3

486 29 9
                                    

Nie mogę uwierzyć własnym oczom, nie to się nie dzieje naprawdę. Właśnie znalazłam się na planie teledysku Michaela Jacksona.

Szybko biegnę by się ukryć i mając nadzieję, że nikt mnie nie zauważył. Ale i tak nie mogłam się powstrzymać, więc wychyliłam  się by zobaczyć mojego idola w akcji. Z tego co się orjentuje to jest chyba piosenka They Don't Care About Us, którą swoją drogą uwielbiam.

Zamknąłam oczy by móc wsłuchać się w muzykę, pierwszy raz widzę jak Michael nagrywa teledysk, to jest takie niesamowite.

W pewnym momencie orjentuje się, że muzyka nagle ucichła. Otwieram oczy i widzę że Michael rozmawia z kamerzystą. W chwili ich nieuwagi postanawiam szybko pójść po moją deske i po woli wracać, jednak to nie było mi dane.

Gdy już miałam się rozejrzeć, czy nikt nie patrzy zauważyłam, że Michael akurat spogląda w moją stronę. No to wpadłam. Szybko cofam się i ukrywam za murem. Na moje szczęście usłyszałam znowu muzykę, co pewnie oznacza, że do nagrywania wrócili.

Szybko wychylam się z powrotem upewniając się, czy nikt na mnie uwagi nie zwróci, ale ku mojemu zdziwieniu nie było nigdzie Michaela tylko kamerzyści. Pomyślałam, że to pewnie część teledysku, więc postanowiłam iść po moją deskę i szybko się potem zwijać.

- Witaj - usłyszałam nagle i zobaczyłam, że Michael wyskoczy, jak się okazuje, ze swojej kryjówki.

Przestraszona, odwróciłam się i zaczęłam biec, zapominając o mojej desce, jednak nie zrobiłam nawet pięciu kroków gdy poczułam jak ktoś mnie łapie.

Gwałtownie mnie ta osoba odwróciła i jak się okazało to byli jego ochroniarze, Chris i Dylan. Oboje stali na przeciwko trzymając mnie za ramiona, bym nie uciekła. Za nimi stał Michael z moją deską w ręku po którą musiał wcześniej pójść.

- No nie, to znowu ty - powiedział chyba Chris, jeśli dobrze pamiętam.

- Chris, Dylan jakże miło mi was znowu widzieć, wy moje stare kochane mordeczki - powiedziałam z sarkastycznym uśmieszkiem.

- Ile razy mamy mówić, że tu nie wolno przychdzć.

- Pomyślm chwilę, a ile razy już tutaj przychodziłam - powiedziałam i uśmiechnęłam się do nich słodko.

- Nie wnerwiaj nas, tylko wynoś się stąd zanim będziemy musieli użyć drastycznych metod - odezwał się Dylan.

- Oj Dylan, Chris żyjemy w wolnym kraju, tu każdy chodzi sobie gdzie chce i kiedy chce - powiedziałam ze słodkim uśmiechem, w odpowiedzi usłyszałam śmiech Michaela.

- Ja przepraszam, że się wtrące w te wasze pogaduszki, ale jeśli mogę wiedzieć, skąd się znacie - odezwał się Michael z trudem utrzymując powagę.

- Mieliśmy te przyjemność poznać ją tydzień temu, kiedy grała na gitarze niedaleko stąd, przez dobrą godzine wykłucała się z nami, że nigdzie nie pójdzie - odpowiedział Dylan.

Uśmiechnęłam się na te wspomnienie, grałam wtedy na gitarze, zresztą jak zwykle by zarobić trochę pieniędzy, wpewnym momencie podeszli do mnie i kazali mi się stąd wynosić więc zaczęłam się wykłócać.

- O jak miło, że pamiętasz nasze pierwsze spotkanie - odpowiedziałam denerwując ich jeszcze bardziej, o ile to było możliwe.

- Ugh lepiej nas już nie wnerwiaj, tylko się stąd wynoś i nie waż się zaczynać znowu tej gadki o wolnym kraju.

- Oj mordeczko nie gorączkuj się już tak, złość piękności szkodzi...

- Ale, oni mają racje, powinnaś już iść- wtrącił spokojnie Michael.

- Dobrze, przepraszam już idę, chciałam tylko odzyskać moją deskę i już mnie tu nie ma - powiedziałam wskazując na deskę, którą trzymał Michael. Podszedł do mnie i mi ją podał.

- Dziękuję, jaśnie Pana - powiedziałam, teatralnie się kłaniając.

Rzuciłam deskę na ziemie i już miałam odjeżdżać, jednak nie przejechałam nawet trzech metrów, gdyż poczułam na ramieniu czyjąś rękę.

- Co znowu, przecież...- zaczęłam z lekką irytacją, ale przestałam mówić gdy zobaczyłam kto przede mną stoi.

- Zaczekaj chwilę, może zdradzisz mi jak masz na imię?- zapytał mnie Michael.

- Iga.

- Iga, masz bardzo ładne imię, ale dość żadkie.

- Dlatego, że jestem z Polski.
- Z Polski, fajnie lubię ten kraj, to jeden z moich ulubionych.

- A dziękuję, bardzo mi miło- odpowiedziałam.

Pomachałam mu już na pożegnanie z zamiarem odjechana, kiedy znowu mnie zatrzymał.

- Ale czekaj, skoro jesteś z Polski to co ty tu robisz, tak całkiem sama - zmurowało mnie.

Nie chciałam mu opowiadać o tym, dlaczego i jak tu trafiłam, bo słabo go znam, a tamto wydarzenie nauczyło mnie, że lepiej tak szybko nie ufać ludziom. W końcu dotarło do mnie, że za długo się zamyśliłam, dlatego szybko rzuciłam jakąś odpowiedź.

- Eee...na wakacjach jestem - odpowiedziałam szybko bez namysłu.

Michael tak dziwnie na mnie spojrzał, zapewne musiał wyczuć, że kłamię dlatego postanowiłam się odezwać za nim będzie chciał, żebym się tłumaczyła.

- Ja już musze spadać, pa - rzyciłam szybko

- Dobrze, to do zobaczenia, mam nadzieje - powiedział i odszedł w swoją stanę, a ja za to postanowiłam już wrócić do hotelu.

Nie poddawaj się. Korekta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz