1.

95 5 3
                                    

Dzisiaj jak zwykle lekcje zaczynała o ósmej rano. Jej kuzynka znowu wysłała jej masę emotikonek wyrażających śmiech, na co chicho westchnęła, i zajęła miejsce w ostatniej ławce w środkowym rzędzie. Obok niej miejsce zajęła Lissa, która wcześniej na krześle chłopaka, który siedział przed nimi, przykleiła gumę do żucia. 

Victoria wyjęła z plecaka książkę, zeszyt, oraz piórnik. Rozejrzała się po klasie. Jej przyjaciółki - Meghan i Amy zawzięcie o czymś rozmawiały, zresztą tak jak reszta klasy. Ona i Lissa nie dogadywały się jakoś super. Czasem zamieniły ze sobą kilka zdań, ale było to sporadycznie rzadko. Po prostu nie miały zbyt dużo wspólnych tematów do rozmów.

Blond włosa nauczycielka wpisywała coś do dziennika, co jakiś czas zerkając na klasę. Victoria zauważyła, że wygląda na nieco zirytowaną, dlatego siedziała cicho na swoim miejscu, nawet nie patrząc w stronę Meghan i Amy. 

- Cisza! - W końcu nauczycielka nie wytrzymała, i walnęła pięścią w blat biurka. Wszyscy nagle ucichli, i przenieśli swój wzrok na kobietę, która uważnie skanowała ich niebieskimi oczami. - Czy chociaż raz możecie wejść do klasy w ciszy? - Spytała, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z uczniów. 

W końcu odwróciła się do nich bokiem, i zaczęła wpisywać coś na komputerze. Chłopacy znowu zaczęli o czymś zawzięcie dyskutować, a dziewczyny postanowiły najwidoczniej już nie ryzykować, bo posyłały sobie jedynie krótkie spojrzenia. 

- Dzisiaj nie będziemy jednak przerabiać gramatyki. - odezwała się pani Brown. - Mam nadzieję, że macie książki do literatury. - Zerknęła jedynie ukradkiem w stronę uczniów, następnie dalej kontynuowała wpisywanie czegoś w komputerze.

Victoria zerknęła w stronę Lissy, która gadała o czymś ze swoją przyjaciółką Ashley, która siedziała od niej w ławce na ukos. Dziewczyna miała książkę. 

Chwilę siedziała rozglądając się po klasie, po czym usłyszała, że ktoś ją woła. Zdezorientowana odwróciła głowę, widząc Carle. 

- Macie może dwie książki? - Spytała szeptem, co jakiś czas przenosząc wzrok na nauczycielkę, która najwidoczniej za bardzo wciągnęła się w coś na komputerze, bo już nawet nie zwracała na nich uwagi. 

- Ymm, yhym. Tak. - Pokiwała głową, i dała swoją, wcześniej wyciągając z niej jakieś pojedyncze kartki. 

- Dzięki. 

Carla nie lubiła takich sytuacji. Zawsze stresowała się w momencie, w którym miała coś od kogoś pożyczyć, z kim nie miała jakiś bliższych relacji. Jej przyjaciółka Carmel, z którą dzieliła ławkę, i która miała za zadanie przynieść książkę - nie zrobiła tego, zaś inne miały tylko jedną na ławkę. To było stresujące.

- Strona sto dwudziesta piąta, jeśli się nie mylę. - Powiedziała nauczycielka, która w końcu zainteresowała się lekcją, a nie jakimś artykułem w internecie. 

Carla powoli otworzyła książkę, wcześniej uważnie przejeżdżając po niej wzrokiem. Kolejnym problemem pożyczania czegoś od kogoś no... obcego było to, że teraz jeszcze bardziej musiała uważać, żeby tej książki nie zniszczyć. 

- W sobotę dziewczyny zamierzają iść do tej altanki w parku. Idziesz? - Odezwała się Carmel, której ciemno brązowe włosy opadły na kartki książki, kiedy pochyliła się nieco nad Carlą. 

- Po co? 

- No jak to po co? - Wywróciła oczami. - Będziemy pić. To co? Idziesz? 

Carla nie była typem imprezowiczki, ani osoby, która chętnie chodziła do parku, do altanki ze znajomymi, aby się upić. Mimo to postanowiła się zgodzić, ponieważ ktoś musiał pilnować dziewczyn, które po alkoholu miały różne dziwne pomysły. No a ustalmy sobie coś - miejsce publiczne, alkohol i głupie pomysły to nie jest coś, co daje ostatecznie super połączenie. 

- Idę. - Mruknęła. 

- To super! - Uśmiechnęła się, posyłając Emmie - ich przyjaciółce, która siedziała ławkę przed Victorią, sugestywne spojrzenie. Dziewczyna od razu zrozumiała o co chodzi, więc przeniosła wzrok na Kate, która zapisywała coś w zeszycie. 

- Carla idzie w sobotę z nami. - Szturchnęła ją łokciem, aby ta zwróciła na nią uwagę. 

- Tak?! - Ożywiła się, i odwróciła w stronę wcześniej wspomnianej dziewczyny, i posłała jej ogromny uśmiech. Carla tylko nieznacznie westchnęła. 

Victoria widziała całe zajście, choć nie wiedziała o co chodzi. Widziała tylko jakieś sugestywne spojrzenia, które nie dawały jej zbyt wiele do myślenia. Z natury była dosyć wścibska, jednak kiedy trzeba było, potrafiła się zachować, zwalczając swoją chęć zadania jakiegoś nurtującego ją pytania.

W końcu znudzona oparła twarz na dłoniach, i cicho westchnęła. 

Ta lekcja była zdecydowanie jedną z nudniejszych tego dnia. 


***

Uwaga!

Pierwsze trzy rozdziały są dosyć krótkie, potem już trochę się wydłużają. Mam jednak nadzieję, że zachęcę kogoś tą książką.

Tak czy siak:

Miłego czytania!







Trudne decyzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz