Nagisa
Byliśmy już niedaleko, a on nie odzywa się od wyjścia z parku. Mam nadzieje, że nie pomyliłem się co do niego. Nie chciał bym mieć później problemów.
- Jesteśmy na miejscu.
Ogłosił, stając przed dość sporym zrujnowanym blokiem. Wyglądał jak by miał się zaraz rozpaść. Ale ufnie podążałem za nim, z myślą, że wygląd nie zawsze jest ważny, ale w tym przypadku no jest na odwrót.
- I ty płacisz za mieszkanie w takim miejscu?
Wolałem się upewnić, bo jeśli tak to uważam to z oszustwo. Przecież za takie mieszkanie, nie dał bym złamanego grosza.
- Nie. To jest miejsce gdzie spotykam się z moimi ludźmi. Nie mieszkam tu, tylko w innej części miasta. A, że często tu nocuje, to można to nazwać moim drugim domem.
Spotyka się tu ze swoimi ludźmi? Czyli ...sam nie wiem kim są.
- Jesteś ich jakimś szefem?
- Nie, po prostu te małolaty nie umieją sobie poradzić z prostymi rzeczami. I są dość niezdarni, i po prostu pomagam im tu przetrwać.
- To są takie sieroty?
- W sumie tak. Nie mają domu ani rodziny więc mieszkają tu, a ja im pomagam.
- Mimo tego jaki jesteś i jaki masz pseudonim, to jesteś naprawdę uczynnym człowiekiem.
- Uczynny, to nie to słowo. Ono do mnie nie pasuje.
Uśmiechnął się delikatnie i szedł dalej. Nie wiem gdzie mnie prowadzi, ale coraz bardziej boje się tu chodzić. Kiedy byłem koło zakrętu przy wejściu do kolejnego korytarza, jedna z desek się ułamała, i noga wpadła mi do środka. Przez co upadłem na ziemie. A miałem racje, że boje się tu chodzić. Jak tylko mnie zobaczył co się stało, od razu do mnie podszedł.
- Wszystko dobrze?
- Ał ...chyba tak. Pomożesz mi? Ciężko mi wyjąć nogę z pomiędzy tych desek.
Złapał mnie za ręce i pomógł wstać. Kiedy już byłem w pełni na równym, no nie do końca, ale grudzie poczułem jak boli mnie ta noga. Ale kiedy na nią spojrzałem to nic nie zauważyłem.
- Boli cię?
- Trochę, ale to nic takiego. Możemy iść dalej.
Pokiwał głową i szedł dalej, a ja za nim. Kiedy w końcu byliśmy tam gdzie chciał mnie zaprowadzić to, ...ten pokój wyglądał w miarę przyzwoicie. W porównaniu do reszty domu, do to jest luksus.
- To jest pokój w którym aktualnie nocuje. Dlatego tak dobrze wygląda.
- Aha, no to wiele wyjaśnia.
Usiadłem na łóżku bo żadnego krzesła nie zauważyłem. I rozmasowałem obolałe miejsce na nodze.
- To jak powiesz mi co tam z tą twoją "rodziną"?
- Ahh....to jest bardziej skomplikowane.
- Mamy czas noc jest długa.
Jest w nim coś co sprawia, że nie umiem kłamać, a tym bardziej czegoś ukryć.
- Ja nigdy nie byłem przez nich kochany. Zawsze czułem się obco w śród nich, i w ogóle w domu. Nie miałem żadnego wsparcia ani pomocy. Wszystko robię sam, a i tak zawsze coś źle. A na dodatek, to co się stało parę miesięcy temu całkiem mnie zrujnowało.
- Co takiego?
Mam mu powiedzieć czy nie? Rany, co jak mnie od razu stąd wyrzuci, albo powie, że tak bywa.
- Ja ...jestem chory. Ale nie tak zwyczajnie.
- Masz jakąś ciężką chorobę, tak?
- Dokładnie, i teraz to w ogóle jestem tym najgorszym. Mam wrażenie, że cały świat stanął przeciwko mnie. Że ja już nie mogę być szczęśliwy, tylko nadane mi cierpieć.
Nic nie mówi pewnie czeka aż skończę.
- Ten ojciec to chce mnie na siłę wyleczyć uważa, że wszystko da się zrobić jak się ma pieniądze, ale tak nie jest. A matka wielce troskliwa, a przez te siedemnaście lat miała mnie w nosie. Jestem porażką która nic nie potrafi, umiem być tylko ...,właściwie to nic nie umiem.
- Każdy jest spostrzegany inaczej. Każdy widzi człowieka jak chce, i jak uważa. Ty widzisz wszystko w czarno białych kolorach przez co inni, też cię tak widzą. Bądź bardziej otwarty na ludzi, a oni zobaczą w tobie to czego nie widać na pierwszy rzut oka.
Jakim cudem, taki chuligan i postrach ludzi jest taki mądry. Umie doradzić i powiedzieć coś czego inni nie umieją.
- Sam się boisz pokazać, bo nikt cię tego nie uczył. Myślisz, że nie dasz rady, że cię wyśmieją. Przez cały czas byłeś tak naprawdę pod ich kontrolą. Oni to wiedzieli i wykorzystywali na swoją korzyść. Nie dawali ci miłości, bo myśleli, że jej nie potrzebujesz. Ty się po prostu podporządkowałeś im. A teraz kiedy jesteś chory chcesz pokazać, że umiesz radzić sobie sam tylko, że to nie prawda, bo jest ci ciężko. Sam sobie z tym nie dasz rady, a siedzenie w parku do późna w niczym ci nie pomoże. Otwórz się na ludzi, a nie robisz wszystko na siłę sam.
Poczułem się zraniony, ale wiem, że to co mówił jest prawdą. Okrutną prawdą, do której sam bałem się przyznać. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie będę się mazgaić, już taki nie będę nigdy.
- Masz racje, ale ja tak nie potrafię od razu. Ja...
- Otworzyłeś się na mnie. Nie widzisz tego? Cały czas rozmawiamy, a ty powiedziałeś mi co się wydarzyło. Zrobiłeś to tylko nieświadomie.
Uśmiechnąłem się słabo. Ma racje, ale i tak czuje się jednym wielkim wyrzutkiem w tym świecie.
- Na pewno jest coś co lubisz i umiesz robić. Coś co zajmie twój czas dzięki temu znajdziesz jakiś cel w życiu.
A no tak, on nie wie jaką ja mam chorobę, i nie wie, że być może w ogóle tego dalszego życia nie będzie. Ale pewne zainteresowanie mam to fakt.
- Lubię rysować. Ale nie wiem czy to jakaś większa pasja.
- Rysować? No to już jest coś. Spróbuj się w to bardziej zaangażować, i na pewno poczujesz się lepiej. I może jak się ...spotkamy, to mi pokażesz co? Jak ktoś inny je zobaczy i doceni, do ty też poczujesz się doceniony.
- Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Ja, no nie chce ich pokazywać nikomu innemu.
- A to jakaś wielka tajemnica? Przecież skoro to lubisz, to na pewno ładnie ci to wychodzi.
- No tak, ale ja nie lubię się chwalić swoimi pracami.
Nie umiem od tak zaufać komuś kogo ledwo znam. Nie chce się na tym zawieść.
- Rozumiem. To jak będziesz gotowy, lub zmienisz zdanie to daj mi znać.
- Jasne dam. A teraz twoja kolej, powiedź coś o sobie? Dlaczego tak właściwie uciekłeś, i jak długa już tak żyjesz.
- No jest o czym mówić. Na pewno jesteś gotowy na taką historię?
- No jasne przecież ...mamy podobne doświadczenia, prawda? Jak ty mnie zrozumiałeś, to i ja też zrozumiem.
Usiadłem wygodnie po turecku i czekałem aż zacznie. Bo coś czuje, że to nie będzie krótka opowieść.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam!!
No wiem trochę długo nic nie było, ale miałam swoje małe powody co to tego. Ale spokojnie, już jest dobrze i wracam do was. No to takie zwierzenia Nagisy mamy, a w następnym rozdziale będzie Karma! I będzie ciekawie, bo to w końcu Karma, z nim zawsze jest ciekawie. No to widzimy się jutro, w nowej książce, i nie jestem pewna, ale może pojawi się jeszcze dziś rozdział z "Nie mów NIE" tylko mówię, że może a nie, że będzie żeby nie było później pretensji. No to na tyle ode mnie, i do zobaczenia Misie!!!!
YOU ARE READING
Nie trać CZASU ( KarmaGisa )
Short StoryCzy czas dla każdego jest okrutny? Takie pytanie zadaje sobie Nagisa co dziennie. Pod czas gdy inni nie patrzą na niego, i korzystają z życia pełnymi garściami, on musi się pilnować i patrzeć na to co robi. Choć sam ma czas ograniczony, to nie chce...