Rozdział 65

97 8 2
                                    

Po kolejnej akcji Raimon'a postanowiłam zareagować.
Nie mogłam już patrzeć jak chłopaki męczą się w starciu Avatar'ów. Nishiki ledwo trzymał się na nogach a Tsurugi praktycznie nie mógł przyzwać już Lancelota.
Stanęłam na środku boiska i znów czując dreszcz po plecach wyzwoliłam całkiem silne bóle głowy skierowane na zawodników Raimon'a. Przez chwilę słychać było pojedyncze krzyki, każdy padł na kolana trzymając się za głowę. Kiedy nabrałam pewności że nikogo nie pominęłam zaczęłam swoją przemowę, zmniejszając przy tym fale bólu. 

'Macie natychmiast przestać grać w ten sposób!' krzyknęłam nie zwracając uwagi na sędziego który stał zdezorientowany nie wiedząc, czy powinien przerwać to spotkanie 'Nie zauważyliście że przez walki Avatar'ów nic nie zyskaliście, a tylko tracicie?! Możecie uważać mnie za zdrajczynie i zwyzywać jak tylko będziecie chcieli ale nie chcę patrzeć na taką grę!' czułam jak płomienie stają się coraz gorętsze przez co zaczęła palić mnie skóra, nie mogłam popuścić w takim momencie, jedyne co zrobiłam to zmniejszyłam fale bólu by płomienie również lekko ustąpiły. 'Nie chcę wam grozić, ale jeśli jeszcze raz zobaczę że któryś z was znów postanowił zabawić się w wybawiciela drużyny i przywołał Avatar'a to osobiście się nim zajmę i obiecuję, że nie będzie to przyjemne spotkanie' Odetchnęłam głęboko i ostatnimi resztkami woli powiedziałam 'Przepraszam za to, wracajmy do gry...'

Znów poczułam dreszcz, tym razem nie był przyjemny, jego ukłucia były bolesne, zupełnie jakby ktoś wycinał malutkie kawałki skóry. Krzyknęłam zasłaniając przy tym usta. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, czułam jakby ktoś lub coś próbowało przejąć nade mną kontrolę. Podobnie jak zawodnicy Raimon'a upadłam na kolana, trzymając się za kark jedną ręką, drugą zasłaniając usta. Bolały mnie blizny po kuracjach w Rajskim Ogrodzie, moja głowa zaraz miała eksplodować.
Próbowałam się uspokoić, wziąć głęboki oddech by spowolnić pracę serca i pozbyć się tych palących płomieni. Ból był jednak zbyt silny, nie byłam w stanie skupić się na niczym innym. 

Ktoś z mojej drużyny próbował do mnie podejść, pole siłowe wytworzone wokół mnie nie pozwoliło mu na to. Przez łzy próbowałam rozpoznać postacie, na marne. Nie miałam nawet pojęcia że potrafię takie coś wytworzyć, a teraz to zwróciło się przeciwko mnie.  Kilka chwil ulgi pomogło powstać z klęczek, nie na długo... Znacznie silniejsza fala ciepła zalała moje ciało, szum w uszach był nie do zniesienia, nie powstrzymywałam się dłużej, łzy mieszały się z krzykiem. 
Chciałam żeby ta katorga się skończyła, czyżby to o tym próbował chronić mnie X? Nie użyłam więcej mocy niż zazwyczaj, skorzystałam jednak z nieznanej mocy płomieni za co zapłaciłam wysoką cenę. 

Przez kilka minut które wydawały się trwać wieczność krzyczałam próbując złagodzić swoje cierpienie, ostatecznie zaprzestałam walki z bólem. Poddałam się, pozwoliłam by przejął nade mną kontrolę. Straciłam przytomność, co przyniosło mi upragnioną ulgę. 

Obudziłam się nie wiedząc gdzie jestem. Czułam się obolała, ale szczęśliwa faktem, że nie muszę znosić tego okropnego bólu ponownie. Dźwignęłam się do siadu i rozejrzałam po pomieszczeniu. Znajdowałam się na ławce pośrodku korytarza wewnątrz stadionu. Nie byłam tutaj jednak sama, tuż obok mnie stał Hakuryuu. Przetarłam oczy ze zdziwienia, trudno mi było uwierzyć że białowłosy znajdował się w tym samym pomieszczeniu co ja. 

-Jak długo tutaj jesteś?-zapytałam ochrypłym głosem, który po chwili zamienił się w kaszel.

-Wystarczająco by widzieć całe zajście-odparł z rezygnacją i wyciągnął do mnie rękę by pomóc wstać.

-Dzięki-odparłam chwytając dłoń chłopaka. Była przeraźliwie zimna, stwierdziłam że to przez płomienie które skutecznie rozgrzały moją skórę.

Złote Ziarno - IE GOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz