Rozdział 7

316 37 8
                                    

Mimo że starała się iść jak najciszej, podłoga skrzypiała niemiłosiernie. Ciotka wyszła do fryzjera, wujek jej naturalnie towarzyszył, jedyną przeszkodą był Daniel, którego nie widziała od rana, jednakże - przezorny zawsze ubezpieczony. Zwłaszcza, że nikt nie mógł się dowiedzieć, gdzie Polka się wybiera.

Daniel przesiadywał na strychu, przeszukując wszystkie skrzynki, które przywiózł z Wiednia. Dałby sobie rękę uciąć, że przywiózł dodatkową sztalugę.
Zmęczony kilku godzinnym szukaniem, postanowił odpocząć. Otworzył okno, otrzepując się przy tym z kurzu i pajęczyn. Świeże powietrze – tego mu brakowało.

Łukasiewiczówna odetchnęła z ulgą, kiedy udało jej się prawie bezgłośnie zamknąć drzwi. Na palcach skierowała się do wyjścia z ogrodu.

Wtedy właśnie wypatrzył ją Daniel. Już miał ją wołać, gdy zorientował się, że kobieta się skrada. Dlaczego? Zrobiła coś złego? Postanowił to sprawdzić, czym prędzej rzucając się ku wyjściu ze strychu.

Felicja zamknęła cicho bramę i już pewniejszym krokiem ruszyła przed siebie, rozglądając się dookoła.

Daniel ruszył tuż za nią, chwilę po tym jak zakluczył dom i pozamykał wszystkie okna.

Po kilkunastu minutach marszu blondynka dotarła do budynku, który wypatrzyła już dużo wczesniej, wiedziała o nim od ojca. Weszła cicho do drukarni.

Daniel powolnym krokiem kierował się tam, gdzie dziewczyna. Zdziwiło go to, szczerze mówiąc. Felka i drukarnia? Po co ona tam?

Przekraczając próg, dziewczyna zaczęła się rozglądać po skromnym wnętrzu. Niedługo później została zauważona przez pracownika. Wyciągnęła z kieszeni płaszcza kartkę papieru, z danymi z poprzedniej organizacji.

Węgier schował się za rogiem wejścia. Zamierzał przyłapać Felicję na gorącym uczynku.

Łukasiewiczówna rozmawiała chwilę z drukarzem, który zaprowadził ją do pokoju znajdującego się w pomieszczeniu obok.

Chłopak przyglądał się zza rogu całej sytuacji. Powoli zaczynał domyślać się prawdy.

Z pokoju dochodziły szepty co najmniej kilku osób.

Daniel wziął głęboki wdech i wszedł do środka.

— Halo, jest tu ktoś?!

Do pomieszczenia wszedł wysoki czarnowłosy chłopak w szarym płaszczu.

— Dzień dobry, w czym mogę pomóc?

— Czy wchodziła tutaj blondwłosa kobieta?

Mężczyzna patrzył na niego chwilę.

— A pan to kto?

— Jestem jej opiekunem — odpowiedział.

Drukarz zmarszczył brwi.

— Ile ma lat?

— Dziewiętnaście, ale jest tu od niedawna i jej wuj kazał mi się nią zająć.

— Falicjo? — zawołał mężczyzna. — Znasz go? — zapytał, kiedy dziewczyna pojawiła się w głównym pomieszczeniu. Przytaknęła zmieszana.

— Twój wuj mi kiedyś głowę urwie — powiedział Daniel, krzyżując ręcę na piersi.

— Wujka tu nie ma. — Blondynka wzruszyła ramionami.

— Nie denerwuj mnie — burknął pod nosem.

— To po co tu przyszedłeś? — zapytała.

— Nie możesz sama opuszczać domu.

||APH|| Dzieje dawnego wieku |PrusNyo!PolHun|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz