7.

17 4 0
                                    

Lampy przejeżdżających samochodów raziły dziewczyny w oczy. Obie szły w milczeniu, szurając butami o chodnik. Ręce Victorii jak zawsze schowane były w kieszeniach kurtki, natomiast Carli ściśnięte w piąstki. Victoria nigdy nie zauważyła, że dziewczyna robi tak podczas chodzenia. Kiedy więc na tym "spacerze" zdała sobie z tego sprawę, pomyślała, że to nawet ciekawe. Nie znała drugiej takiej osoby, która tak robi. 

- Tak się zastanawiam - zaczęła Carla - o co wszystkim chodzi z tą Arianą i Harrym? W sensie kiedy podeszłam do was, to chyba o tym rozmawiałyście, co nie? - Spytała, szybko zdając sobie sprawę, że wychodziła teraz na nieco wścibską. To brzmiało co najmniej tak, jakby je podsłuchiwała. A przecież wcale tak nie było! - Znaczy... wszyscy teraz o tym mówią! Wiesz... w senie... rozumiesz o co mi chodzi? - Plątała się. Zawstydzona odwróciła twarz w przeciwnym kierunku, ukrywając rumiane policzki. Było ciemno, więc nie musiała się bardzo starać. 

Victoria zaśmiała się lekko, kręcąc głową. Zachowanie Carli jej zdaniem było po prostu słodkie. 

- Fakt, wszyscy o tym mówią. - Przyznała. - Po prostu chodzi o to, że często ze sobą rozmawiają, no i ktoś powiedział, że widział ich razem na mieście. Teraz są tematem tabu. Sami nikomu dokładnie się nie określili, więc ich znajomość wciąż owiana jest tajemnicą. Amy mówiła, że kiedy poruszyła z nią ten temat, to się zawstydziła, i szybko go zmieniła. - Spojrzała ukradkiem na Carlę, która zamyślona wpatrywała się w chodnik. 

- Ciekawe... - mruknęła, kopiąc kamyk, który leżał na drodze. - Może to frendzone? - Spytała, na co Victoria tylko wzruszyła ramionami.

- Naprawdę nie wiem. Ale gdyby tak było, to chyba trochę inaczej by to wyglądało. Chociaż... sama nie wiem. - Westchnęła. Chociaż inni ludzie naprawdę raczej ją nie interesowali, relacja tej dwójki była nieco ciekawa. Zwłaszcza fakt, że żadne z nich nie chciało nic powiedzieć. - Ewentualnie jeszcze nie są razem, ale chcą być, więc nic nie mówią, aby nie zapeszać. - Dodała po chwili zastanowienia. - W taje sytuacji to chyba najlepsza opcja. 

- Fakt. - Przyznała jej rację. - No albo po prostu nic między nimi nie ma, a ludzie wszystko sobie dopowiadają. - Wzruszyła ramionami, i spojrzała na Victorię. W jej oczach dziewczyna była bardzo ładna. Co więcej, była niezwykła. Miała wiele pomysłów, które choć nie zawsze wypalały, same w sobie były bardzo dobre. Dodatkowo choć uczyła się bardzo dobrze, nigdy nie należała do tych pokroju kujonek. Sama często przyznawała, że na naukę poświęca naprawdę mało czasu. To zawsze w jakimś stopniu zachwycało Carlę. 

- To tutaj. - Z rozmyślań wyrwał ją głos szatynki. Zdezorientowana rozejrzała się po okolicy, i zdała sobie sprawę, że były przy sporym budynku o limonkowej elewacji, który najwyraźniej był domem dziewczyny. Powoli pokiwała głową, i uśmiechnęła się lekko, co było spowodowane stresem. Nigdy nie umiała się żegnać. - To do zobaczenia w szkole. - Powiedziała Victoria, która uśmiechnęła się do niej niemrawo. Odwróciła się z zamiarem wejścia na swoją posiadłość, kiedy na ręce poczuła dłoń, która lekko ją ścisnęła, powodując, że stanęła w pół kroku. Odwróciła się przez ramię, patrząc na Carlę. 

Blondynka sama nie wiedziała, co nią kierowało. Po prostu poczuła nagły przypływ odwagi, który wraz z dotknięciem ramienia szatynki szybko odpłynął. Poczuła mrowienie na ręce, które poczuła też Victoria pod ręką dziewczyny. Stały tak chwilę, dopóki Carla nie ocknęła się, zdając sobie sprawę, że ta chwila trawa nieco zbyt długo.

- Ja... miło dzisiaj było. - Mruknęła w końcu, poluźniając uścisk, jednak wciąż nie opuściła ręki. Victoria uśmiechnęła się szeroko, i pokiwała głową. 

- Racja. 

- To... cześć. - To zabrzmiało bardziej jak pytanie, choć wcale nie miało nim być. Carla jednak postanowiła zignorować fakt, że zachowywała się głupio. Zamiast tego w końcu puściła ramię szatynki, a jej ręka bezwładnie opadła wzdłuż jej ciała. 

Trudne decyzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz