Wstałam szybko, bo wkońcu mamy lekcje. Zauważyłam że chłopaki śpią. Podeszłam do Petera.
- Pet śniadanie wstawaj!!
- Już lece.
Potem ruszyłam do Remusa.
- Remus już 7 wstajesz?
- Tak tak juź wstaje.
- No przynajmniej jeden bez podstępów.
- Syriusz Dorcas czeka przed drzwiami!!
- Dori już lece!! Veronica!!!
- Oj no co ???
- Nie ma Dorcas!!
- Oj Łapka przecież wiem.
- Zrobiłaś to specjalnie !!
- Oj może troche.
- Dobra wsumie zaraz spóźniłbym się na zajęcia. Dziękuje ci.
- Nie ma za co. Teraz budzę tego śpiocha
Podeszłaś do łóżka Jamesa i położyłaś się obok niego i przytuliłaś się do niego.
- Kochanie wstawaj.
- Vercia jeszcze 5 minutek.
- Ale powiem ci że jak wstaniesz teraz to dostaniesz coś odemnie.
- Już wstaje kochanie.
- No i to mi sie podoba. Ja już idę ba WS zaraz przyjdźcie.
- Dobra kochanie.
Ruszyłaś do WS szłas w spokoju aż nagle ktoś szarpnął mnie za rękę i wciągnął do bocznego korytarza.
- Myślałaś że utrzymasz swój związek z Jamesem w tejemnicy.
- A ty jesteś jego kolejną fanką?
- Nie ja go kocham, a ty nas nie rozdzielisz.
- Dobrze wmawiaj sobie wmawiaj.
- Jeszcze jedno słowo, a gorzko pożałujesz.
- Tak proszę bardzo.
Dziewczyna podeszła do mnie i przyłożyła mi w twarz udeżyłam głową o szafkę i upadłam na ziemie. Dziewczyna zaczeła mnie kopać po brzychu, plecach nogach i głowie. Nagle dziewczyna uciekła, bo ktoś do mnie podszedł. Nie widziałam go za dobrze, bo widziałam tak jakby przez mgłe. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi i nagle zemdlałam.~~Lily~~
Szłam sobie spokojnie korytarzem i nagle zobaczyłam moją przyjaciółkę leżącą na podłodze wijącą się z bólu i dziewczne, która ją kopie.
- Zostaw ją!!!
Zaczełam krzyczeć, a dziewczyna uciekła podbiegłam do Verki była cała w siniakach i krwi. Zaczełam krzyczeć i nagle obok tego korytarza szedł Remus.
- Remi pomóż mi Verka zastała pobita.
- Merlinie co zabierzmy ją do SS.
- Dobra szybko.
Remus wziął Vere na ręce i pobiegł ją zanieść do SS. Ja pobiegłam do reszty huncwotów.
- James!!
- Co się stało???
- Vera....
- Co Vera??
- Została pobita przez jakąś twoją psychofanke.
- Boże gdzie ona jest?
- W SS.
- Idę do niej!!
- James nie wpuszczą cię.
- Lily co mnie to interesuje będę czekać pod drzwiami.
- James!!!
- Co??
- Dopiero teraz widzę jak ci na niej zależy.
- Dziękuje Lily.
- Mówisz do mnie po imieniu.
- Poprostu jestem ci wdzięczny że uratowałaś Verke, ale nie przyzwyczajaj się do tego potem znowu będzie Evans, pani Snape lub pani prefekt.
- W sumie to w tobie lubie, a teraz idź do naszej Verki.
- Tak już lece pozdrowie ją od was.~~James~~
Gdy dowiedziałem się że moja Veronica jest w SS odrazu do niej poszedłem. Wbiegłem na sale i to co zobaczyłem zaparło mi dech w piersiach. Moja Veronica była skatowana i po podpinana do jakichś maszyn.
- Pani Pomfrey co z nią jest?
- A kim dla niej jesteś?
- Chłopakiem.
- Czyli mogę udzielić ci informacji na temat jen stanu, a więc jak widzisz jest skatowana i jest osłabiona. Wprowadziliśmy ją w stan śpiączki i nie ma z nią kontaktu.
- Czy mogę z nią zostać?
- Tak, ale nie na długo, bo masz lekcje.
- Dobrze.
Podszedłem do łóżka i pocałowałe moją Vercie i momentalnie łzy zaczeły mi się cisnąć do oczu i nie mogłem tego zatrzymać. Po 15 minutach siedzenia z Verką zostałem wyproszony. Poszedłem na lekcje. Postanowiłem że ciągle będę u niej siedział.(magia czasu)
~~Veronica~~
- Wiesz jak bardzo cie kocham?? Pewnie nie, bo jesteś nie przytomna.
Słyszałam jakichś głos próbowałam otworzyć oczy, aż nagle mi się udało. Zaczełam dławić się jakąś rurką.
- Pani Pomfrey!!
- O obudziła się!
Pani Pomfrey mi pomogła zobaczyłam mojego chłopaka w opłakanym stanie.
- James co sie stało?
- Jakaś dziewczyna cię pobiła.
- Ile tu leże?
- Około miesiąca.
- Czyli teraz mamy grudzień??
- Brawo kochanie.
- Ej mam prawo nie wiedzieć.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Pani Pomfrey.
- Tak??
- Kiedy będę mogła wyjść?
- Nawet teraz, ale jesteś jeszcze słaba. Dlatego proszę pana panie Potter pilnować jej. Wiesz jakiego masz cudownego chłopaka?? Cały czas siedział przy tobie nawet wtedy gdy go wyganiałam.
- Wiem prosze pani. To co idziemy?
- Jasne kochanie.
Ruszyłam razem z Jamesem do dormitorium. Zaprowadził mnie do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku. James stał chwile przy drzwiach potem do mnie podszedł.
- Veronica mam pytanie.
- Jasne kochanie co tam?
- Bo jak wiesz niedługo jest bal bożonarodzeniowy i chciałem się zapytać: Czy pójdziesz ze mną na ten bal?
- Serio, a nie wolisz iść z kimś innym niż ja, przecież jestem kaleką.
- Kochanie ty jesteś moją księżniczką i nie interesuje mnie to że jesteś kaleką mogę cie tam nawet zanieść.
- Kochanie przecież żartuje jasne że z tobą pójde.
- Kocham cię moja księżniczko.
-Ale ja nie mam żadnej sukienki, a kiedy jest bal?
- Za trzy dni.
- Aż tak dużo spałam?
- No tak jest 19 grudnia to zrobimy tak jutro wypad do Hogsmeed pójdziemy razem i kupisz sukienke.
- Albo zrobimy tak ja pójde z dziewczynami, a ty z chłopakami i potem do was dołącze. Chce zrobić ci niespodzianke.
- No dobrze.
- Ale jestem głodna idziemy coś zjeść?
- Kochanie akurat jest obiad.
- Świetnie.
- Strasznie schudłaś teraz musisz dużo jeść.
- James nie wydaje mi się że schudłam.
- Idziemy pogadamy po obiedzie.
- Dobrze.
Ruszyliśmy na obiad weszliśmy na sale zobaczyłam moich przyjaciół przybitych i jedzących w ciszy.
- James co im jest?
- No byli przybici że byłaś w śpiączce my przestaliśmy robić żarty, Remi nie chodził do biblioteki, Peter tak dużo nie jadł, a dziewczyny nie wychodziły z pokoju, bo bez ciebie to nie to samo.
- Chodź troche poprawimy im humor.
Rzuciłam zaklęcie, które tworzy opaski i zasłania oczy.
- James ty jeleniu ogarnij się nasza Vercia jest w SS, a tobie się na żarty zebrało. - powiedzieli chórkiem.
- To nie James.
- Veronica?
- Nie to Rovena Revenclaw.
- Vera kiedy wyszłaś ze Skrzydła Szpitalnego?
- Jakoś tak godzine temu.
- Co jak to? Kiedy się wybudziłaś?
- No jakoś godzine temu.
- I pielęgniarka odrazu cię wypuściła? No walnięta.
- Łapo nie bulwersuj się.
- Ale ty jesteś chuda. - powiedzieli razem wszyscy.
- Co wy macie do mojego wyglądu. Ważne jest to jak się czuje nie wyglądam. A wogóle pójdziecie ze mną jutro do Hogsmeed dziewczyny?
- Jutro nie możemy. Ja idę z Sevem. Ali z Frankiem, a Mol z Arturem.
- A no to spoko pójde sama.
- Nie jesteś zła?
- Nie czemu miałabym być?
- Coś sie w tobie zmieniło.
- Niby co braciszku?
- Wyładniałaś czyli sen ci służył.
Wyczarowałam lustro i się w nim obejrzałam. Gdy zobaczyłam siebie nie mogłam uwierzyć. Nabrałam kształtów.
Włosy mi urosły i mam je teraz do pasa.
- Wow jeszcze nie patrzyłam w lusto. Jestem mega!!
- Kochanie ty zawsze jesteś piękna.
- Dziękuje kochanie. Słichajcie ja już lece.
- Dobrze kochanie, ale prosto to PWG.
- Nic mi się nie stanie.
- Kochanie.
- No dobrze nianiu narazie wam.
Ruszyłam w stronę wieży Grifdindoru. Usłyszałam kłótnie.
- Nie wierze że tiara przydziału przydzieliła ci do Slytherinu. Jestes zwykłą zakałą tego domu.
- O boże znowu on. Znowu Malfoy. - powiedziałam do siebie.
Wyjrzałam zza rogu i spostrzegłam tego idiote kłócącego się z jakąś dziewczyną w moim wieku.
- O prosze prosze kogo my tu mamy? Pan Malfoy.
- Co ty tu robisz?
- Sądząc po moich obliczeniach właśnie tu stoje.
A ja myślałam że ślizgoni są jednak odrobine inteligentni, ale nie jakbyś nie zauważył ta dziewczyna należy do twojego domu, a nie przepraszam ty należysz do domu Różowego Jednorożca.
- Powiem panience że zauważyłem to i ona jest zakałą naszego domu.
- Ona jest zakałą? - zapytała jakaś dziewczynaza mną.
- Nie wtrącaj się Topaz.
- Bo co idioto. Jak ona jest zakałą to ty jesteś nikim, a teraz ładnie przeproś Madeline.
- A jak nie to co?
- Posłuchaj idioto jesteś dla mnie za krótki przeproś ją.
- Dobrze przepraszam Gruba Madie.
Dziewczyna nie wytrzymała i kopneła go w brzuch on tylko osunął się na ziemie.
- Przeproś!
- Dobrze przepraszam Madeline.
- Było odrazu tak, a teraz zabieraj ten arystokradzki łeb i spadaj stąd.
- Oj pożałujesz tego Topaz.
- Oj już się boje. Nie wysilaj się, bo się spocisz. Spadaj.
Madeline odeszła, a ja zostałam z dziewczyną, która uderzyła Malfoya.
- Hej jestem Toni Topaz, a ty?
- Veronica Moon. Jesteś ślizgonką?
- Jak widać. A ty jesteś z?
- Grifdindoru. Przeszkadza ci to?
- Nie wydajesz się całkiem spoko babką. Wydaje mi się że mamy podobne charaktery.
- Mi też się tak wydaje chcesz się przejść?
- Jasne.
Opis Toni:
Toni topaz to dziewczyna o brązowych włosach i pięknych błękitnych oczach. Jest mojego wzrostu i ma dosyć jasnę karnacje. Jest mega ładną dziewczyną była odrobine podobna do mnie.
CZYTASZ
Pani Potter - Huncwoci
Teen FictionTa opowieść jest bardzo zmieniona i inna od prawdziwej wersji. Mam nadzieje że wam się spodoba. Zapraszam do czytania. Historia o Veronice Moon i Huncowtach!!!