Rozdział 6

272 19 0
                                    

Wysiadając z samochodu w oczy rzucił mi się ciemny budynek, który przypominał moją poprzednią szkołę. Chwyciłam torbę, zarzuciłam ją na ramię i czekałam aż Kuroki zaprowadzi nas do środka. Rozejrzałam się i zauważyłam kilka boisk rozmieszczonych wokoło budynku. 

-Chodźmy więc poznać wasze nowe pokoje.- mężczyzna poszedł przodem i otworzył drzwi kartą- Nie musicie się martwić, nikt nieproszony tutaj nie wejdzie.

Jako pierwsza weszłam do środka i zobaczyłam granatowłosego chłopaka siedzącego w fotelu w kącie pomieszczenia. Nie zwrócił na mnie uwagi, ale gdy do pomieszczenia wszedł Kuroki natychmiast wstał i podszedł w stronę mężczyzny.

-Oo! Jednak się zjawiłeś, dobrze więc, chodźcie ze mną.- Kuroki zaprowadził nas na pierwsze piętro, a ja przyglądałam się złotookiemu do momentu, kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały.- Egami-chan, będziesz miała pokój sama, a chłopcy będą współlokatorami. Pierwszy trening jutro o 7:30, śniadanie będzie czekać na was na stołówce od godziny 7:00, rozdam wam karty dzięki którym będziecie mogli wyjść z budynku. Pytania?

-Gdzie mamy się rano stawić i jak zamykane są pokoje?

-Czekajcie na mnie na pierwszym boisku po lewej stronie. Przez pierwsze dni wasze pokoje będą zamykane automatycznie o godzinie 22:30, później jak zdacie testy dostaniecie nową kartę, która będzie zarówno do waszego pokoju jak i do drzwi głównych. 

-Czy karta będzie uniwersalna?- granatowłosy po raz pierwszy odezwał się w naszym towarzystwie.

-Jeżeli chodzi Ci o to, że poza twoim pokojem nie otworzy innego to tak, będzie uniwersalna, a na dodatek będzie podpisana twoim imieniem i nazwiskiem. 

Mężczyzna rozdał nam plastikowe karty i zaprowadził pod pokoje z numerami 111 i 110. Chciałam mieć 110, gdyż mam 10 numer na koszulce i dobrze mi się kojarzył. Kuroki otworzył pierwsze drzwi, gdzie w środku znajdowała się szafa, biurko z krzesłem, jednoosobowe łóżko, oraz ku mojemu zdziwieniu bieżnia. Zielony kolor ścian nie za bardzo przypadł mi do gustu, ale jakoś będę musiała go znosić. Spokojnym krokiem weszłam do pomieszczenia, położyłam torbę obok biurka, kartę schowałam do kieszeni bluzy, a sama rzuciłam się na łóżko. Okno znajdowało się idealnie nad łóżkiem, dzięki czemu będę mogła podziwiać wschody i zachody słońca nie wychodząc z pościeli. Stwierdziłam, że nie mogę tak leżeć do końca dnia, więc postanowiłam zacząć swój trening. Wyjęłam z torby telefon i słuchawki, włączyłam losową składankę i położyłam go na biurko. Stanęłam na bieżni i włączyłam pierwszy poziom. W trakcie marszu ściągnęłam bluzę i rzuciłam ją na łóżko.

-Widzę, że już zaczęłaś ćwiczyć- skinieniem głowy odpowiedziałam mężczyźnie, ściszyłam muzykę-Pewnie zastanawia Cię dlaczego to urządzenie jest u Ciebie w pokoju....Masz słabą kondycję, może nie jest najgorsza, ale dwadzieścia minut ciągłego biegu byłoby by dla Ciebie nie do wykonania.

Poczułam się dotknięta tymi słowami, choć było w nich sporo racji, od zawsze unikałam biegania i robiłam to tylko, gdy sytuacja mnie do tego zmuszała. Od jakiegoś czasu miałam zacząć biegać, ale to ciągnęło się w nieskończoność i legło w gruzach.

-Wiem, dlatego cieszy mnie, że będę miała okazje ją poprawić. - uśmiechnęłam się do mężczyzny i włączyłam drugi poziom. 

Po upływie dziesięciu minut skończyłam trening i wpadłam na pomysł, by trochę lepiej zapoznać się z budynkiem. Zarzuciłam bluzę na ramiona, schowałam telefon do kieszeni, a słuchawki do torby. Nie chciałam iść sama, więc postanowiłam zapytać czerwonookiego, czy pójdzie ze mną. Wyszłam na korytarz i zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi granatowłosy.

-Hejka, jest Hakuryuu-kun?-złotooki zlustrował mnie wzrokiem, po chwili udzielił odpowiedzi.

-Taa, zaraz go zawołam.- zamknął mi drzwi przed nosem!

Nie chcąc tracić czasu na stanie przed Zamkniętymi drzwiami, wróciłam do siebie po butelkę wody. Kiedy wróciłam chłopak stał na korytarzu.

-Jak Ci się podoba pokój?

-Jest ok, choć kolor ścian mi nie odpowiada.- lekko się uśmiechnęłam- Co sądzisz o przejściu się po budynku?

-W sumie to czemu by nie. Tsurugi może pójść z nami.

-Ok, nie ma problemu.

Chłopak zniknął za drzwiami, by po chwili wyjść ze złotookim. Liczyłam, że jako pierwszy mi się przedstawi, ale się przeliczyłam.

-Egami Yokogiru- wyciągnęłam dłoń w jego stronę.

-Tsurugi Kyouske- przewrócił oczami i chwycił moją rękę.

-Skoro wszyscy się już znamy może przejdźmy do sedna sprawy. Egami-chan, masz pomysł dokąd pójść najpierw?- czerwonooki spojrzał na butelkę, a później ponownie na mnie.

-Wydaje mi się, że na górnych piętrach są pokoje, więc nie ma sensu tam chodzić, a parter jest najciekawszy głównie ze względu na możliwość zjedzenia czegoś.

-Ta opcja faktycznie do mnie przemawia.- odkręciłam butelkę i wzięłam mały łyk. Gestem zaproponowałam im by już iść.

Szłam z białowłosym na czele, Tsurugi trzymał się z tyłu i wyglądał na zamyślonego. Już od pierwszego spotkania wydawał mi się bardzo skrytą i tajemniczą osobą, chciałam jakoś zacząć z nim rozmowę, ale nie wiedziałam o co zapytać, więc odpuściłam. Schodząc po drewnianych schodach dostrzegłam moich rodziców, siedzących w ''salonie'', rozmawiających z Kuroki'm. Zapewne chcieli się dowiedzieć czy dotarłam bezpiecznie i czy nic mi nie jest. Przystanęłam na ostatnim stopniu i zastanawiałam się co powinnam zrobić. Zwrócić na mnie uwagę czy przejść do innej części pomieszczenia. Chcąc nie chcąc wszystkie oczy były skierowane na mnie dzięki pomocy Tsurugi'ego, który pomógł mi spaść ze schodka.

-Nic Ci nie jest?- białowłosy biegał spojrzeniem, raz na mnie raz na moich rodziców.

-Nic się nie stało- podał mi rękę i pomógł wstać- Dzięki.

-Yoko, nie przywitasz się z rodzicami?- dlaczego Kuroki musiał się odezwać w tej chwili!?

-Cześć mamo, witaj tato, przepraszam ale jestem zajęta i nie mogę rozmawiać. Chłopcy idziemy.

Zaczęłam kierować się w przeciwną stronę, odwróciłam głowę i spojrzałam na czerwonookiego, który zdezorientowany  szedł za mną, tuż obok milczącego granatowłosego. Gdy odeszliśmy na pewną odległość odetchnęłam z ulgą i weszłam do pierwszej otwartej sali, która okazała się być stołówką. Usiadłam na krześle, podparłam rękami głowę i zamknęłam oczy.

-Przepraszam, za to co się wydarzyło.- chłopak usiadł na krześle obok mnie.

-To nie była Twoja wina.

-Czy oni....

-Hakuryuu, nie chcę o tym rozmawiać, nie teraz, nie tutaj...

Siedzieliśmy tak, aż do przyjścia pozostałych mieszkańców budynku, co oznaczało porę kolacji.

-Idę po coś do zjedzenia, wziąć wam coś?-spojrzałam na białowłosego i uśmiechnęłam się.

-Pójdę z Tobą.

-Mi weź cokolwiek...- zdjęłam ręce ze stołu i czekałam na mój posiłek.- Tylko nie za dużo, chyba straciłam ochotę cokolwiek jeść.

Siedząc przyglądałam się pozostałym i obserwowałam ich zachowanie względem drugiej osoby. W ten sposób łatwiej dowiedzieć się kto ma z kim na pieńku, a z drugiej strony z kim się lepiej nie zadawać. Wszyscy byli zmęczeni i praktycznie nie rozmawiali, rzucali w moją stronę przelotne spojrzenia i wracali do poprzednich zajęć. Uświadomiłam sobie jedno, przebywanie tutaj może być gorze niż się spodziewałam...

Złote Ziarno - IE GOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz