2. Nareszcie w domu

992 29 4
                                    

Teraźniejszość

~~Lloyd~~

Cała moja drużyna była zajęta, ale to dobrze, bo muszę iść sam na tą misję. Nie mogę pozwolić, żeby ktoś mnie zauważył. Więc ruszyłem na misję sam. przed tym oczywiście za pomocą spinjitzu przemieniłem swój strój Miałem uratować jakąś dziewczynę z psychiatryka. Bo ponoć miała kłopoty. Mistrz Wu dowiedział się o tym przez medytowanie. Ale ja nie widziałem w tym sensu. Pomimo to nie można wątpić w mądrości mojego wujka. Gdy byłem już na miejscu skierowałem się do szczeliny w dachu. I do niej wszedłem. Na moje szczęście nikogo nie było na korytarzu. Zdziwiłem się, bo był tylko jeden pokój. W pewnej chwili obudziłem się i przetrzymywali ta osobę w laboratorium. Przed drzwiami do pokoju była karta z imieniem ,,Lizzie Arctman".Niestety w pokoju nikogo nie było wiec zacząłem szukać. Usłyszałem rozmowę dwóch mężczyzn.

- Nie budzi się po wczorajszym.

- Złamcie jej rękę to później będzie tego żałowała.

Niestety nie zdążyłem zareagować bo zrobili co zaplanowali. po chwili wywaliłem drzwi i pokonałem przeciwników w mgnieniu oka - nie mieli broni. Wziąłem pobitą i wychudzoną dziewczynę na ręce i wyszedłem z pokoju. Na drodze napotkałem kilka przeciwników, lecz nie zdążyli zaatakować, bo zniknąłem w szczelinie. Którą tam wszedłem. Może straciłem Harumi, ale czuje, że teraz będzie tylko lepiej.

*

Odłożyłem dziewczynę w wyznaczone przez mistrza Wu pokój i wyszedłem.

-Lloyd gdzieś ty się podziewał? - zapytał znajomy mi głos czyli Jay.

- Byłem na misji ratunkowej.

- Ratunkowej?

- Tak wujek mnie po prosił. To dziewczyna nazywa się Lizzie.

- Gdzie ona jest?

- Tam w pokoju, na razie nie wchodź jest nieprzytomna podobno od dwóch dni. i złamali jej dzisiaj rękę ,Wu ją gipsuje.

- Skąd ją uratowałeś ?! - zapytał zdziwiony Jay.

- Z laboratorium.

Potem opowiedziałem to reszcie grupy. Oprócz Kaia bo on zniknął na pare dni, oznajmił że musi odpocząć po walce z ,,oni". Choć sam nadal nie wiem o co z tym chodzi.

~~Lizzie~~

Obudziłam się w nieznanym mi dotąd żółtym pokoju. Natychmiast z niego wyszłam na pewno to jakaś kolejna łapówka. Kiedy wyszłam na korytarz zobaczyłam nieznanego mi rusego poszłam za nim . Za zakrętem zniknął. Poczułam jak ktoś łapie mnie za prawy nadgarstek i przewraca na podłogę uruchomiając.

-Kim jesteś i dlaczego mnie śledzisz! - krzyknął i nagle na jego ręce zawitał ogień.

nic nadal nie mówiłam nie mogłam wogule się ruszyć.

- Kai ! zostaw ją! - krzyknął kolejny nieznajomy blondyn.

W końcu mnie puścił. Jakiś staruszek wyłonił się z zakrętu i zaprowadził mnie do swojego chyba gabinetu.

- Moi ninja cię uratowali z tego laboratorium nie musisz się już bać. Rozumiem, że może być ci ciężko. Musisz tu zostać chociaż i tak nie masz gdzie iść, bo znam twoją historię tylko nie wiem ile tam siedziałaś. Tam gdzie się obudziłaś to twój pokój. Powodzenia. - powiedział.

Tyle pytań, a zero odpowiedzi. W końcu trafiłam do swojego nowego pokoju i poszłam spać. Byłam zbyt zmęczona by obejrzeć cały pokój.

Obudził mnie ten piękny zapach jedzenia. Nie jadłam prawie nic od 8 lat. Nareszcie byłam dość wypoczęta by zwiedzić pokój. Była 8.30 więc obejrzałam go dokładnie. Bo poprzedni był cały szary pościel też i miałam tam tylko łóżko. Ściany były żółte , na jednej z ścian były półki z milionami gatunków książek. Uwielbiałam czytać ,więc ucieszyłam się na fakt, że mam ich, aż tyle. Przy kolejnej ścianie było wielkie łóżko z żółtą pościelą które mi się tak bardzo spodobało. Obok stała wielka szafa wypełniona po brzegi ubraniami. Przygotowałam sobie ubrania i poszłam się umyć w końcu. Łazienka była także przecudowna. Nareszcie wyszłam z pokoju i szukałam kuchni z której wydobywał się ten przepiękny zapach - znalazłam. W kuchni narazie nikogo nie było tylko jakiś - zaraz on jest androidem.

- Cześć jestem Zane, nindroid. Za pięć minut będzie śniadanie i poznasz wszystkich. Ty jesteś Lizzie czyż nie?- kiwnęłam tylko głową wolałam nic na razie nie mówić.

Po zalewie 5 minutach przy stole było już osiem osób razem ze mną. Wszyscy się przedstawili i zabrali do jedzenia. Ja jadłam jak prosiak no ale cóż byłam wygłodzona należało mi się. Ich to nie dziwiło może dlatego że wyglądałam prawie jak prosiak. Po śniadaniu pobiegłam do pokoju przeczytać chociaż jedną książkę. Miałam tyle do wyboru!

Nagle zaczęły się otwierać drzwi. Była to Nya jedyna dziewczyna w klasztorze . Miała pokój obok mnie.

- Widzę, że już się odnalazłaś w nowym pokoju. - Przytaknęłam głową nadal nic nie mówiłam.

- Co czytasz ? O to moja ulubiona książka. nie będę ci przeszkadzać- i wyszła.

Naprawdę szybko zleciało mi te czytanie zakochałam się w tej opowieści. Była już 12.57 czyli zaraz obiad.

Obiad minął szybko. Zane naprawdę nieźle gotuje. Po jedzeniu ninja mieli trening poszłam popatrzeć co oni na nich robią. Zaciekawiło mnie to nawet. W końcu ja też niedługo będę się uczyła. Resztę dnia spędziłam na czytaniu i nadal nie wybyłam z siebie ,ani słowa. Przy kolacji zalali mnie milionami pytań.

Ile tam siedziałaś?

Jak się tam znalazłaś?

Masz moc?

Jesteś niema?

te pytania mnie lekko przygnębiały i stresowały. Nadal mnie jednak nie przełamali. Nawet nie wiem czy mogę im zaufać.

Wreszcie po skończonym dniu upłynęłam w sen.

Mistrzyni dnia i nocy || NinjaGoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz