— To ja pójdę kupić bilety i coś do jedzenia, a wy się tu nie pozabijajcie, proszę — powiedziała Felicja, kierując się w stronę budynku z biletami.
— Postaram się — mruknął Gilbert, siadając obok, na oko, sześcioletniego dziecka na ławce.
To spojrzało na niego zaciekawione.
— Czemu masz białe włosy?— Mama ci nie mowiła, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
Chłopiec popatrzył na Gilberta.
— Masz oczy w kolorze piekła.— Piekło raczej jest pomarańczowo-czarno-czerwone.
— Ale kojarzy mi się z czerwonym.
— Aha — mruknął, licząć na to, że chłopiec nie odpowie.
— A dlaczego masz czerwone oczy? — zapytało dziecko, a Daniel zaśmiał się pod nosem.
— Bo jestem zdenerwowany wścibskimi pytaniami.
Chłopiec zmarszczył brwi.
— Stasiu! — krzyknęła biegnąca w ich stronę kobieta i złapała dziecko za rękę. — Nie męcz ludzi na stacji!
— Nic się nie stało — Gilbert uśmiechnął się do ładnej nieznajomej.
— Całe szczęście. Jest okropnie niegrzeczny. — powiedziała. — No, Stasiu, idziemy. Tata czeka. — Pociągnęła go za rękę. — Do widzenia — uśmiechnięła się i poszła z synem w swoją stronę.
— Do widzenia! — odpowiedział, a gdy matka się odwróciła, pokazał Stasiowi język.
— Znowu ktoś do nas chyba idzie — powiedział Daniel, widząc blondyna zmierzającego w ich stronę.
— Boże Święty! Wkurzają mnie ci ludzie bardziej niż ty.
Węgier prychnął.
— Ty za to jesteś niezastąpiony. Nikt nie tak nie wkurza. Chociaż nie, jest taki jeden cygan.
— Ten od garnków? — spytał.
— No — Węgier kiwnął głową.
— To Rumun, nie cygan.
— Jeden pies.
— To ty w takim razie jesteś Austriakiem. Też jeden pies.
Interesującą rozmowę przerwał mężczyzna, który od jakiegoś czasu zmierzał w ich kierunku.
— Przepraszam, którędy dojdę do ratusza?
— A skąd ja mam wiedzieć? — zapytał zdenerwowany, po rozmowie z Gilbertem, Daniel.
— Musisz iść...
— Skoro wie pan gdzie jest dworzec — przerwał Gilbertowi Rosjanin — to powinien pan wiedzieć gdzie jest ratusz.
— Jestem nietutejszy i nie wiem, gdzie jest ratusz. I w zasadzie nie obchodzi mnie to.
— Niemiły pan jest — westchnął.
— Życie — odparł, chociaż sam nie wiedział, dlaczego jest aż tak rozdrażniony.
Być może nie tylko przez Gilberta, nowo poznany mężczyzna z niewiadomych przyczyn niesamowicie go irytował.— Do ratusza dojdzie pan kierując się na rynek. Tam panu powiedzą konkretnie.
Daniel spojrzał na niego z uniesioną brwią.
— Dziękuję. Na Prusaka zawsze można liczyć — odpowiedział Ivan, z uśmiechem.
— Tak, jasne. — Daniel zbył go machnięciem ręki.
CZYTASZ
||APH|| Dzieje dawnego wieku |PrusNyo!PolHun|
FanfictionPrusy x Nyo!Polska x Nyo!Węgry + Rosja Książka pisana razem z @-Sheenaz-