*tydzień później*
Właśnie się dowiedziałam ,że tuż po moim urodzeniu zostałam porwana. Kiedy się tylko o tym dowiedziałam od razu spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wybiegłam z domu. Byłam zła na rodziców, którzy okłamywali mnie przez tyle lat .
Po wyjściu z domu poszłam do pobliskiego parku, żeby sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Lecz dalej nie wiedziałam co zrobić z tym wszystkim, a szczególnie z tą wiadomością kochałam moich "rodziców". Ale jednak nie wiem czy mogę ich tak nazywać .
Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojego taty, który złapał mnie za ramię i powiedział ,żebym wróciła z nim do domu.
Postanowiła że pójdę z nim jednak do domu ponieważ nawet nie miałam gdzie się podziać.
Więc wróciłam z nim do domu kiedy dotarliśmy od razu poszłam do swojego pokoju zamknełam za sobą drzwi na kluczy. Położyłam się na łóżku i zaczełam się zastanawiać ,a co jeśli mam rodzeństwo? Nagle w pokoju rozległo się pukanie do drzwi .
Podeszłam do nich i je otworzyłam w drzwiach stała moja mama zapytałam. Czego?
Ona odpowiedziała mi tylko że jest kolacja.I wyszła.
stwierdziłam ,że nie zjem dziś kolacji zamiast tego postanowiłam się umyć i położyć się spać .
---------
*Następny dzień*
Wstałam i jak gdyby nigdy nic zeszłam do kuchni .Tam zastałam kłócących się rodziców postanowiłam podsłuchać ich kłótnie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------