Jimin.pov.
-Jest środek pierdolonej nocy co ty tu kurwa robisz ?!-Wydarła się Zoa. Ja posyłam jej groźne spojrzenie. Wchodzę do jej mieszkania, a za mną reszta.
-Jesteś sama ?-Pytam. Rozglądając się.
-Tak Jiminie, Jin jest na imprezie.Czemu zawdzieczam wizytę?-Pyta unosząc jedną brew.
-Nie złość sie na mnie okruszku.-Mówię łapiąc jej biodra i dociskając ją jak najbliżej siebie. Jako ostatni do salonu wchodzi Tae. Zoa patrzy na niego.
-Tae ? Co tu tu ?-Tae ?! Juz zdrabnia jego imię !
-Hej Zoa, miło Cię widzieć księżniczko.-No zaraz mnie coś trafi. Rzucam Taehyungowi groźnie spojrzenie. Łapie jej brode i skierowuje jej wzrok spowrotem na moją twarz.
-Park, do cholery ona woli..-Zaczyna Tae, a ja marszcze brwi i unoszę dłoń celując w niego. Zaraz potem chłopak kuli się i jęczy. Zoa otwiera szeroko oczy.
-ChimChim przestań robisz mu krzywdę.-Mówi całując moje czoło.Biorę głeboki oddech i spuszczam dłoń. Patrze na jej piękną twarz. Czemu Tae przeżył Vultus numen z nią?! Ważniejsze pytanie czemu ja nie przeżyłem tego z nią ?
-Jiminie powiedz mi po co przyprowadziłeś tu ich o drugiej w nocy ?
-Wiem, że to nie najlepsza pora ale musze ci to wyjaśnić i w końcu powiedzieć.-Zoa robi duże oczy. Siadam na fotelu a ona na moich kolanach, reszta siada albo na kanapie albo na podłodze.
-Świecicie się, ten najbardziej.-Mówi wskazując na Kooka, a ten przebiera nogami i błyszczy coraz to intensywniejszym czerwonym światłem.
-Uspokój się młody.-Karce chłopaka.
-A ten śmierdzi siarką.-Mówi wskazując na Hoseoka, ten tylko prycha w odpowiedzi.-Wydaje mi się że was znam. Nie byliśmy kiedyś na jednej imprezie ?-Teraz trzeba jej to wyjaśnić.
-Okej słońce, my nie jesteśmy z ziemi.-Zoa milczy. Wstaje z moich kolan i siada przy stole na wolnym krześle. Nie dziwie się pewnie pomyśli że mnie popierdoliło.
-Jesteśmy strażnikami twórcami. Ja odpowiadam za Ziemie.
Wszystko zaczeło się od Słońca i Uranu, jedyna wielka gwiazda i najstarsza planeta. Ich strażnicy Salto-Matka słońce i Sken-Ojciec Uran stworzyli nastepne planety. Kazda planeta rodziła sobie strażnika.
-Merkury, Wenus,Ziemia, Mars, Jowisz, Saturn, Uran, Neptun.-Wymienia Yoongi.
-Mogło by to trwać bez końca, ale matka Salto znikneła.-Powiedział Namjoon, Zoa patrzyła na nas z coraz szerzej otwartymi oczami.
-Merkury i Wenus,
To bliźnieta najstarsze ani jedno ani drugie tronu nie warte,
Ziemia, mocą matki obdarzona,
Mars, dzikość, planeta krwią skąpana
Jowisz, mądrość nie skalana
Saturn, więziony miedzy ciemnymi pierścieniami.
Neptun, zalany matki łzami.
Uran, z ciemności wyłoniony.
Słońce, powróci i zażąda korony.-Wydyktowała Zoa z pamięci.
-Co ty powiedziałaś ziemianko ?!-Krzyknął zwracając się do niej Hoseok.
-Zna przepowiednie, skąd ją zna ?!-Zaczeli podności głos.
Otoczyliśmy Zoe i skupiliśmy na niej wzrok. Cała ta historia zaczęła dziwnie wyglądać.
-Skąd znasz ten wierszyk skarbie?-Pytam całując ją w policzek. Ona się lekko uspokaja.
-Mój ojciec mnie go uczuł, był postrzelony na jego punkcie.-Mówi spokojnie.
-Zna przepowiednie, przeżyła miedzygalaktyczną podróż.-Wymienia Hoseok i zasłania dłonią usta.
-Jest dzieckiem strażnika jakiejś planety to pewne.-Odzywa się Namjoon. Zoa oddycha bardzo niespokojnie dalej nie wie co się tu dzieję. Błędęm było mieszanie jej w to.
Tae przeżył z nią Vultus numen, zna przepowiednie, widzi naszą aure, Zoa jest teraz cześcią mojego świata, martwiłem się jak ona to zniesie, ale jednoczeście chciałem krzyczeć ze szczęścia.C.D.N.
Napiszcie jak wam się podoba ;3
CZYTASZ
Zagramy w klasy ?//Jimin //
FanficMała dziewczynka siedzi sama na huśtawce. Jest upalny dzień. Na jej drobną twarzyczkę pada cień. Cień chłopca który pojawił się znikąd. -Muszę iść Mama czeka.. - Kim jest Mama ? -Zapytał zdziwiony chłopczyk. -Nie wiesz kim jest mama ? Skąd ty się...