1 List i wypad na pokątną

316 3 1
                                    

Cześć nazywam się Veronica Moon. Pochodzę z rodziny czystej krwi słyniemy tym że nie mamy obsesji na jej punkcie. Mam tylko mamę, nigdy nie poznałam swojego tatu, ponieważ wyparł się mnie, ponieważ uważał mnie i rodzinę mojej mamy  za dziwaków, bo był bardzo dobry w czarach zostawił nas gdy miałam 8 lat teraz ma inną rodzine i nie interesował sie mną, ale teraz jest coraz lepiej. Poznałam jego rodzine, ale mama dalej mu nie wybaczyła ja już nic do niego nie mam, ale nie czuje już takiej więzi między nami. co prawda dzwoni do mnie co jakichś czas i chce się spotkać. Mieszka daleko od nas. Dziś 22 sierpnia, czyli są moje 11 urodziny. Bardzo chcę dostać się do Szkoły Magii I Czarodziejstwa Hogwart.
Dziś obudziłam się dosyć wcześnie, bo usłyszałam skrobanie mojego parapetu. Za oknem stała sowa z listem przywiązanym do nóżki. Szybko podbiegłam do okna i je otworzyłam. Dałam jej krakersa i wziełam od niej list. Ten list, na który czekałam tak długo. Był to list z Hogwartu.
- Mamo dostałam list. Zobacz!!
- Świetnie córeczko. Pojedziemy dziś na pokątną. Tylko musisz się ubrać.
- Dobrze.
Pobiegłam szybko na górę wybrałam luźne ubrania i związałam włosy w luźnego koka. Umyłam zęby i byłam gotowa. Wybrałam takię ciuchy:

Zabrałam jeszcze z biurka listę potrzebnych rzeczy, która była dołączona do listu i zeszłam na dół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zabrałam jeszcze z biurka listę potrzebnych rzeczy, która była dołączona do listu i zeszłam na dół. Teleportowałyśmy się dzięki Sieci Fiuu. Byłyśmy już na pokątnej. Najpierw poszliśmy po szatę do Madame Malkin. Szybko kupiłam szatę, moja mama poszła kupić mi książki, a ja poszła po różdżkę. Dosyć długo nie mogłam dobrać odpowiedniej różdżki, ale wkońcu mnie wybrała. Wyszłam ze sklepu i szłam do Banku Gringotta, bo tam miałam spotkać się z mamą. Gdy ją zauważyłam widziałam że ma ze sobą mały transporter. Był w nim mały biały kotek. Nazwałam go Angel. Po szkończonych zakupach wróciłam do domu. Postanowiłam pobawić się ze swoim pupilem. Trochę mnie podrapał, ale to nic prawię nie bolało. Postanowiłam obejrzeć jakichś film. Włączyłam laptopa( to takie mugolskie urządzenie elektryczne). Naglę ktoś do mnie zadzwonił. Był to mój tata. Tata nie mieszkał z nami, bo rozstali się z mamą, ale nie czuję się jak dziecko z niepełnej rodziny. Sąd postanowił że zostanę z mamą, ale tata może mnie odwiedzać. Mój tata pracuje w Departamencie Tajemnic. Bardzo podoba mi się jego praca. Tata pogratulował mi dostania się do Hogwartu. Moi rodzice należeli do Revenclaw. Gadałam jeszcze 2 godziny z tatą. Potem zrobiłam się głodna. Zeszłam na dół. Mama smażyła naleśniki. Zabrałam kilka na górę. I postanowiłam się położyć. Po zjedzeniu naleśników zasnełam. Śniłam o tym jak to będzie w Hogwarcie. Szybko odpłynełam do krainy Morfeusza.

Jak podoba wam się pierwsza część? Za wszelkie błędy przepraszam. Mam plan żeby napisać teraz odrazu o 1 września. Ta książka będzie inna niż wszystkie o Huncwotach.

Huncwotka

Pani Potter - HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz