Ostatnie słowa

63 11 5
                                    

Minęło trochę czasu odkąd dowiedziliśmy się, że Julek wpadł w niezłe kłopoty, nie tylko te finansowe, ale również i te z związane z Agatą.

Pewnie pomyślicie teraz, że Julek ma długi, ale nie. Mylicie się. Poniat po prostu już wie, że za parę ładnych lat będzie słyszał zdanie na wzór „Tato, a kupisz mi?"
No przyznajcie, że trochę straci tego siana, ale nie będzie tego żałować. Nie wydaje mi się, że Julek kiedykolwiek będzie smutny z powodu wydania pieniędzy na zabawkę dla swojego dziecka.
Jest zauroczony tą istotą, której jeszcze na żywo nie widział, za to Agata podchodzi do tej sytuacji zupełnie inaczej.

Traktuje ciążę jako przywilej do obsługiwania jej w każdej najmniejszej
czynności. Niby rozumiemy ją bo ciąża to nie byle co, a poza tym Aga jest w czwartym miesiącu, ale mogłaby już tak nie przesadzać.
Chociażby dla dobra dziecka przyszła mama wstałaby do tej kuchni i sama zrobić sobie jedzenie, albo otworzyć to okno jak jej bardzo duszno.

Jestem naprawdę pełen podziwu i do teraz nie wierzę, że w naszym życiu pojawi się ktoś nowy.
Ktoś kto wypełni ten dom szczęściem, od nowa.
Tak jak było to przed moim przyjazdem.

Często patrzę na Julka i Agatę i sobie myślę, że wzięli mnie tutaj tylko dlatego, że moja mama ich bardzo poprosiła. Aga znosi mnie jak może, ale coraz gorzej jej tu wychodzi. Widzę, że mnie tu nie chce z powodu ciąży. Czuję się z tym tak źle. Okropnie wręcz.
Mam wrażenie, że Agata cieszyła się jak wyjeżdżałem na parę dni, co jakiś czas aby skończyć pracę nad „The Spectre".

Jednym z wielu zasmucających mnie tutaj faktów jest to, że coraz mniej spędzam czasu z moim wujkiem. Ze względu na rodzinę Julek bierze coraz więcej nadgodzin, żeby przynieść do domu jak najwięcej pieniędzy.

Jest mi z tego powodu przykro. Ja i Happy tworzymy wspaniały duet więc podjąłem decyzję o wyprowadzce.
Chcę zwiedzać świat i przeżywać niezapomniane chwile z moim wiernym towarzyszem.
Wiem, że Agata i Juliusz sobie poradzą więc nic tu po mnie. Najciężej będzie jednak powiedzieć im, że nie wyprowadzam się do innego miasta...

... a kraju.

Skontaktowałem się nawet z właścicielem mojego nowego domu, jednak żebym mógł prawnie nazywać ten budynek moim, muszę podpisać parę papierków.

*************
Czasem zdaje mi się, że dobrze żyło mi się u boku mojej matki w Norwegii.
Co ja takiego widziałem tutaj? Przecież Poniatowscy też chcą mieć życie prywatne , to trzeba zacząć żyć po swojemu. Tak jak na Walkera przystało.
Tego wieczoru było upalnie więc zaprosiłem Agatę i Julka na taras. Idealnie o godzinie 18 wrzuciłem na kanał długo wyczekiwane „The Spectre" i zrobiłem poważną, grobową minę.
-Musimy porozmawiać.
Odwróciłem się w ich kierunku i chciałem usiąść na krześle ( tak wiecie, każdy ruch wykonany doskonale, bez żadnego zachwiania) gdy nagle mebel się odsunął a ja upadając swoim zadem wypowiedziałem niesakramentalne słowo na „k..." .

Przyszli rodzice zaczęli się mocno śmiać. Agatka kochana aż się popłakała ze śmiechu, a Poniat nie mógł wydać z siebie żadnego dźwięku, więc klepał swoją nogę jak szczęśliwa foka brzuch.

-Słuchajcie mnie uważnie teraz.
Próbowałem być cały czas poważny. Serio.
-Nie oczekuj od nas, że będziemy mogli się skupić na twoich słowach, po tym jak myślałeś, że siadasz na krzesło a tu, bum nic nie ma!

-Śmieszne...

-A wiesz co? Profos dzisiaj tak samo zrobił i normalnie ubaw po pachy normalnie haha

-Serio myszko? Ty to masz teraz zabawę w tej pracy. Oj, chyba jej już nie zmienisz.

-Nie opłaca się! Albo dzisiaj Białach latał po komendzie w ręczniku, bo oblali go jakąś śmierdzącą cieczą, poszedł się umyć i zapomniał wziąć ze sobą nowego munduru. Mówię ci normalnie na ziemi leżałem ze śmiechu jak biegł z przyszniców do gabinetu!

-O Boże, to musiało być świetne!

-CISZA!

Momentalnie się zamknęli. Woda z cytryną w szklance zadrżała, a w moich oczach pojawiły się łzy.

-Kocham was naprawdę. Przez te kilka miesięcy udowodniliście mi, że druga osoba ważniejsza jest niż nasze codzienne radości... To jak uśmiechajcie się na swój widok, troszczycie się o siebie i wyznajecie miłość poprzez zwykłe gesty to...
To jest cudowne!

-Alan Co się dzieje?

-Wujku... - rozpłakałem się jak małe dziecko - ja się wyprowadzam...

- Do innego miasta, tak?

- Do innego kraju.

-Zostawiasz nas? - Agata nie mogla uwierzyć w moje słowa.

-Tak, myślę, że już czas przenieść się na swoje.

-Nie zostawiaj nas! - Agata wyciągnęła przed siebie ręce, aby mnie objąć - No cóż, ale jak będziesz tam sam to uważaj na siebie, dobrze?

-Jasne, że będę ostrożny, macie to jak w banku.
-No żeby to nie były twoje ostatnie słowa. - wtrącił się wujek

Po tym wszystkim wstałem i przytuliłem ich obu. Nie mogłem powstrzymać łez.

-Kocham was naprawdę!

**********
Po miesiącu miałem spakowane już wszystkie walizki i kartony. Byłem kilka razy już w moim nowym miejscu zamieszkania przed wyprowadzką. To miasteczko jest takie piękne. Oczarowało mnie już na samym początku, jednak ciagle myślami powracałem do Agaty i Julka.

Dzisiaj nadszedł ostateczny czas na pożegnanie i wyjazd w nowe miejsce.
Happy miał wyrobiony paszport i kupioną specjalną smycz. Skoro mój pies był gotowy do drogi, to ja tym bardziej.

Będąc przy samochodzie odwróciłem się jeszcze raz do moich przyjaciół.

-Moje rzeczy, w większości pojechały już do nowego domu. Resztę zabieram teraz, jak tylko będę na miejscu to zadzwonię.

-Uważaj na siebie Alan! Żegnaj. -Agata podbiegła i pocałowała mnie w policzek.

-Żegnajcie!

I wsiadłem. Nie chciałem patrzeć na zasmuconych przyszłych rodziców więc od razu odpaliłem samochód i ruszyłem w drogę.
Przy najbliższych światłach odwróciłem się na moment do mojego szpica i westchnąłem.

-Nowe życie, czas start.

I ruszyłem. Przed siebie, ale nie dokońca w nieznane.

Mój wujek Poniatowski/ Alan Walker w Świecie PiPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz