Od autorki: Właśnie zrobiłam cały słój (nie słoik) karmelu. Nie wiem po co
N I A L L
Nie mogłem spać, nie byłem w stanie pracować. Myślałem wyłącznie o Zaynie i Amelii, która nas szantażowała. Zerwanie z nim nie było wystarczające, wciąż zerkałem na niego, dokładnie jak wtedy, gdy wcześniej przestaliśmy rozmawiać.
Po raz kolejny z westchnieniem zakreśliłem odpowiedz, która jednak była poprawna na sprawdzianie jednego z uczniów i westchnąłem, odkładając kartkę. Zerknąłem na zegarek pokazujący drugą w nocy i wstałem z kanapy idąc do kuchni by zrobić sobie kawę.
Wracając do salonu, usłyszałem swój telefon. Znowu Zayn.
Zacisnąłem wargi i zignorowałem pierwsze połączenie. Tak będzie lepiej, pomyślałem. Jednak przy drugim i trzecim..
- Zayn, przestań do mnie wydzwaniać - wyszeptałem do telefonu, przymykając oczy - Nie możemy się spotykać - rozchyliłem szeroko powieki, wpatrując się przed siebie, słysząc szloch po drugiej stronie słuchawki. Wyprostowałem się - Zayn?
- M-m-oja m-ama - praktycznie słyszałem jak trzęsie się od płaczu - Mia-ła wy-wypadek - wysapał a ja nie miałem pojęcia co mogę zrobić.
- Gdzie jesteś Zayn? - spytałem cicho - Oddychaj, proszę - poprosiłem szeptem czując jak pęka mi serce na dźwięk płaczącego osiemnastolatka. Nie wyobrażałem go sobie, takie bezbronnego, zapłakanego. Zawsze był moim uśmiechniętym Zaynem.
- W szpitalu - wymamrotał pociągając nosem, już odrobine spokojniejszy - Operują ją..
- Co z twoją siostrą?
- Ci-ciotka przyjechała jak tylko się dowiedziała - powiedział odchrząkując. Siedziałem na kanapie, nie mając pojęcia jak mocno ściskam oparcie mebla - I jest z nią teraz w domu. M-mogę przyjechać.. do ciebie?
- Tak, oczywiście - odparłem bez wahania - Czekaj Zayn, nie wsiadaj za kierownice - poprosiłem szybko - Weź taksówkę, zapłacę za nią. Po prostu nie prowadź w takim stanie - wyszeptałem a na myśl, że przez to jak załamany jest, sam mógłby mieć wypadek, zrobiło mi się słabo. Rozłączył się, a ja czekałem.
Stałem przed budynkiem, kiedy taksówka podjechała. Podałem kierowcy przez okno pieniądze i patrzyłem jak Zayn wysiada z auta.
- Chodź - wyszeptałem łapiąc go za rękę i prowadząc do mieszkania. Jak tylko znaleźliśmy się za moimi drzwiami, przytuliłem mocno Mulata, który od razu zaczął płakać - Wszystko będzie dobrze - szepnąłem, stając na palcach by móc delikatnie głaskać jego ciemne włosy - Twoja mama jest wspaniałą, silną kobietą, która nie zostawi swoich dzieci - powiedziałem a on przytulił mnie mocniej - Zrobiłem ci herbaty, usiądź.
Usiadł na kanapie, a ja niosąc mu kubek z parującą cieczą, wpatrywałem się w jego buzie. Oczy miał opuchnięte i czerwone od płaczu. Dłonie chłopaka drżały. Podałem mu herbatę, siadając obok niego.
- Wiesz co się stało? - spytałem obserwując go. Chciałem móc zrobić cokolwiek by nie był taki smutny.
- Wracała z pracy, została dłużej, bo jakaś jej koleżanka nie miała z kim zostawić dziecka. Przechodziła przez pasy, kiedy ktoś ją potrącił. Podobno mężczyzna miał jakiś atak - wyszeptał wpatrując się w kubek, który trzymał na udach. Sięgnąłem, ścierając kciukiem jego łzy - Mogę zostać na noc? Nie chce wracać do domu - spytał spoglądając na mnie brązowymi, błyszczącymi oczami. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
- Nie musisz pytać.
Siedzieliśmy w ciszy przez następną godzinę, potem położyliśmy się do łóżka. Zayn leżał przytulony do mojego brzucha, jednak wiedziałem, że nie śpi. Głaskałem go delikatnie po głowie, chcąc by zasnął. Był wyczerpany, powinien odpocząć.
- Mogę zmienić szkołę - wyszeptał nagle, a ja zmarszczyłem brwi, wpatrujac się w sufit mojej sypialni - Przeniosę się gdzie indziej, wtedy będziemy mogli być razem, bo nie będziesz już moim nauczycielem.
- Zayn - westchnąłem - Nie rób tego. To bez sensu..
- Ale ja cię kocham Niall - powiedział, zaciskając dłoń na kołdrze, którą byliśmy przykryci - I nie chce cię tracić.
Sam nie wiem dlaczego moje oczy wypełniły się łzami. Zamrugałem szybko by je odgonić, a one na przekór, spłynęły po moich skroniach.
- Ja ciebie też - odszepnąłem uśmiechając się do siebie smutno. Naprawdę go kochałem - Coś.. coś wymyślimy. Śpij Zayn - mruknąłem, pozwalając mu mocniej owinąć ramiona wokół mojego brzucha.
Z A Y N
Moja mama obudziła się następnego dnia po operacji. Miała uszkodzoną nogę, jednak czuła się dobrze, a przynajmniej tak mówiła. W szkole, z jakiegoś powodu każdy kto mnie znał, wiedział o tym co się stało mojej mamie. W tym Amelia, która podeszła do mnie z opuszczoną głową.
- Słyszałam o twojej mamie - powiedziała stając naprzeciwko mnie, z boku korytarza i nie patrząc mi w oczy - Przykro mi Zayn. Chciałam cię też przeprosić. To co robiłam.. Już nie będę - wyszeptała niepewnie łapiąc ze mną kontakt wzrokowy - Nikomu nie powiem.
Wyminąłem ją, ignorując co do mnie powiedziała i skierowałem się do klasy w której powinienem mieć technikę z Niallem. Moje zaskoczenie było nie do opisania, kiedy powitała nas obca nauczycielka, informując o tym, że Pan Horan nie będzie nas już uczył.
Spojrzałem na Amelię, która mrugała zaskoczona. Więc to nie jej sprawka?
Na przerwie zadzwoniłem do Nialla, wchodząc do łazienki.
- Wszystko okay Zayn? - to było pierwsze co usłyszałem. Oparłem się o drzwi kabiny, w której się zamknąłem.
- Czy u mnie okay? Gdzie jesteś? Czemu nie będziesz nas już uczył? - spytałem nerwowo przeczesując palcami włosy i krążąc w kółko w małej kabinie.
- Spokojnie - zaśmiał się cicho - Myślałem o tym dużo. Pamiętasz jak zaproponowałeś, że zmienisz szkołę? Więc kiedy za pierwszym razem się pokłóciliśmy, przyznam, że szukałem innych ofert pracy i dostałem propozycje od jednej z naprawdę dobrych szkół. Jak do nich zadzwoniłem, oferta wciąż była aktualna a ja jestem już nauczycielem w liceum w Westminster. Skoro nie jestem już twoim nauczycielem, a wyłącznie sporo starszym chłopkiem, to co zjesz na kolacje?
CZYTASZ
bad things • ziall ✔️
Fiksi PenggemarZamykam za nami drzwi od klasy, za moment jego wargi lądują na tych moich i wiem, że nie powininem, ale oddaje pocałunki mojego ucznia