Felicja stanęła przed Danielem, wyciągając z torby plik dokumentów. Zacisnęła na nim palce.
— Zgadnij, gdzie jedziemy.
— Warszawa? — zapytał, drapiąc się po głowie.
— Nie!
— Kraków?
— Tak jest! Musimy się jakoś wymknąć na kilka dni.
— To będzie trudne, biorąc pod uwagę twoją ciotkę.
— Nic się nie bój, wszystko załatwię — uśmiechneła się szeroko i schowała papiery pod materac. — Daj rękę.
Spojrzał na nią pytająco, wykonując polecenie.
Felicja złapała go za rękę i wybiegła z pokoju. Wbiegła z impetem do salonu, gdzie ciotka piła herbatę. Blondynka mocniej ścisnęła dłoń Daniela.
— Ciociu!
— Tak, skarbie? — zapytała, a widząc dwójkę trzymającą się za ręcę, opluła się herbatą. Szybko jednak wytarła twarz chusteczką, po czym podbiegła do pary.
— Wiedziałam, że w końcu coś zrobicie! To kiedy wesele, kochanie?
— Jakie niby... — Felicja ugryzła się w język. — Posłuchaj ciociu, Daniel powiedział mi, że ma znajomego, który oprowadza wycieczki nad morzem, a jako że przyjaźni się z Danielem, to nie wziąłby od nas ani grosza! Wyjazd trwa tydzień i chciałam zapytać o twoją zgodę.
— Jedziecie! Miłej zabawy na tygodniu miodowym, kochani — uśmiechnęła się ciepło. Daniel speszył się, przejeżdżając dłonią po twarzy.
— Dziękuje, ciociu! Wyjeżdżamy jutro! — powiedziała blondynka, przytulając ciotkę, odsunęła się równie szybko i wróciła do Daniela, którego ponownie złapała za rękę. Wyszli z pomieszczenia.
— Nie zaprzeczyłaś? — zapytał zmieszany Daniel.
— Nie. Po co? Niech sobie myśli, przynajmniej będziemy mieć spokój. — Milczała chwilę. — Poprosze cię teraz o coś, więc obiecaj, że mi nie odmówisz.
— Słucham? — spytał, patrząc jej w oczy.
— Obiecujesz?
— Jak mi w końcu powiesz, to ci obiecam.
— Nie, najpierw obiecaj!
— Obiecuje.
— Zaprowadź mnie do Gilberta.
— Słucham? — zapytał poddenerwowany. — Po co ci on?
— Pojedzie z nami. Jako... przykrywka — powiedziała. — Oczywiście, o niczym nie będzie wiedział!
— To jaki pretekst mu niby podasz?
— Wycieczka krajoznawcza?
— On nie jest na tyle głupi.
— Oj, daj spokój. Uda nam się — uśmiechnęła się. — Gilbert jest żołnierzem, nikt nie będzie go zaczepiać, dlatego bardzo nam się przyda.
— Zobaczymy. Nie mów mi tylko, że cię nie ostrzegałem.
— Nie będę.
— Chodźmy po tego debila — powiedział, szczypiąc ją w zarumieniony policzek.
Dziewczyna uśmiechnęła się i niedługo potem stanęli przed drzwiami albinosa. Blondynka głośno zapukała do drzwi.
— Was? — zapytał zaspany Gilbert, otwierając drzwi. Zdziwił go widok jaki zastał przed sobą.
CZYTASZ
||APH|| Dzieje dawnego wieku |PrusNyo!PolHun|
FanficPrusy x Nyo!Polska x Nyo!Węgry + Rosja Książka pisana razem z @-Sheenaz-