(magia czasu)
Jutro ma odbyć sie pogrzeb mojej matki. Od czasu balu unikam kontaktu z ludźmi chodzę jak cień i nie gadam z moimi przyjaciółmi. Strasznie za nimi tęsknie szczególnie za Jamesem chciałabym go pocałować poczuć jego ciepło i jego wsparcie powoli zaczynam się oswajać z myślą że mojej mamy już ze mną nie ma, może to już czas żeby powrócić do starego życia i otworzyć się znowu na ludzi. Teraz leże sobie w moim dormitorium. Jest piątek skończyłam już lekcje jest taki piękny dzień, a ja siedze i sie dołuje. Postanowiłam zejść na dół. Przerałam sie z mundurka w to:Chciałam powrócić do starej Veronici. Veronici huncwotki. Dziewczyny, która umie się bawić, ale przez ostatni czas bardzo sie zmieniłam. Nawet odrobine z wyglądu to znaczy włosy urosły mi i mam je teraz do połowy uda. Chyba czas cos zmienić. Wziełam nożyczki i obciełam sobie włody do ramion. Wyglądałam jeszcze ładniej. Piękna na zewnątrz zepsuta w środku. Tak się czułam. Rozczesałam sobie swoje nowe włosy i postanowiłam wyjść pewnie moi znajomi byli w PW i obmyslali plan jakby tu mi pomóc. Zeszłam niepewnie na dół. Podeszła do kanapy, na której siedziała cała moja paczka.
- Cześć. -powiedziałam niepewnie.
- Veronica?? - zapytał Peter.
- No tak to ja.
- Jeszcze niecałe pół godziny temu miałaś włosy do ud.
- Zdążyłam zauważyć. James możemy pogadać?
- Jasne kochanie.
Wyszliśmy na spacer i James mnie objął ja sie w niego wtuliłam.
- James wiesz jakie to było dla mnie trudne.
- Wiem kochanie.
- I chce wam podziękować za to że nie naciskaliście. Za to że gdyby potrzebowała pomocy o jakiej kolwiek porze dnia byście mi pomogli.
- Kochanie zawsze i wszędzie.
- Będziecie jutro na pogrzebie?
- Jasne będziemy przy tobie.
- Kocham was i nigdy nie przestane. Wracamy do nich?
- Jasne.
Wróciliśmy do naszej paczki. Gadaliśmy kilka godzin sziedziałam wtulona w Jamesa i pierwszy raz od dawna czułam szczęście, bo wiedziałam że nie jestem sama. Wiedziałam że przy sobie mam najbliższe osoby. Siedzieliśmy tam dosyć długo. Poszliśmy dopiero na kolacje. Prawie nic nie zjadłam. Po kolacji Remi poszedł do biblioteki oddać książki Lily i dziewczyny wróciły do dormitorim, a chłopaki poszli zrobić kawał jakiemuś ślizgonowi. Ja postanowiłam sie przejść. Na korytarzu spotkałam Toni całujacą się z jakimś chłopakiem.
- Przepraszam nie przeszkadzam?
- Veronica??
- No, a nie widzisz?
- Jestem zdziwiona nie odzywałaś się przez tydzien do nikogo.
- Musiałam sobie wszystko poukładać w głowie. A kto to?
- To jest North Side.
- Jesteście razem.
- T-tak. - zająkała się moja młodsza siostra.
- Niech żyje Noni. Miałam do ciebie pytanie. Tylko je zapomniałam.
- To jak sobie przypomnisz ro do mnie przyjdź.
- Wyganiasz mnie???
- Widze że panience humor wrócił.
- No chyba tak, a już pamietam. Przyjdziesz na pogrzeb?
- Jasne jestes moja siostra.
- To dobrze zostawiam was, a i jeszcze jedno. North spróbuj skrzywidzić mi Toni, a nie będziesz mieć łatwo. Mam swój gang (jeżeli można nazwać to gangiem. A tak na poważnie wydajesz się całkiem spoko życze wam szczęścia.
- Myślałem że serce mi stanie.
- Taka już jestem pa gołąbeczki.
Ruszłam dalej na swoj spacer byłam prz bibliotece. Postanowiłam że odwiedzę Remusa, bo oddaliliśmy sie od siebie, a on był moim bratem.
- Hej Lunio.
- O hej Doe co cie tu sprowadza?
- No, bo ostatnio mało rozmawiamy. Co ty na to żebyś pojutrze spędził cały dzień ze swoją przyszywaną siostrą?
- Dla mnie świetnie. To jesteśmy umówieni?
- Tak braciszku, a teraz czytaj.
- Czytam.
- Ja lece. Pochodze jeszcze bez celu po zamku. Jak coś powiedz mojej niani że jestem bezpieczna.
- Dobrze powiem mu.
Po krótkiej rozmowie z Remusem ruszyłam dalej nie miałam już siły na chodzenie położyłam sie na ławce i zaczełam myśleć co by to było gdyby to wszystko potoczyło się inaczej. Myslałam sporo czasu nawet nie wiedziałam że ktoś się do mnie dosiadł.
- O czym myślisz kochanie?
- O wszystkim.
- O matko brzmi poważnie.
- I jest to nawet bardzo.
- Powiedz mi będzie ci lżej.
- Martwie się przemową.
- Powiesz prosto z serca i będzie dobrze.
- No tak, ale ja się boje o to że moje emocje nie wytrzymają.
- Kochanie nie martw się jesteś największa fajterką jaką znam dasz rade.
- Dziękuje że we mnie wierzysz.
- Zawsze w ciebie wierze.
- Jami wiesz że cie kocham.
- Wiem.
- Musimy już iść.
- Chyba tak pewnie Łapcio i Lunio się o nas martwią.
- Ale jestem zmęczona.
- Zaniosę cię.
- Jesteś kochany.
- A ty najlepszą dziewczyną jaką miałem.
- O co za zaszczyt.
- No powiem ci że miałem sporo dziewczyn ale jestem tylko z tobą szczęśliwy.
- Dobrze jestes też bardzo wygodny.
- Wiem kochanie.
Szliśmy sporo czasu aż wkońcu zasnełam na rękach Jamesa.
~~James~~
Szliśmy spokojnie aż nagle Vera zasneła. Byliśmy już w pokoju wspólnym byli tam chłopaki.
- O są nasze zakochańce!!!
- Zamknij się łap ona śpi.
- Zanieś ją do pokoju.
- Dobra i zaraz przyjdę.
Zaniosłem Vere do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku, pocałowałem ją w czoło i wyszedłem.
~~Veronica~~
Rano obudziły mnie promienie światła wkradajace się do naszego pokoju. Bardzo bolała mnie głowa nie miałam ochoty wstawać, ale dzis jest pogrzeb mojej mamy. Powoli wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki założyłam to:Wyszłam z pokoju dziewczyny już nie spały. Przyznam się bez bicia w łazience co chwila leciały mi łzy, bo czułam że to koniec. Gdy dziewczyny mnie zobaczyły uśmiechneły się ciepło.
- Verkuś pamiętaj że zawsze jesteśmy z tobą. - powiedziała Alicja.
- Jeżeli czegoś potrzebujesz to przyjdź do nas. - dodała Molly.
- I jeżeli masz jakiś problem to my ci pomożemy. - zakończyła Lily.
- Słuchajcie ja nie chcę robić wam problemu poradzę sobie, ale mam jedną prośbę chciałabym abyście dziś nie kłóciły się z chłopakami. Dla mnie.
- Dobrze zrobimy to.
- Dziękuje wam.
Dziewczyny zaczeły się ubierać i gdy były gotowe zaszły na dół. Gdy schodziłam usłyszałam kłótnie. Mogłam sie tego spodziewać byli to moi przyjaciele. Łzy znowu kotłowały mi się w oczach. Oni nawet nie zwrócili uwagi na to że do nich podeszłam.
- STOP!!!! Serii nawet w tak ważny dla mnie dzień sie kłócicie?? Obiecałyście mi coś dziewczyny.
- Chciałyśmy ci pomóc.
- Dziękuje za taką pomoc. Wszyscy chcą mi pomóc, a nikt nie wie co ja przechodze. Cześć.
Wybiegłam z pokoju wspólnego ze łzami wbiegłan do łazienki Jęczącej Marty.
- Co ci sie stało czemu płaczesz?
- Marto, ale mnie przestraszyłaś. Nic mi nie jest.
- Tak posluchaj bardzo mi przykro słyszałam że twoja mama zmarła wiem co czujesz. Moja mama też zmarła gdy byłam w twoim wieku.
- Oh Marto ty jako jedyna mnie rozumiesz.
- Służe pomocą. Dam ci małą radę. Jeżeli jeszcze sama nie pogodziłaś się ze stratą swojej mamy ni dasz nikomu sobie pomóc będziesz obwiniać innych i oddalać się od każdego, ale ważne jest to aby mieć prawdziwych przyjaciół.
- Wiem Marto dziękuje ci i przepraszam, ale za niedługo jest pogrzeb. do widzenia.
- Do widzenia Veronico.
Wyszłam z łazienki miała całe zapuchnięte oczy. Ruszyłam do pokoju po moja czarną peleryne i potem ruszyłam przed wejście do szkoły. Było tam bardzo dużo uczniów i nauczycieli. Zaczełam płakać. Jechałam w powozie z Nauczycielami. Na pogrzebie było wiele osób nagle był czas na moje przemówienie.
Ruszyłam na podest i zaczelam mówić.
Witam wszystkich przybyłych na pogrzeb mojej mamy. Moja mama była wspaniałą czarownicą zgineła broniąc honru i dobra zgnieła z rąk podwładnych Lorda Voldemorta. Nie boję sie wypowiedać tego imienia, powieważ strach przed imieniem zwiększa strach przed tym kto je nosi. Moja mama bardzo mnie kochała pomimo tego że ostatnio miala trudne chwile życie tak ją poturbowało, a ona dalej się trzymała. Moja mama zadała mi kiedyś pytanie: Czy boje sie śmierci? Teraz na to odpowiem. Nie, nie boję się, ponieważ nikt nie odchodzi na stałe ludzie umierają codzienie, ale pamięć o nich pozostanie na zawsze. Serce mojej mamy biło dla mnie. Moja mama kiedyś mi powiedziała że ludzie którzy umarli są z nami i nas wspierają. Także wiem że moja mama jest ze mną i jest ze mnie dumna. Mam nadzieje że jej nigdy nie zawiodę. Przepraszam ale dłużej nie wytrzymam. Kocham cię mamo.Zbiegłam z podestu i podbiegłam do trumy i rzuciłam się na kolana. Podeszli do mnie moi znajomi i mnie przytulili. Potem pochowaliśmy moja mamę na cmentarzu w Dolinie Godryka.
CDN
CZYTASZ
Pani Potter - Huncwoci
Teen FictionTa opowieść jest bardzo zmieniona i inna od prawdziwej wersji. Mam nadzieje że wam się spodoba. Zapraszam do czytania. Historia o Veronice Moon i Huncowtach!!!