarniach!
RomanceMiłość. Tajemnica. Zdrada. Śmierć. Salvatore Costello, dziedzic najbardziej wpływowej rodziny mafijnej, wraca do Nowego Jorku, aby przejąć stołek po nieżyjącym ojcu. Poniekąd, ponieważ jest jeszcze coś, czego pragnie równie mocno - Audrey Davis, ko...