Odpoczywałem sobie na kanapie i oglądałem swoje teledyski, kiedy do pokoju wszedł Poniat. Niechętnie na niego spojrzałem. Mężczyzna miał minę, która oznaczała jedno. „zaraz cię wkopię."
Usiadłem na rogu mojego miejsca do spania i zapytałem prosto z mostu.
-Co tym razem?
-Przejażdżka Matizem.
-Gdzie?
-Do Maca. Mam ochotę a samemu głupio siedzieć.
-No dobra, ale raz, że ty stawiasz a dwa, nie odwal nic.
-Raczej ty nic nie odwal.
Ten jego uśmieszek, ah jak ja go nienawidzę!Chwilę potem siedziałem już w aucie z wujkiem. Przez całą drogę aż do Maca nie pisnąłem ani słówka. Za to modliłem się aby nic złego się nie wydarzyło bo tego bym nie przeżył.
Weszliśmy do środka. Ja zająłem miejsce przy stoliku i zacząłem dyktować Julkowi co chcę do jedzenia.
- Weź mi proszę jakiegoś Wrapa, frytki, a do tego dużą Colę.
-A kto powiedział, że ja zamawiam? Ja stawiam a ty idziesz do kasy.
-Tym razem w nic mnie nie wrobisz!
-To tylko zamówienie żarcia, no co może się stać...
A więc poszedłem i zamówiłem. Nie działo się nic ciekawego ani wstydliwego do momentu kiedy nie miałem iść po zamówienie.
Pani za ladą podała mi moją tacę i ruszyłem w stronę stolika, gdzie siedział Powiat.
Już miałem banana na gębie, gdy nagle nadepnąłem na sznurówkę od buta i przewróciłem się zaraz przy naszym miejscu.Wszystkie burgery i frytki rozsypały się po podłodze tak, że nie dało się tego zjeść a ja miałem na twarzy ketchup, który wcześniej kazałem sobie otworzyć, żeby uniknąć jakiejś nieprzyjemnej sytuacji.
Kiedy zbierałem się z ziemi, Julek nie mógł ogarnąć się ze zdziwienia, inni ludzie zresztą też nie.
Otarłem swoje spodnie i od razu pobiegłem do łazienki.-Jak mogłeś to zrobić?! Nikt Cię teraz nie podpuścił! Nawet wujek nie zwracał na ciebie uwagi jak szedłeś z tą tacką! Dla ciebie nawet przyniesienie tacki jest za trudne! Po co żyjesz ty istoto nieudana!
Obrażałem siebie na głos w toalecie, bo nie mogłem sobie wybaczyć tego faila.
Nagle drzwi jednej z kabin się otwarły.
- Jesteś najlepszy! Twoje przypały są najlepsze i podnoszą na duchu wielu fanów!-Naprawdę?
-No ba Walker.
-Może masz rację.
Tajemniczy facet wyszedł z łazienki a ja powróciłem do Poniatowskiego.
Patrząc na jego twarz zrozumiałem, że coś już dla mnie szykuje.-Za godzinę masz fryzjera.
-Co?
-No, zemsta za rozpieprzony obiad.
-to przez przypadek.
-Do auta. Teraz.
Poniat zaciągnął mnie prawie siłą a potem wróciliśmy do naszego miasta. Zaraz po powrocie zabrał mnie do fryzjera.
Gdy weszliśmy do salonu, miła Pani się do mnie uśmiechnęła. Zaraz potem odezwał się Julek.
-Różowe włosy dla tego Pana.
-Co?? Nie!
-Siadaj i nie marudź!
-Chyba śnisz! Nie zrobię tego!
-Siadaj na ten fotel i nie podkurwiaj mnie...
Zmuszony przez wujka usiadłem na fotelu a fryzjerka zaczęła robić swoje. Nie wierzę, że się zgodziłem.
Oszpeciłem się na długi czas.
Wieczorem zakluczyłem drzwi od pokoju i NIKOGO nie wpuszczałem. Teraz Poniatowski może się gonić.
CZYTASZ
Mój wujek Poniatowski/ Alan Walker w Świecie PiP
Fanfiction*PiP~ Policjantki i Policjanci* Cześć, hej, witajcie. To znowu ja, Karolina Rachwał. Nie pytajcie, dlaczego pojawiam się w opisie. Po prostu chcę wam przekazać, że współczuję mojemu znajomemu. Alanowi Walkerowi. Biedak przeprowadził się niedawno do...