11

261 17 3
                                    

Następnego dnia rano, dowiedziałam się od Michaela, że do jego rezydencji przyjeżdżają małe dzieci. Ucieszyłam się na tę wiadomość, uwielbiam spędzać czas z małymi dziećmi. Moja siostra zawsze mi powtarza, że zachowuję się bardzo dziecinnie, ponieważ z moim bratem często jak małe dziecko się wygłupiam. Moi rodzice twierdzą, że robiąc tak dobrze wpływa na Antka, ponieważ Laura tak bardziej do poważnego życia do przygotowuje, a ja bawiąc się z nim pomagam mu zostawić u niego te małe dziecko, nawet w dorosłym życiu.

Ponieważ pogoda dziś nie był tak ciepła jak wczoraj, ubrałam na siebie szarą bluzkę na krótki rękaw z napisem I like dance do tego czarna zapinana bluza i dżinsy z dziurami, a na nogi czarne trampki. Na szyję założyłam naszyjnik z inicjałem mojego imienia, a włosy związałam w wysokiego kucyka.

Zeszłam na dół by pomóc Oldze przygotowywać śniadanie, ponieważ jeszcze nie było gotowe. Oczywiści ona jak to zwykle protestowała, ale postanowiła odpuścić. Dziś na śniadanie były tosty z ananasem, ble nie lubię ananasa, nie wiem jak ludzie mogą go jeść, a zwłaszcza do tostów, dlatego zrobiłam sobię dwa oddzielne tosty z szynką, serem i cebulką.

Nakryłam stół i to akurat w samą porę, bo pan wiem wszystko najlepiej właśnie zaszczycił nas swoją obecnością zchodząc na dół.
- Dzień dobry miłe panię, widzę, że śniadanie gotowe - powiedział Michael.
- A dzień dobry, tak jest gotowe, ale ci co go nie przygotowywali nie są na nie zaproszeni - powiedziałam uśmiechając się.
- Tak, bardzo śmieszne, jak ja lubię te twoję poczucie chumoru, a teraz zasiadaj do stołu śniadanie jeść, bo zaraz dzieciaki będą - powiedział Michael śmiejąc się.

Po śniadaniu wychodząc, sięgnęłam szybko małe prezenty, które przygotowałam dla dzieci. Z tego co mi Michael powiedział tych dzieci jest ze 20, czyli 8 dziewczynek i 12 chłopców, dlatego przygotowałam rysunki przedstawiające postacie z bajek i komiksów, a do tego słodzycze dla nich kupiłam, mam nadzieję, że dzieciaki będą zadowolone.

15 minut później przyjechał autobuś z dziećmi i tak jak Michael mówił było ich 20-stu. Niektóre z nich były niepełnosprawne, inne cierpiały na raka, co mnie naprawdę zasmuciło, ale Mike powiedział mi, żebym nie płakała przy nich, w ten sposób nie będę im przypominać w jakiej sytuacji są. Podeszłam do tych dzieciaków i porozdawałam im prezenty ode mnie, były one bardzo zadowolone. Ja podziwiam je, mimo sytuacji w jakiej się znajdują potrafią się cieszyć z tak drobnych rzeczy w przeciwieństwie do mnie, ja jestem całkiem zdrowa, a mimo to nie potrafię sobię poradzić z tym co mi się przytrafiło.

Mike razem z niektórymi dzieciakami zagrał w piłkę nożną, inne dzieci oczywiście pod nadzorem opiekunów udały się do wesołego miasteczka.
Został mi jeszcze jeden rysunek, ale nigdzie nie mogłam dostrzec dziewczynki (bo to właśnie rysunek książniczki mi został) która go nie dostała, postanowiłam więc zapytać o to Michaela.
- Mike słuchaj - odwrócił się do mnie przerywając grę z dziećmi - wiesz, został mi jeszcze jeden rysunek księżniczki, ale nigdzie nie mogę znaleść dziewczynki, która go nie dostała - powiedziałam.
Mike rozejrzał się w poszukiwaniu naszej zguby i jego wzrok padł na dziewczynkę, która stała ze swoim opiekunem bardzo smutna.
- Widzisz tę dziewczynkę - wskazał na nią - ma na imię Nela, czesto tu przyjeżdża, ale nigdy nie chce się bawić z innymi dziećmi, jej opiekunowie mówią, że niedawno wykryto u niej białaczkę i od tago momentu nie chce jeść i nie chce przyjmować leków, całkiem się załamała - powiedział Mike na co zrobiło mi się przykro.
- Jeśli chcesz to idź się z nią pobaw, o ile będzie chciała - dodał.

Postanowiłam do niej podejść i wręczyć jej prezenty ode mnie. Ona zauważyła, że idę w jej kierunku, dlatego ukryła się za swoim opiekunem.
- Cześć, jestem Iga, a ty pewnie jesteś Nel tak - spytałam na co przytakneła - proszę to dla ciebie - powiedziałam, podając jej rysunek i słodycze.
- Dziękuję - powiedziała nieśmiało przyjmując ode mnie prezent.
- Chciałabyś ze mną w piłkę pograć lub pobawić się - spytałam z uśmiechem.
- Nie sądzę, że będzie chciała się bawić - wtracił jej opiekun.
- No chodź, zobaczysz będzie fajnie, wywiniemy kilka psikusów Michaelowi, co ty na to - nie odpowiedziała znowu, ale kącik jej ust drgną do góry.
- A czy ja widziałam mały uśmiech, no nie daj się prosić - powiedziałam z uśmiechem na co ona się zaśmiała i w końcu się zgodziła.

Wybrałyśmy piłkę do siatkówki, nauczyłam ja kilka odbić, które muszę przyznać, całkiem szybko załapała.
- A teraz patrz, zakład, że uda mi się piłkę odbić nogą i trafić do tego kosza - wskazałam na kosz od koszykówki, który był jakieś dwa metry od nas.
- Napewno nie dasz rady - powiedziała śmiejąc się.
- Ja nie dam rady pff zaraz się przekonamy.
Odbiłam piłkę nogą i ona zamiast do kosza polecieć to udała się w kierunku Michaela i uderzyła w jego głowę.
- Ała, kto rzucił przyznać się - popatrzył w naszą stronę i chyba domyślił się, że to my więc zaczą kierować się w naszą stronę.
- Szybko, wiejemy - powiedziałam do Neli i obie zaczęłyśmy biec.
- Możecie uciekać, ale ja i tak was złapię - krzyknął w nasą stronę Mike.

Wziąłam Nel na ręce, bo trochę zwalniała i pobiegłyśmy się gdzieś ukryć. Znalazłyśmy kryjówkę blisko basenu i ukryłyśmy się tam.
- Hej co ty na to, żeby wepchnąć Michaela do basenu - szepnęłam do niej.
- Tak zróbmy to - odpowiedziała chichocząc cicho.
Na naszę szczęście Michael stał tyłem do nas blisko basenu, za pewne próbował nas znaleźć. Wstałyśmy i wyszłyśmy z naszej kryjówki zakradając się do niego i szybki ruchem wepchnęłyśmy go do basenu. Najpierw on zanurkował, a potem wynurzył się, wycierając oczy. Przybiłyśmy sobię z Nelą piontkę, obię się przy tym śmiejąc.
- No wiecie co dzięki, no poczekajcie tylko jak was dorwę to obie będziecie się śmiać baranimi głosami - powiedział Mike i zaczą chlapać nas wodą, na co zaczęłyśmy krzyczeć i szybko zwiałyśmy.

Usiadłyśmy w cieniu pod drzewem, śmiejąc się i odpoczęłyśmy chwilę.
- Bardzo ładnie rysujesz - powiedziała Nela patrząc na mój rysunek który jej dałam.
- A dziękuję - odpowiedziałam z uśmiechem.
- A umiałabyś mnie narysować - spytała.
- Jasne mogę spróbować yyy usiąć na przeciwko mnie i spróbuj się nie ruszać - ustawiłam ją tak, żeby cienie i światło na nią dobrze padały. Wyjęłam szkicownik i ołówki, które wcześniej schowałam w moim worku i zaczęłam ją rysować. Szkic nie zają mi wiele czasu, nabrałam już takiej wprawy, że mogłabym robić szkice z zamkniętymi oczami. Trochę gorzej było z cieniami, naszczęście zajęły mi one ponad godzinę i cały rysunek był już gotowy.
- Proszę, skończyłam - oznajmiłam wyrywając kartkę z szkicownika i podając jej.
- Ale ślicznę dzięki - powiedziała z uśmiechem i mnie przytuliła, co ja trochę z niechęcią odwzajemniłam. W tym momencie zauważyłam jak Michael (przebrany już) idzie w naszą stronę, pewnie chciał nas dorwać, ale w tym momencie Nela do niego podbiegła.
- Michael, zobacz jak mnie Iga narysowała - Michael wzią od niej rysunek i uśmiechną się, postanowiłam do nich podejść.
- Wow, ale ładnie normalnie jak bym widział zdjęcie - stwierdził Mike.

Reszte popołudnia spędziliśmy na wygłupianiu się, zabawie w parku rozrywki i wywijaniu żartów Michaelowi, co to ostatnie skończyło się oblaniem wodę, ale było fajnie. Wieczorem po całym dniu zabawy z dziećmi musieliśmy się z nimi niestety pożegnać, co było dla mnie trudne, ale Nela obiecała, że będzie do mnie dzwonić, dlatego podałam jej mój numer. Padłam na kanapę w salonie zmęczona i wyczerpana.
- Rety jeszcze nigdy nie widziałem, aż tak zadowolonej Neli, masz na nią dobry wpływ - powiedział Michael wchodząc do salonu i siadając obok mnie.
- Tak się cieszę, że chociaż na chwilę mogłam przywrócić jej uśmiech - powiedziałam ziewając.
- Oj wyglądasz na zmęczoną - stwierdził Michael patrząc na mnie.
- Ta, rety kto by pomyślał, że jedna mała dziewczynka może aż tak mnie wykończyć - powiedziałam znowu ziewając.
- Idź może lepiej spać do siebie, bo jeszcze mi tu zaśniesz - stwierdził Mike.

Wstałam ruszając w stronę schodów, oczywiście byłam na tyle wykończona, że nogi plątały mi się wchodząc po schodach, więc Mike pomógł przytrzymując mnie i zaprowadził do pokoju. Nie chciało mi się już iść myć, dlatego przebrałam się w piżame i padłam zmęczona spać.






Witam w kolejnym rozdziale z góry przepraszam jeśli będą jakieś błędy mam dysortografie czyli takie zaburzenia w pisaniu więc piszcie w kometarzu jakie błędy popełniłam postaram się je poprawić. Mam nadzieje że rozdział się spodobał zostawcie coś po sobię w postaci gwiazdek i komentarzy pozdrawiam i do następnego 😘😘😘😘.

Nie poddawaj się. Korekta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz