Gdyby Will się nie zaprzyjaźnił z Horace'm...

594 45 46
                                    


Do pokoju weszła dziewczyna. Wyjęła z chlebaka stos zapisanych kartek, rozsiadła się z nimi na fotelu i sięgnęła do stojącego obok stolika po kubek z kawą. Przeglądała notatki popijając wspaniały napój, gdy nagle podniosła wzrok i zakrztusiła się.
Przed nią siedziało na krzesłach kilka osób i patrzyło na nią wyczekująco.

-Khe khe kheeee, to dziś? - wykrztusiła dziewczyna. - Przecież poprzedni rozdział był tak niedawno...- spłoszona zerknęła w kalendarz. - A wy wszyscy przez okno weszliście, czy co? Eeee, dobra, nieważne. Dzisiaj opowiem wam o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdyby dobrze wam znany Will Treaty, zwiadowca, uczeń Halta, wielbiciel kawy, pogromca dzików, lutniarz...

Zza okna dobiegł obrażony głos, wołający "TO JEST MANDOLA. MANDOLA!". Dziewczyna nie zwróciła na to uwagi i kontynuowała, wyliczając na palcach.

-...przyjaciel wielu Skandian, Arydów i innych zza granicy, nauczyciel Maddie (hatfu!), właściciel Wyrwija, oraz waleczny motylek, nie zaprzyjaźnił się z Horace'm Altmanem, rycerzem Dębowego Liścia, Dębowego Naleśnika, o ile pamiętam jeszcze Wschodzącego Słońca, głodomorowym kurokumą, zabójcą mnóstwa złych głupków i posiadaczem jeszcze wielu innych tytułów.

Ktoś z siedzących podniósł rękę.
-Tak? - dziewczyna przerwała monolog.
-Trochę się zgubiłem - przyznał słuchacz. - Możesz to powiedzieć jeszcze raz, jednym, krótszym zdaniem?

-Oczywiście. Więc w skrócie: co gdyby Will się nie zaprzyjaźnił z Horace'm? Bo wiecie. To wyglądało mniej więcej tak: jest sobie taki Will i taki Horace. Horace nie lubi Willa, a Will nie lubi Horace'a. Pojechali na to samo polowanie, Will uratował Horace'owi życie, wdzięczny Horace jakiś czas później ratuje Willa przed pobiciem przez pewnych osobników ze szkoły rycerskiej, a potem stają się takimi brooo, psiapsi, byfyfy, et cetera.
Gdyby w tamtym świecie mieli facebooka, pewnie oznaczali by się nawzajem pod postami i wstawiali wspólne selfie.
Ale do rzeczy: gdyby wydarzyło się coś takiego, że jednak by się nie polubili? Na przykład... - dziewczyna odwróciła się na fotelu i zawołała nad oparciem - PANIE ZDZISIUUU, WŁĄCZ PAN FILMIK NUMER JEDEEN!
-Się robi szefowo! - dobiegło z drugiego pokoju.

                       * * *
Will kichnął. Po czym kichnął jeszcze raz i jeszcze. Leżał w łóżku drugi dzień i tak sobie na przemian kichał, kaszlał i wymiotował. Ewidentnie choroba. Szkoda, bo nie pojedzie na polowanie na dzika.
Cóż, taki los...- pomyślał Will i wydmuchał nos w chusteczkę.

                        * * *
-Proszę nie pytać, skąd mam nagranie z kichającym Willem - zastrzegła dziewczyna.
Ktoś ze słuchaczy znowu podniósł rękę.
-Co znowu?
-Skąd masz nagranie z kichającym Willem? - zapytał słuchacz.

-Ma się te znajomości, mój drogi. Wracając do tematu: jak widzieliście, Will jest chory. Biedak nie pojechał na polowanie, nie uratował życia Horace'owi (może zrobił to za niego ktoś inny), nie zdobył jego przyjaźni (oczywiście mogli się zaprzyjaźnić w inny sposób, ale zajmijmy się tą ścieżką losu, na której tak się nie stało). A co z tego mogłoby wyniknąć?
Zobaczcie sami... PANIE ZDZISIU, NASTĘPNY FILM PROSZĘ!

                        * * *
Bryn, Alda i Jerome skradali się na polankę, na której młody uczeń Halta ćwiczył strzelanie z łuku. Niedawno przestał chorować, ale jeszcze był na lekach. Halt właśnie kupował w wiosce zapas chusteczek do nosa, czosnku, oraz leków z recepty.  Żądne krwi i jęków ofiar trio wkroczyło na polanę, uśmiechając się przymilnie.

-Dzień dobry, co was tu sprowadza?-spytał, jak zawsze uprzejmy Will.
-Szukamy ucznia zwiadowcy - odparł jeden z nich.
-A więc go znaleźliście - uśmiechnął się Will. - Co mogę dla was zrobić?
-Mamy dla ciebie wiadomość ze Szkoły Rycerskiej.
-Doszły nas pogłoski - odezwał się drugi. - Że lekceważysz uczniów naszej szkoły. Nie poszedłeś specjalnie na polowanie, na którym był jeden od nas.

-Co? Ale to nie tak - zaprzeczył Will. -Byłem chory i nie mogłem jechać!
-Ludzie mówią inaczej - mówił znowu ten pierwszy. - A ludzie mówią, że specjalnie odrzuciłeś propozycję polowania, wiedząc, że będzie tam ktoś z naszej szkoły.
-Ja wcale nie...

Trzeci z chłopaków, który zaszedł Willa od tyłu zamierzył się na niego kijem, ale Will usłyszał go i w porę uskoczył. Niestety, wtedy dwaj pozostali wzięli do rąk swoje kije i okrążyli ucznia zwiadowcy.
                    
                        * * *
-Dobrze panie Zdzisiu, może pan wyłączyć! - zawołała dziewczyna.
 
Film zamiast wyłączyć przewinął się kawałek do przodu i wszystkim pokazała się scena z leżącym w łóżku Willem, jego podbitym okiem i masą bandaży. Nagle się wyłączył.
Słuchacze siedzieli chwilę zdezorientowani.

-Gdyby Will pił więcej kawy, to by sobie z nimi poradził - stwierdziła jedna ze słuchaczek siedzących w pierwszym rzędzie.
-Lub gdyby miał topór - dodał siedzący obok niej słuchacz.

-Pewnie tak, ale kontynuujmy - odparła dziewczyna prowadząca. - Na czym to stanęło? Aha, Will pobity przez osiłków, Horace mu nie przybył z pomocą. Jedziemy dalej.
Gdyby oni nie byli w przyjaźni, może nie pojechaliby razem na misję z Gilanem ("Płonący most"). Zamiast niego, w myśl słynnego "Jeden może być zdrajcą, dwóch może być w zmowie, trzem mężom ufajcie szlachetni panowie" zabraliby ze sobą... na przykład George'a. Nie mieli przecież zbytnio walczyć, pokojowa misja, George to przyjaciel Willa. Ewentualnie losowego, dobrego ucznia Szkoły Rycerskiej, lub kogoś innego, kto by się nadawał i był pod ręką. Mogli też zlekceważyć przesądy i pojechać tylko we dwóch. Lub zabrać jednak Halta. Lub...

Miny słuchających wyrażały coś w rodzaju "Proszę, przewiń kawałek". Dziewczyna urwała w połowie zdania.

-Aaalbo zostańmy przy wersji z George'm. A więc, jadą sobie na misję, napotykają opuszczone wioski. Spotykają Evanlyn. W pewnym momencie się rozdzielają.  Gilan jedzie w jedną stronę, oni w drugą. Gdy przechodzi oddział wargali, Will chce za nimi jechać, George oponuje.
W końcu Will stawia na swoim i ruszają za wargalami. Podczas walki na moście George miał pecha i dostał zbłąkaną strzałą w ramię. Krwawiąc za krzakiem, patrzy na pojmanie Willa i Evanlyn. Rusza jak najszybciej donieść o tym Haltowi i Gilanowi, ale po drodze się zgubił i nie dotarł na czas. Armia Morgaratha zaskoczyła Aralueńskie wojska. Na polu bitwy zapanował chaos, i wygrał Morgarath sp.z.ł.o. Badum tss... - opowiadająca zamachała rękami.
-Można by dalej wyliczać, ale to już nie dzisiaj. Obowiązki wzywają. Jakieś pytania?

Jedna z dziewczyn podniosła rękę.
-Ja mam ważne pytanie. Jaki w tym wszystkim miał udział Denison?

-Spał wtedy. Jeszcze jakieś pytania? Nie? Okej. Dziękuję, jesteście wspaniałą widownią. A teraz rozejdźcie się do domów, kolejna opowieść niebawem.

Słuchacze rozeszli się do domów. Jedni wyszli drzwiami, inni oknami, jeszcze inni najpierw wyszli drzwiami, a potem wrócili oknem i porwali trochę kawy. Ostatecznie wszyscy znikli za drzewami na zewnątrz, a dziewczyna wróciła do swoich notatek.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A witam witam, dzisiaj w lekko innej formie. Spokojnie, nie będzie ona za często (jeśli w ogóle ją jeszcze kiedykolwiek zrobię).

Dlaczego trzeba było tyle czekać na rozdział, pytacie?
Aha, nie pytacie. I tak wam powiem.
Otóż oglądałam sobie przez ostatnie trzy noce Hamiltona. I no. Rozdział musiał poczekać :>

Do następnego!



Da da da dat da
Da da da da da ya da

Zwiadowcy: Co by było, gdyby...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz