Rozdział 45

161 12 0
                                    

-Zaczynamy?-skinęłam głową i zaczęłam przywoływać Avatar'a, białowłosy zrobił to samo.

Zaraz po kolacji i ostatnim treningu z Dragonlink postanowiłam zmierzyć się z Hakuryuu. Miała to być forma zabawy, nie walka o tytuły, jednak jakimś cudem Yamato dowiedział się o naszym spotkaniu i postanowił w nim uczestniczyć. Zabrał ze sobą tych, którzy chcieli zobaczyć nasz pojedynek, czyli praktycznie wszystkich.
Ku zdziwieniu zebranych nie miałam na sobie żadnego ze strojów Piątego Sektora, tylko mój pierwszy strój ze starej Prywatnej Placówki. Hakuryuu pozostał przy stroju drużyny Nieograniczonego Błysku, na lewym ramieniu miał czerwoną opaskę Kapitana.

Niedługo też taką będę miała.

-Walczycie o prawo do mówienia o sobie jako Najlepszym Ziarnie Piątego Sektora!-bramkarz Dragonlink wczuł się w rolę prowadzącego spotkanie, zupełnie jakby to była walka na pieniądze lub co gorsza starcie na śmierć i życie.-Nie zawiedź nas Egami-chan, w końcu musisz obronić tytuł!-lekko się uśmiechnęłam na te słowa, Yamato nie nadaje się do prowadzenia takich imprez.-Zaczynajcie! Pokażcie nam co potrafi elita elit!

Pomijając fakt, że pada deszcz, a my znajdujemy się na głównym niekrytym boisku przy pełnych trybunach rozpoczęliśmy 'przedstawienie'. 
Pozwoliłam by Hakuryuu wykonał pierwszy ruch, jakim okazał się ślizg po powierzchni. Wyglądało to jakby miał pod korkami deskę i jechał na niej prosto na mnie. Zrobiłam unik w lewo, chłopak jakby przewidując mój ruch uderzył ogonem w Hadesa. Udało mi się zablokować cios wolną ręką i chwycić ogon, odwróciłam się przodem do bestii i uderzyłam toporem. Smok próbował wyswobodzić ogon szarpiąc nim na boki, jednocześnie uchylając się przed ciosem. Trzymałam z całych sił, raz po raz tnąc na oślep, a chłopak i tak unikał każdego uderzenia. 
Bestia przestała się szamotać i rzuciła się z pazurami na lewą rękę Hadesa, w której znajdował się jej ogon. Puściłam więc go nie chcąc zostać zranioną i odskoczyłam do tyłu.

-Tak z nim nie wygram...Jego Avatar jest niezwykły i co gorsza silniejszy od mojego.-wymamrotałam i zaczęłam dokładniej przyglądać się Smokowi.

Ostre pazury, mogące 'przedziurawić' Hadesa,
Ogon potrafiący przygnieść użytkownika Avatar'a,
Skrzydła nieużywane mogą dać przewagę w kryzysowej sytuacji....

Co ma Hades?
Oprócz dwóch rąk, w których trzyma topór i czaszkę, nie ma nic.
Nie ma szans na zwycięstwo w tej formie.

Z zadumy wyrwał mnie nagły ruch chłopaka, pochyliłam się w tył, a szpony przemknęły  kilka centymetrów od mojej twarzy. Odskoczyłam na bok i uderzyłam pięścią w tułów bestii. Tak mi się przynajmniej wydawało, gdyż białowłosy przechylił się w prawo, dzięki czumu uniknął ciosu, a ja przebiłam powietrze. Chłopak świetnie wykorzystywał mokrą nawierzchnię i ślizgał się po boisku jak po lodzie. Nagle poczułam jakby Hades zniknął, spojrzałam w górę, ciągle tam był, więc dlaczego mam takie uczucie?  Prychnęłam zirytowana, sądząc po minie białowłosego on także nie był zadowolony z obecnych rezultatów.
Jak pokonać coś co jest silniejsze, ale jednocześnie takiej samej wielkości?

Chłopak wykonał kolejny atak, uderzył idealnie w szczękę Hadesa, nie miałam jak zareagować. Siła uderzania zmusiła mnie do cofnięcia się, wykonałam kilka kroków, uważnie przyglądając się Smokowi, by móc odeprzeć kolejny cios. Niestety nie zawróciłam uwagi na ogon, który pchnął boga na murawę, co się z tym wiąże wylądowałam tam razem z nim. Gdy się podnosiłam poczułam się lżejsza, spojrzałam w górę i zauważyłam, że Hades zniknął.

-Już się poddajesz? Naprawdę kilka ciosów wystarczyło by wielki Król schował się w ciemnościach? Gdybym wiedział, że tak będzie przyjmował bym zakłady!-Yamato krzyczał wskazując palcem w moim kierunku.-To miała być walka dwóch najlepszych Ziaren, a nie słabeusza...

Złote Ziarno - IE GOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz