Rozdział 15

5.4K 189 4
                                    

Najpierw ważne ogłoszenie parafialneeee!!!!
Jest 8 followujących, ale z racji takiej, że jest trochę gwiazdek pod rozdziałami to już możecie w komentarzach pisać jakie pytanie ma się pojawić w książce, którą zrobię po skończeniu tego rozdziału ;)
***

Emily, rano

Otworzyłam powoli oczy i zaczęłam nimi mrugać aby przyzwyczaić się do światła. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na mojego Mate... Tak słodziutko spał ^^
Postanowiłam, że nie będę go budziła. Podeszłam do szafy z ubraniami, która znajdowała się naprzeciwko łóżka. Wyjęłam z niej czarną bieliznę, białą, luźną bluzkę i czarne szorty.
Poszłam do łazienki i zaczęłam się przebierać. Kiedy już się ubrałam, umyłam żeby a potem uczesałam włosy. Nagle usłyszałam otwierające się drzwi od łazienki. W drzwiach stał Jack.

- Hej skarbie
- Hej Jack - mrugnęłam do niego

Podszedł do mnie i złapał mnie za biodra. Potem uniósł do góry tak, że po kilku sekundach siedziałam na umywalce. Zaczął mnie namiętnie całować. Wplotłam swoją rękę w jego włosy i delikatnie pociągnęłam za końcówki jego włosów. Mruknął zadowolony.

- Jak ja Cię kotku kocham - powiedział muskając mnie po szyi.
- Ja Ciebie też kocham - delikatnie odchyliłam głowę do tyłu. - Pójdziemy dzisiaj na spacer? Proooszę

Spojrzał mi w oczy swoimi ciemnymi oczkami. One są takie cudowne. Mogłabym się w nie patrzeć cały czas.

- Jasne - pocałował mnie w nosek

Wyszłam z łazienki i czekałam, aż mój Mate się naszykuje do wyjścia. Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Jak dobrze, że teraz zkiedy jestem w ciąży będzie spędzał więcej ze mną czasu. Po dziesięciu minutach Jack wyszedł z łazienki. Zeszliśmy po schodach, a kiedy dotarliśmy na przedpokój założyliśmy buty i wyszliśmy.

Szliśmy przez las. Było tak cudownie. Uwielbiam świeże powietrze. Jack trzymał mnie za rękę. Czułam się tak jakby to był nasz ostatni spacer... Nie wiem czemu, ale czułam się dziwnie kiedy wyszliśmy z domu.

~ Uważaj na siebie, wyczuwam niebezpieczeństwo ~ powiedziała moja wilczyca

- Em... Jack, wracajmy. Nie czuję się bezpiecznie
- Jasne, już idziemy.

Usłyszeliśmy szelest tuż za naszymi plecami. Odwróciliśmy się, a tam niczego nie było.

- Emily, wracaj już do domu. Będę tuż za Tobą. Biegnij, już! - widziałam, że jest przerażony

Przemieniłam się w wilka i zaczęłam biec w stronę domu głównego by sprowadzić do Jacka inne wilki. Wiedziałam, że coś jest nie tak... Mogliśmy nigdzie nie wychodzić. Przebiegłam już pół drogi. Jeszcze kawałek. Nagle ktoś mnie pchnął w wilczej postaci na drzewo. Uderzyłam plecami i kiedy poczułam silny ból, przemieniłam się w ludzką postać. Bałam się o mnie, Jacka i nasze dziecko...

- Tu jest moja księżniczka. Nareszcie Cię mam

Rick podszedł do mnie i wstrzyknął mi coś w szyję. Jack, gdzie jesteś... Znajdź mnie, błagam...

- Ppożałujesz - powiedziałam już resztkami siły. Nastała ciemność.

***

Życie LunyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz