4

30 4 0
                                    


W-f to ten przedmiot, z którego Victoria nie dość, że prawie nic nie rozumiała, to jeszcze zawsze obrywała. Ewentualnie ktoś obrywa przez nią, bo piłka czy inny przedmiot w jej rękach  jest naprawdę niebezpieczny.

Właśnie dlatego zawsze była wybierana jako ostatnia. Na początku czuła się przez to głupio. Meghan i Amy nazywały ją przegrywem, co tylko potęgowało jej wstyd i zażenowanie. Jednak po trzech latach, kiedy wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, jak cienka jest w jakąkolwiek grę, po prostu przestała się tym przejmować. 

Do czasu.

Kiedy rok temu zaczął podobać jej się Nathan starała się być najlepsza. Zaczęła lepiej się ubierać, lepiej uczyć, czasem nawet się pomalowała ( a trzeba wiedzieć, że ona nienawidzi się malować). Przed lustrem ćwiczyła mimikę twarzy, aby nie robić przed nim głupich min. Stworzyła nawet kolekcję uśmiechów! Nie wspominając już, że jeden nazwała " Flirciarski dryg". Tak, miał spowodować, że chłopak zacznie coś do niej czuć.

I pewnego dnia, kiedy miała w-f chłopak przyszedł na halę. Ona- ubrana w zwykły biały t-shirt (lekko już rozciągnięty), czarne dresy, a do tego włosy niedbale związane w niskiego kucyka. Była przerażona! Jej strach potęgował również fakt, że była kaleką z tego przedmiotu.

No więc ostatecznie była tak rozkojarzona, że dostała piłką w nos od jednej z dziewczyn, i wylądowała w gabinecie pielęgniarki. 

Nie wspomina tego wydarzenia za dobrze.

- Mama znowu nie chciała napisać mi zwolnienia. - Mruknęła, ściągając z siebie jeansową kurtkę. 

- Nic nowego. - powiedziała Meghan, a Amy pokiwała głową. 

Mama Victorii chciała, by jej córka nie bała się stawić czoła problemom. Zdawała sobie sprawę z tego, że dziewczyna nie radzi sobie na w-fie. Ba! Na początku pisała jej zwolnienia, tłumaczyła ją przed nauczycielką. Potem dopiero, kiedy pogadała ze szkolnym psychologiem zdała sobie sprawę, że robi źle. Jej córka nie powinna mieć kompleksów tylko dlatego, że nie ma smykałki do koszykówki, czy innego sportu. Właśnie dlatego przestała pisać zwolnienia. Wytłumaczyła jej, że nie każdy umie wszystko, ale ważne, by każdy starał się najlepiej jak tylko potrafi.

Czy przekonało to Victorię? - Nie do końca.

- Wiem, ale i tak pozwolę sobie ponarzekać na to, że ona w ogóle mnie nie rozumie. Macie z tym jakiś problem? - Spojrzała na nie, na co tylko westchnęły. 

- Rób co chcesz. - Powiedziała Amy, poprawiając fryzurę przed lustrem. - Idziemy? Musimy się jeszcze przebrać, a ty, Victoria, musisz jeszcze związać włosy.

- Tak, tak, mamusiu. - Mruknęła, zabierając plecak z podłogi. 


W-f trwał w najlepsze. Victoria wiedziała, że skończy się na koszykówce. Nauczycielka miała na jej punkcie jakiegoś bzika, i nie interesowało ją to, że ten sport był w top trzy najbardziej znienawidzonych sportów świata przez Victorię. Trzeba dodać, że zajmował pierwsze miejsce. 

Kiedy więc uczniowie zostali podzieleni na trzy grupy i jedna z nich sobie usiadła, gra się zaczęła. Akurat Victoria była w grupie, która siedziała. Patrzyła ze znudzeniem na dziewczyny, które wręcz rzucały się na inne, aby tylko zdobyć piłkę.

Dzicz.

Amy i Meghan były w przeciwnych drużynach, i cały czas się kopały czy na siebie rzucały. Tak naprawdę niewiele wnosiły do tej gry. Zawsze jednak coś więcej, niż Victoria.

Trudne decyzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz