Chęć do walki

145 16 32
                                    


Karma

Jesteśmy ze sobą już ponad miesiąc i jak na razie nie wiele się zmieniło..... Ni dobra zmieniło się i to sporo. Nagisa na każdym naszym spotkaniu rzuca mi się na szyje jak by mnie wieki nie widział a było to zaledwie wczoraj. Widzę to jaki jest szczęśliwy że mnie ma i to napawa moje serce szczęściem. Bo właśnie takiego chce go cały czas widzieć. To jest mój mały skarb dla którego wszystko zrobię. I nie chce go stracić. Dlatego będę go namawiał na każde leczenie jakie będzie chciał wdrążyć mu ojciec. Bo chce by żył i cieszył się nim razem ze mną. Bo on to jest moje małe szczęście dla którego ja sam żyję i bez niego już sobie nie poradzę.

Byłem w domu gdzie mieszkają moi mogę powiedzieć przyjaciele. Bo dziś Nagisa jechał do szpitala na badania więc muszę czymś zając myśli. Choć to trudne bo martwię się o niego. Wczoraj mówił że trochę słabo się czuje. Mam nadzieję że rak nie mam z tym nic wspólnego albo że nie ma pogorszenia. Rany chce czymś innym zająć myśli ale nie potrafię tak się nie da. Za bardzo się martwię by od tak robić coś co i tak nie będzie mieć sensu. Ehhh.... zajmij czymś myśli zajmij. Nie mogę....

Usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości i od razu wyjąłem telefon i odczytałem ją. Była od Nagisy że zostaje w szpitalu bo lekarze muszą go dokładnie zbadać i uważają że coś zaczyna się złego dziać. Teraz to na pewno jestem spokojny. Od razu napisałem czy jego rodzice są i czy będę mógł przyjść. Zamiast napisać mi dobre wieści załamuje mnie jeszcze bardziej. No nic teraz czekać na odpis choć dla mnie i tak to będzie trwać wieki.

Po jakiś dwudziestu minutach dostałem wiadomość i mogę teraz do niego przyjść bo jest sam rodzice już poszli. Uśmiechnąłem się zadowolony i od razu pokierowałem się do szpitala.


Nagisa

Leżałem w łóżku. Sam byłem w sali więc miałem spokój co mnie cieszy bo nie lubię kiedy ktoś tu jeszcze leży. Nie lubię tego a już trochę przez ten czas się należałem i nie raz z kimś byłem co mi przeszkadzało. Ale chciałem by Karma przyszedł do mnie bo chce go zobaczyć. Mimo że widziałem go wczoraj to już za nim tęsknie. Nasz związek jest dość delikatny ale Karmie to nie przeszkadza więc..... A nie chce być teraz bez niego bo nie dam sobie rady. Lekarze nieźle mnie wystraszyli i boje się że jest pogorszenie. Nawet czuje się jakoś słabo od kilku dni. Teraz kiedy go mam nie chce umrzeć ale ....przecież zwykłe "nie chce" nic tu nie da. Chciałbym by to że jestem chory było tylko złym snem. Koszmarem który sporawi że zaraz się obudzę i będę całkiem zdrowy i będę leżał u boku mojego ukochanego. Tylko ....to zwykłem marzenia które nigdy się nie spełnią. Jestem chory i tego nie zmienię. Tak okrutna prawda mnie zaczyna dobijać i tylko dzięki niemu jeszcze nie oszalałem i mogę normalnie funkcjonować.

Tylko on dał mi powód do życia i chęć do walki o nie. I nie poddam się bo chce być z nim i zrobię wszystko by tak było. By być z nim dłużej i pokochać go jeszcze mocniej. Tylko dzięki niemu widzę świat w ciepłych kolorach i wiem że jest osoba której na mnie naprawdę zależy i to jest on. Tylko jego mam i dla niego będę się starał by dać mu radość a nie smutek.

Usłyszałem że ktoś wchodzi powoli więc odwróciłem się w stronę drzwi i ujrzałem jego. Od razu się uśmiechnąłem na jego widok.

- Witaj kochanie. Tęskniłem.

- Wiem że tęskniłeś.

Podszedł do mnie i delikatnie ucałował w czółko. Co było dla mnie bardzo przyjemne. Kocham te jego ciepłe i czułe usta. Są takie że czuje się przy nich stuprocentowo przyjemnie.

- Jak się czujesz?

Usiadł na krześle przy mnie i złapał mnie za rękę.

- Teraz kiedy jesteś to o wiele lepiej.

- Ale ja pytam poważnie.

Wiem to że się martwi ale nie chce go nie potrzebnie niepokoić i wolę to zachować dla siebie.

- Trochę słabo ale jest dobrze

- Na pewno? Bo widzę że jesteś słaby.

- No jestem ale to nic nie zmienia. I tak nie mam na to wpływu bo leki mi na to nic nie dadzą.

- Przestań tak mówić bo to nie prawda. Na wszystko można pomóc.

- Ale na taką chorobę nie ma zawsze pomocy.

- Uwierz w siebie kochanie. Zobaczysz że da ci się pomóc.

- Wiem bo tylko dzięki tobie mogę w to uwierzyć.

Uśmiechnął się do mnie a ja do niego. Wystawiłem ręce do niego tak by wiedział o co mi chodzi i od razu załapał. Usiadł obok mnie i mocno przytulił.

- Tego mi bardzo brakowało. Te twoje ciepło jest niezwykłe i chce je czuć znacznie częściej.

- Poczujesz jej jeszcze nie raz zobaczysz.

- Mhm...

Siedziałem tak przytulony do niego jeszcze długo bo wiem że nie długo kończą się godziny odwiedzin i będę sam bez niego. 

- No dobra kochanie ja się zbierał bo mam jeszcze coś do załatwienia.

- No dobrze. Tylko przyjdziesz jutro?

- Tak przyjdę kochanie spokojnie.

Wstał i kierował się do drzwi.

- Pa słoneczko. Do jutra

- Paaa Karmuuuś

Zaśmiał się cicho kiedy go tak nazwałem i wyszedł. Położyłem się na boku i zamknąłem oczy bo byłem zmęczony. A przez całą noc śnił mi się mój kochany Karma.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

Wiem nie było nic w środę ale miałam przez te dni problemy z zębem i nie dałam rady nic napisać. Ale teraz i się udało więc go wam daje. No czyli jeszcze trzy rozdział i mamy koniec. Ale jeszcze sama nie wiem czy koniec będzie smutny czy szczęśliwy. Może dam wam na to tym razem decyzję. Napiszcie mi w komentarzach jaki koniec chcecie tu zobaczyć a ja wezmę odpowiedzi pod uwagę. No to na tyle ode mnie o do zobaczenia Misie!!!!

Nie trać CZASU ( KarmaGisa )Where stories live. Discover now