"Chyba za bardzo chciałem, by przeszłość wróciła"

792 75 11
                                    

Dopiero po pobudce, zdałem sobie sprawę, że spanie nie dość, że w butach to jeszcze z kilkoma ostrymi kawałkami metalu w kieszeniach, nie było zbyt dobrym pomysłem. Stopy i uda mnie bolały a w dodatku pozycja w jakiej zasnąłem, nie była przyjemna, zaciśnięta w pięść dłoń wbijała mi się w wątrobę a guziki od poszewki poduszki odbiły mi się śladem na policzku. Z lekkim skrzypieniem kości podniosłem się z łóżka.

-Przecież nie jestem taki stary- mruknąłem pod nosem i z lekkim bólem postanowiłem ruszyć do kuchni. Co ciekawe, nawet mnie nie zastanowiło to, że za oknem było jeszcze ciemno. Zdałem sobie z tego sprawę, dopiero gdy spojrzałem na zegarek na mikrofali. Spałem niecałą godzinę plus jakiś czas w pracowni. Będę szczery, w prawdzie nie było wygodniej ale po podniesieniu się ciało bolało mniej niż w łóżku.

-Jarvis, czy Steve już wrócił?- Rogers wydawał się ostatnią osobą, którą chciałem widzieć ale tak naprawdę chyba potrzebowałem towarzystwa. Jakiegokolwiek. Po prostu nie chciałem być sam. Od kiedy ze mnie taka baba?

-Trzynaście minut temu, sir.- bez namysłu zabrałem z lodówki zimną butelkę wody, którą przyłożyłem sobie do karku, a potem wszedłem do windy. Delikatne nuty muzyki trochę mnie irytowały, jednak nie byłem w stanie myśleć o zmianie. Za bardzo prześladował mnie obraz Steve'a oddającego pocałunek. Chyba za bardzo chciałem, by przeszłość wróciła.

-Przecież to głupie- zakląłem pod nosem i wyszedłem z windy. W salonie grał telewizor a po głosie i dialogach z filmu wywnioskowałem, że to jakiś horror albo komedia romantyczna. W sumie nienawidzę tego i tego więc nie robiło mi to różnicy. Stanąłem w progu i spojrzałem na Rogersa siedzącego na kanapie.

-Nie wiedziałem, że z ciebie taki nocny marek.- zaśmiałem się, opierając się o framugę. Steve spojrzał na mnie a potem wyłączył telewizor.

-A ja nie wiedziałem, że tu przyjdziesz. Może wtedy poszedłbym spać.- gdy przechodził obok mnie, położyłem mu rękę na ramieniu, którą od razu strzepnął.

-Od kiedy ty jesteś taki chamski i agresywny?- zmarszczyłem brwi w odpowiedzi na zachowanie Steve'a, którego nie rozumiałem.

-To nie chamstwo ale szczerość.- założył ręce na piersi. Spojrzałem na butelkę, która zaczęła się robić nieprzyjemnie ciepła. Była bardzo ciekawym obiektem do obserwacji, odwracającym uwagę od powiedzenia kąśliwej uwagi.

-Chociaż tak naprawdę nawet na to cię nie stać.- niestety nawet takie zainteresowanie nie jest w stanie zatrzymać mojego długiego języka.

-Posłuchaj, nie chcę się kłócić. To ty ciągle zaczynasz.- najpierw się zaśmiał a potem spoważniał i wskazał na mnie palcem, jakby to miało podkreślić jego postawę i rację.

-Ja?!- otworzyłem szerzej oczy. O wiele mnie obwiniano ale akurat to nie było moją sprawką.

-Oczywiście. Rozumiem, że jesteś zły za to, że twój ojciec ciągle cię do mnie porównywał ale to nie moja wina.

-Żartujesz sobie? Bolało mnie, że ojciec to robił ale już od kilku lat nie obchodzi mnie jego zdanie. Serio myślisz, że skończyłem naszą przyjaźń przez taką błahostkę?- pomimo, że to były normalne słowa, czułem się jakbym odzierał się z kolejnych warstw dumy, tłumacząc się Rogersowi.

-To o co nam poszło? Bo nie pamiętam bym kiedykolwiek coś ci zrobił.- złość, widoczna jeszcze kilka chwil temu, jakby uleciała. Jego oczy znów były nieskazitelnie błękitne. Tak jakby wcześniej były innego koloru, nie ogarniam czasami sam siebie. Przecież cały czas ma błękitne oczy. Chociaż może ta złość tak je zakrywała.

-Ty jesteś idiotą czy tylko udajesz ułomnego? Ty poważnie myślałeś, że po tym co zrobiłeś, nadal zechcę się z tobą zadawać?- ten to ma tupet. Sam święty nie jestem ale to lekka przesada. Eh, zawsze musi być to pierdolone "ale".

-Kiedy ja naprawdę nie mam pojęcia o co ci chodzi.- podszedł do mnie jeszcze bliżej. Nasze ciała niemal się stykały.- Wszystko były dobrze, dopóki nie zacząłeś działać przeciwko mnie. A zacząłeś to robić z dnia na dzień.

-Ty naprawdę jesteś większym dupkiem ode mnie.- odsunąłem go od siebie i z powrotem ruszyłem do windy. Jednak zanim do niej wszedłem, rzuciłem mu tylko na odchodne dla wytłumaczenia:- Barnes mi wszystko powiedział.

~$$$~

Postanowiłam dodać ciupkę dramy i ruszyć trochę z wątkiem Stony.

Nie jesteśmy podobni / StonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz