prawda

207 11 0
                                    

   Patrzył na mnie oczekują odpowiedzi.
- Nigdy ich nie zdradzę. - powiedziała. Jeśli tak Bardzo chce znać prawdę to niech ją ma.
- A jeśli ci powiem, że od tego zależy twoje życie? - nadal mocno trzymał mnie za rękę.
- To cię wyśmieje. - na mojej twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.
- ach tak? - pościł moją rękę. - To co powiesz na życie swojej rodziny?
Zamarłam. Nie mogę pozwolić by coś im się stało i jednocześnie nie mogę mu nic powiedzieć bo to by oznaczało śmierć moich kolegów. Na szczęście wiem, że jeśli nawet wiedział gdzie była moja rodzina to mój zespół zapewni im bezpieczeństwo. Taka była umowa.
- Nie możesz im nic zrobić. - odrzekłam z przekonaniem.
- Je mogę wszystko.
W tej chwili dojechaliśmy na miejsce. Jest to duży budynek. Wypnięto mnie z auto. Weszłam do środka. Rzesza gdzieś skręcił, a mnie jego żołnierze poprowadzili do jakiegoś pomieszczenia. Usadowili mnie na krześle. Podeszłam do mnie jakaś kobieta i zaczęłam opatrywanie rany. Szczypie jak cholera! Jednak nic nie dałam po sobie poznać. Gdy ona zajmowała się moja raną, ja zaczęłam oglądać pokój. Ma białe ściany i jest tu parę łorzek. To chyba jest ich szpital. Ona skończyła mnie opatrywać i żołnierze zaczęli mnie ciągnąć do innego pomieszczenia. W środku jego stał Rzesza.
- Usiądź. - powiedział zimnym głosem.
- Dziękuję postoje. - odpowiedziałam chamsko.
- Siadaj! - wykrzyknął.
Lepiej na razie go słychać. Usiadłam więc na krześle i czekałam aż się odezwie.
- Słyszałem, że Polacy nigdy się nie poddają. - zaczął rozmowę.
- Bo to prawda. - Co ty kombinujesz?
- To czemu się mnie posłuchałaś?
Co kurwa? Czego on chce?
- Bo miałam taką ochotę. - wolałam na razie nie pokazywać mu, że się go
boję.
- Nie musimy walczyć. - powiedział nie co przyjemniejszym głosem. - Jesteś silna. Potrzebuję takich osób u siebie. Oczywiście twoja rodzina także będzie pod moją ochroną.
- Za tę pomoc chcesz informacji? - domyśliłam się.
- Na dodatek mądra. - wyszczeżył swe kły. - A więc co ty na to?
- Nie zdradzę ich. - odparłam lodowatym tonem. - Nie ma takiej opcji.
- Na dodatek z honorem... - powiedział sam do siebie. - Szkoda, że przez co skarze na śmierć siebie i swoją rodzinę.
Wydał jakiś rozkaz po niemiecku i żołnierz, który tu stał pociągnął mnie za ramię i wyprowadził. Szliśmy tak chwilę aż dotarliśmy do krętych schodów. Zeszliśmy na dół gdzie były lochy. On wepchnął mnie do jednej z nich. Zamknął drzwi na klucz i odszedł. Zostałam sama. Nie wiem co się teraz zemną stanie, ale wiem jedno. Nie zdradzę ich i nie pozwolę by ktoś skrzywdził moją rodzinę. Tylko nie wiem jak mam to zrobić...
================================
Tan rozdział dedykuję @Melgitta220. Dzięki za polecenie tej książki <3. Specjalnie dla ciebie wstawię dziś jeszcze jeden rozdział 😊

Wojna CountryhumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz