~2~

937 84 5
                                    

– Jack, Jack! – Po małej chatce rozległo się dziewczęce wołanie. – Zobacz co przyszło! Król i królowa zapraszają wszystkich na urodzinowe przyjęcie księżniczki Anny! – Brązowowłosa dziewczyna zamachała bratu przed twarzą oficjalnym listem. Z kuchni wyjrzała ich mama, wycierając dłonie w szarą szmatkę.

– Pokażcie – poprosiła i zajrzała Jackowi przez ramię. – Faktycznie, wszyscy z Arendelle są zaproszeni. To będzie naprawdę niezwykłe przyjęcie. Ciekawe co ich skłoniło do otworzenia bram.

– Podobno księżniczka zażyczyła sobie w prezencie taki bal – oznajmiła ciemnowłosa z przekonaniem. Matka Jacka spojrzała na niego pytająco.

– No tak, jak mogliby odmówić? – Westchnął. Zaraz jednak uśmiechnął się. Oczywistym było, że nie zobaczy Elsy na przyjęciu. Ale znał ten pałac bardzo dobrze. Wiedział, jak się z nią spotkać. Nie było lepszej okazji. – Mamo, przygotujesz mi coś ładnego? – poprosił. Kobieta uśmiechnęła się.

– Żebyś wyglądał pięknie dla księżniczki? Oczywiście, Jackie.

– Mamo, mamo, ja też chcę wyglądać pięknie dla księżniczki! – zawołała jego siostra, wyciągając ręce w stronę matki. Kobieta podniosła ją ze śmiechem i pocałowała w czoło.

– Nie ma problemu, kochanie – zapewniła, obdarzając syna porozumiewawczym spojrzeniem. Jego siostra nie musiała wiedzieć, że wcale nie mówili o tej samej księżniczce.

***

Puk, puk, puk.

Jack stał przed białymi drzwiami z bukiecikiem kwiatów i szerokim uśmiechem na twarzy.

– Anka, idź sobie, mówiłam ci już, że nigdzie nie schodzę. – Dobiegł go zza drzwi przytłumiony głos Elsy. Roześmiał się.

– No weź, nie dasz się namówić? – zapytał z rozbawieniem. Drzwi uchyliły się z lekkim skrzypnięciem.

– Jack? – zdziwiła się dziewczyna stojąca za nimi. – Co ty tu robisz?

– To przyjęcie dla wszystkich mieszkańców Arendelle, pamiętasz?

– Nie sądziłam, że przyjdziesz – przyznała, bardziej otwierając drzwi. Dopiero wtedy tak naprawdę mógł ją zobaczyć. Błyszcząca srebrna sukienka pięknie komponowała się z jej platynowymi włosami, a długie białe rękawiczki tylko dodawały elegancji. W połowie rozpuszczone włosy opadały lekko na ramiona, podczas gdy ich druga połowa została finezyjnie upięta na górze głowy.

– Wow. – To był jedyny komentarz, na jaki mógł się zdobyć. Elsa parsknęła śmiechem. Dopiero wtedy jako tako otrząsnął się, zbierając z podłogi swoją szczękę. – Pięknie wyglądasz. To dla ciebie. – Wręczył jej bukiecik.

– Dziękuję, jest prześliczny.

Z sali balowej popłynęła powolna walcowa melodia. Jack ukłonił się teatralnie.

– Tak więc, wasza wysokość, czy zechciałabyś ofiarować mi ten taniec?

– Jack, przecież wiesz, że ja tam nie zejdę.

– A czy ktoś coś mówił o schodzeniu? Muzykę słychać nawet tutaj.

Dziewczyna zawahała się.

– Och, Elsa, nie daj się prosić. Wiem, że świetnie tańczysz i wiem, że to uwielbiasz.

– A jak ktoś nas zobaczy?

Chłopak wzruszył ramionami.

– Zostałem zaproszony.

Blondynka pokręciła głową z uśmiechem i ujęła jego dłoń. Od razu wyciągnął ją na szeroki korytarz, obracając kilkukrotnie. Zaczęli tańczyć i po raz pierwszy od dłuższego czasu zapomnieli o całym świecie i po prostu dali się ponieść muzyce. Niestety, melodia skończyła się dużo szybciej niżby sobie tego życzyli. Westchnęli, opuszczając walcową ramę.

Płatek śniegu || Jelsa fanfiction ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz