Felicja obudziła się dzisiaj dość wcześnie. Nie spodziewała się, że łóżka w hotelu będą tak wygodne. Zrobiła wszystko tak, jak zwykle. Ubrała jedną z nowych sukienek i wyszła z pokoju. Skierowała się w stronę lokum Daniela i Gilberta. Zapukała lekko do drzwi, nie chcąc obudzić Gilberta, który najpewniej jeszcze spał.
Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich pojawił się Daniel.— Poczekaj chwilę — wyszeptał. — Zaraz wyjdę.
Dziewczyna kiwnęła głową i czekała przed drzwiami. Po chwili wyszedł z nich Węgier.
— Przepraszam, musiałem się uczesać.
— Nie wiedziałam, że tak się tym przejmujesz.
— Mam wyjść z szopą na głowie? — zapytał zdziwiony.
— Nie, tak tylko mówię. — Uśmiechnęła się. — Gilbert śpi?
— A jak. On by tylko spał.
— Więc go nie budźmy. Gdzie idziemy? — zapytała.
— Chciałem pozwiedzać, o ile ci to nie przeszkadza.
— Jasne. — Kiwnęła głową. — Może zaczniemy od rynku? Będziemy mogli pójść do kościoła mariackiego.
— Dobry pomysł. — Uśmiechnął się.
— No to chodźmy. — Odwzajemniła uśmiech i złapała go pod ramię.
Ruszyli w kierunku rynku.— Podoba ci się ogólnie Kraków?
— Oczywiście — odpowiedziała, rozglądając się na boki. — A tobie?
— Niezbyt. Znając życie, znowu trafimy na tego Szarlatana.
Zaśmiała się.
— Ciekawe czy dalej tam jest.— Oby nie.
Wzruszyła ramionami.
— Może tak zarabia na życie.— Mógłby się wziąć za pożądną robotę.
Dziewczyna pokręciła głową, z uśmiechem.
— No co, nieprawda?
— Niech robi, co mu się podoba. — Wzruszyła ramionami. — Jedni pracują w szpitalu, inni sprzedają, no nie wiem, garnki, a jeszcze inni robią magiczne sztuczki na ulicy.
— Nie nawiązuj do tego cygana.
— Dlaczego ty go tak nie lubisz?
— Bo mnie niemiłosiernie irytuje!
— Jak może cie irytować ktoś tylko dlatego, że sprzedaje garnki?
— I pluje jadem.
— Naprawdę? Nie widziałam.
— Chyba się nie chcesz przekonać — zaśmiał się.
— Chyba nie. — Przytaknęła i skręciła w jedną z uliczek.
— Tędy dojdziemy na rynek?
— Tak mi się wydaje.
— Ciekawe, kiedy Gilbert wstanie..
— A co, stęskniłeś się? — Uśmiechnęła się.
Spojrzał na nią jak na wariatkę.
—Nigdy w życiu.Zaśmiała się.
— Jasne.— To nie jest śmieszne — prychnął.
— Przepraszam. — Szła przed siebie. — Ale myślę, że nie jest taki zły. Nawet go polubiłam.
CZYTASZ
||APH|| Dzieje dawnego wieku |PrusNyo!PolHun|
FanfictionPrusy x Nyo!Polska x Nyo!Węgry + Rosja Książka pisana razem z @-Sheenaz-