4. Czy ja się zakochałem?

825 22 17
                                    

~~Lizzie~~
Smacznie sobie spałam, aż tu nagle ktoś mnie zaczął budzić. To był Zane.

- Zane daj pospać ludziom.
Gdy otworzyłam oczy Zane nadal stał przy moim łóżku.
- Która godzina?
- Szósta dwa i czterdzieści dziewięć sekund
- Czemu mnie budzisz tak wcześnie
- Musisz zacząć trenować - oznajmił z kamienną miną. Chyba nie włączył opcji humor.
- O tej godzinie!
- Tak - powiedział stanowczo i wyniósł mnie z łóżka za nogi.

Nawet nie wiem czemu się przed nimi tak otworzyłam.

Gdy byliśmy już na dziedzińcu stworzył cztery lodowe stwory i kazał mi poszukać wewnętrznej siły po czym sobie poszedł. Na szczęście powiedziałam mu wcześniej ze samoobrony się uczyłam. Jak byłam mała chodziłam na sztuki walki. 

- Ok ale fajnie by było jakbyś mi pomógł! - krzyknęłam unikając ataku.

Już go nie było.

Muszę uratować klasztor bo te potwory go niszczą.

Pamiętasz te słowa. Znajdź w sobie siłę.

Po przekonujących słowach mojego sumienia zamknęłam oczy. Poczułam w sobie coś innego . Ułożyłam jakoś ręce i walnęłam nimi w powietrze, a potwory były ogrodzone lodem.

- Szybko się uczysz. 

-Dziękuje Lloyd.

Przyszedł Kai i próbował  rozmrozić lód, ale rozpuścił tylko potwory. Mojego lodu chyba nie da się rozpuścić. 

- Czemu nie mogę stopić twojego lodu.- zapytał Kai

- Nie wiem 

Machnęłam ręką by lód zniknął i tak zrobił ,więc wróciłam do siebie, bo po śniadaniu mam trening spinjitzu. Ręka szybko mi się zagoiła. 

- Umyłam się po męczącym treningu i czytałam książki, aż do śniadania.

Przy śniadaniu.

- Ale wy wiecie, że nie musicie do mnie mówić cały czas Lizzie. Możecie też Liz lub Luz. 

- Okej - zaśmiał się Jay -  Dziś będziemy oglądać film.

- Ok- odpowiedziałam.

Resztę dnia spędziłam jak zawsze czytając książkę. Do chwili gdy sensei poprosił mnie do siebie.

- Czyli tak wiemy że władasz lodem który możesz rozpuścić tylko ty i wiemy tez o ogniu z dzieciństwa. - powiedział staruszek.

- Yhm

- Odkryłem, że władasz też  wodą, wiatrem, piorunami, ziemią, siłą umysłu, metalem, (chodzi tu jakie ma moce polaris z The gifted czyli Lorna Dane) panujesz nad snami i umiesz leczyć

Jesteś tkz. mistrzynią dnia i nocy. 

- Co?!




*

-Klaudia uznaliśmy, że ty dzisiaj wybierzesz film. - powiedział Jay.

- Okej. To obejrzymy  Siła przeznaczenia. Na pewno wam się spodoba. Włożyłam płytę do odtwarzacza i zaczęliśmy oglądać. Przed tym obrałam się w czarne legginsy i biły cropp top dosyć długi.  Gdy weszłam do salonu i poczułam na sobie wzrok. Przez chwilę wszyscy patrzyli się na mnie. Jedna osoba nawet dłużej był to Lloyd. Usiadłam obok Nyi i Lloyda.

~~Lloyd~~

Zobaczyłem jak Luz zasypia na moim ramieniu.

- Nya idę zanieść Luz do pokoju, bo zasnęła.

- Ok idź.

Zaniosłem Luz do pokoju i patrzałem chwile moją księżniczkę zaraz - księżniczkę? Wtedy zdałem sobie sprawę, że się zakochałem. Chwilę jeszcze popatrzałem na nią i poszedłem oglądać dalej film. Po filmie Jay i Cole wparowali do mojego pokoju.

- Co  romeo? - Powiedział Cole

- Ktoś tu się zakochał. - powiedział Jay podnosząc co chwile brwi

- O czym wy w ogóle gadacie?! - zapytałem oburzony.

Podnieśli w tym samym czasie jedną brew.

- Ok dobra no może tak. Piśniecie słówko to nie wiem co wam zrobię.

Chwile jeszcze spałem i poszedłem  spać.

~~Lizzie~~

Obudziłam się w swoim łóżku dziwne, bo pamiętam, że zasnęłam w salonie przy filmie.

Wykonałam poranną rutynę i poszłam do Nyi. 

- Ej Nya wytłumaczysz mi jak znalazłam się wczoraj w łóżku?

- Lloyd cię zaniósł, bo zasnęłaś. 

W tej chwili się zarumieniłam - chwila co. O czym ja myślę.

Zakochałaś się.

Oh no może masz rację, ale na pewno z tego nic nie wyjdzie

-Wiesz co wydaje mi się, że Lloyd cię kocha.

Czar prysł 2-0 dla mnie

- Tak uważasz

- Noooo . O ja ty go też kochasz.

-Nie no coś ty!

- No niech ci będzie ale ja wiem swoje.

**

Tym razem trening zaczęłam po obiedzie i tym razem z Lloydem. Zostałam na reszce strój. Połowa stroju była z słońcem a tło było niebieskie druga była z księżycem i żółtym tłem. Będę się uczyła o jakimś spinjitzu czy coś i muszę pokonać tor przeszkód. Na początku zrobiłam 70 pompek, bo mi mój tymczasowy  trener kazał. To była podobno tylko rozgrzewka. W końcu gdy już byłam przy końcu zadania. Odpalił tor przeszkód szło mi całkiem nieźle. Lecz niewystarczająco. I mnie coś nagle walnęło w plecy.

~~ Lloyd~~

Otrząsnąłem się i zobaczyłem że Luz walnęła jedna z przeszkód. Całe plecy były w krwi, bo przeszkoda miała kolce.  Dziewczyna zaczęła nagle świecić na biało w ogóle nie wiedziałem o co chodzi. Jej rana znikła. 

- Co się stało? - zapytała siadając i była jeszcze lekko roztrzęsiona.

- Walnęłaś się. Na dziś już koniec treningu. Możesz iść odpocząć.

Mistrzyni dnia i nocy || NinjaGoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz